Zapowiadana i przeciągana w nieskończoność rekonstrukcja rządu Tuska ma się w końcu odbyć. W kuluarach słychać, że nawet osiem ministerstw może zostać zlikwidowanych. Stołki trzeba jednak zachować, więc w ich miejsce mają powstać dwa, ale za to znacznie większe resorty.
Ostateczne decyzje mają zapaść podczas czterodniowego posiedzenia Sejmu zaplanowanego na 22-25 lipca. Pierwsze zmiany premier ma ogłosić w środę, 23 lipca.
Media prześcigają się w doniesieniach o tym, kto pozbędzie się ministerialnej teki. Na wylocie podobno są Jakub Jaworowski (minister aktywów państwowych), Marzena Czarnecka (minister przemysłu), Katarzyna Kotula (minister ds. równości), Adriana Porowska (minister ds. społeczeństwa obywatelskiego), Marzena Okła-Drewnowicz (minister ds. polityki senioralnej) czy Krzysztof Paszyk (minister przemysłu i technologii).
Z mniejszych koalicjantów stołki, jeszcze do końca nie wiadomo czy w tych samych resortach, mają natomiast utrzymać Krzysztof Gawkowski, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Marcin Kulasek (wszyscy z ramienia Lewicy), Władysław Kosiniak-Kamysz, Dariusz Klimczak (obaj z PSL), Paulina Hennig-Kloska oraz Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (obie Polska 2050).
Superresorty na horyzoncie
Podczas spotkania z koalicjantami premier miał zapowiedzieć ograniczenie liczby wiceministrów o 20 procent. Zasugerował również, że priorytetem jego gabinetu będzie gospodarka i energetyka.
Na miejscu likwidowanych stanowisk mają powstać dwa duże ministerstwa: gospodarki i energii. Pierwsze z nich zostanie najpewniej powierzone Andrzejowi Domańskiemu. Coraz częściej mówi się o możliwości powołania nowego resortu odpowiedzialnego wyłącznie za sprawy energetyczne, a główne kompetencje gospodarcze miałyby zostać skupione w rękach ministra finansów.
W kuluarach mówi się o kilku koncepcjach łączenia ministerstw, m.in. nauki i cyfryzacji, edukacji i sportu.
W mediach pojawiły się także spekulacje dotyczące przyszłości samego premiera. Zapowiedziana na przyszły tydzień rekonstrukcja rządu, może być ostatnią, która nie obejmie samego Donalda Tuska – donosi „Rzeczpospolita”. Zmiana na stanowisku szefa rządu miałaby nastąpić w przyszłym roku.