Strona głównaMagazynRobert Fico. Słowacki homo politicus

Robert Fico. Słowacki homo politicus

-

- Reklama -

Wielowektorowa polityka zagraniczna premiera Słowacji Roberta Ficy budzi duże kontrowersje. Większość sojuszników z NATO i UE, a także rodzima opozycja, ocenia ją krytycznie i określa mianem prorosyjskiej. Dla innych polityków, takich jak np. przywódca Chin Xi Jinping, jest ona przejawem pragmatyzmu i racjonalności. Nie chcąc rozstrzygać tego sporu, zaznaczmy, iż stosunek Słowaków do Rosjan ma swoje uwarunkowania historyczne i kulturowe.

Mieszkańcy kraju leżącego po południowej stronie Tatr nie przeżyli tak ostrych napięć w relacjach z Moskwą, jak to miało miejsce w przypadku choćby Polaków czy Węgrów. Poza tym na Słowacji nadal są popularne XIX-wieczne idee panslawizmu mówiące o łączności i braterstwie narodów słowiańskich.

W przekór NATO i EU

Te geopolityczne koncepcje są podnoszone także w obecnej debacie publicznej i to zarówno przez polityczny establishment, jak i na poziomie społecznym. Poza tym realny socjalizm ma w przypadku Bratysławy (chociaż nam może się to wydawać nieco osobliwe) pozytywne konotacje. W okresie tym dokonywały się bowiem na Słowacji – mimo ograniczenia swobód obywatelskich – procesy modernizacyjne, rozwijała infrastruktura i industrializacja. To sprzyjało powstawaniu korzystnego wizerunku Rosji. Choć po 2022 roku te prorosyjskie sympatie Słowaków uległy zachwianiu, to jednak większość społeczeństwa (76 proc.) sprzeciwiała się sankcjom nałożonym na Moskwę, i prawie tyle samo (69 proc.) nie wyrażało zgody na pomoc wojskową dla Ukrainy. W badaniach przeprowadzonych w 2025 roku tylko połowa badanych upatrywała zagrożenie dla bezpieczeństwa ich kraju w Moskwie (w przypadku Polaków to aż 86 proc).

Po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej rząd słowacki udzielił Kijowowi wsparcia politycznego, militarnego i humanitarnego. Jednak wraz z przedłużaniem się tego konfliktu zbrojnego miejscowe społeczeństwo zaczęło wykazywać oznaki zmęczenia i poparcie dla Ukrainy zaczęło spadać. W jesieni 2023 roku po powrocie Roberta Ficy na stanowisko premiera, jego rząd ograniczył pomoc wojskową dla tego kraju (udzielano jej nadal, ale na zasadzie komercyjnej). Wyrażał też wątpliwości co do szans na wygraną Kijowa i krytykował panującą tam korupcję. Potępił też sankcje nakładane przez UE na Rosję. Postawę lidera Smeru poparł w czerwcu br. parlament słowacki, ogłaszając rezolucję zakazującą członkom rządu głosowania na forum międzynarodowym za kolejnymi restrykcjami wobec Kremla.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Ta nowa polityka władz wobec Rosji, a zwłaszcza wizyta Ficy w Moskwie w grudniu 2024 roku, wywołała masowe protesty społeczne na Słowacji. Ich inicjatorami nie były jednak partie opozycyjne, tylko organizacje pozarządowe. Zdaniem premiera wspomniane NGO-sy były finansowane z zagranicy, a jedną trzecią uczestników tych manifestacji stanowili Ukraińcy. Ostatecznie po stronie protestujących stanęli liderzy ugrupowań opozycyjnych, którzy stwierdzili, że Fico swoją postawą sprzeniewierzył się interesom narodowym i sojuszników z NATO. Uznali też, że jest on używany jako narzędzie przez Rosję i Chiny w celu podważania spoistości Unii Europejskiej.

W tym miejscu zadajmy sobie pytanie: co może motywować Ficę do tego, by iść pod włos opiniom słowackiej opozycji, przywódców państw UE i NATO? Wyłącznie interes ekonomiczny. Importowane z Rosji surowce, takie jak gaz, ropa i paliwo jądrowe są bowiem tańsze od tych pochodzących z reszty świata.

Fico z szansą zostania przy władzy

Wielu komentatorów politycznych zadaje sobie pytanie: czy gdyby na Słowacji doszło do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, Robert Fico utrzymałby władzę? Trudno rzecz jasna jednoznacznie rozstrzygnąć tę kwestię. Wydaje się jednak, że miałby na to duże szanse. Dlaczego? Otóż jest on bardzo doświadczonym politykiem. Urząd premiera sprawuje bowiem już 12 lat (2006–2010, 2012–2018, i od 2023). Swoje pierwsze kroki w sztuce rządzenia państwem stawiał jako aktywista Komunistycznej Partii Czechosłowacji, której był członkiem w latach 1987–1990. W roku 1999 założył partię Smer (kierunek) – Słowacka Socjalna Demokracja. Ugrupowanie to łączy ze sobą poglądy socjaldemokratyczne w sferze gospodarczej z konserwatyzmem w sprawach społecznych. W tej drugiej materii wykazuje jednak pewne umiarkowanie.

Odrzuca co prawda postulat wprowadzenia związków partnerskich czy „ideologię gender”, ale jednocześnie sprzeciwia się zmianom w liberalnym ustawodawstwie aborcyjnym. Jego reputacji jako polityka najbardziej jednak zaszkodziła sprawa zabójstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, który badał min. powiązania asystentki Ficy z włoską mafią. W kilka dni po tym tragicznym zdarzeniu słowacki premier podał się do dymisji. Nie zrezygnował jednak ze stanowiska przewodniczącego partii Smer, kontynuując swoją działalność polityczną. Dochodzenie w sprawie rzeczonego morderstwa wykazało szereg patologii trawiących państwo słowackie, takich jak min. Klientelizm (zblatowanie obozu władzy z oligarchami) czy ręczne sterowanie policją i sądami. Dodajmy, że w ciągu kilku lat rządów centroprawicy (2020–2023) skazanych zostało za różnego rodzaju przestępstwa, głównie korupcyjne ok. 40 osób z otoczenia dawnego obozu rządowego. Te kompromitujące fakty, choć nadszarpnęły wizerunek polityczny Ficy, to jednak go całkowicie nie zniszczyły (poparcie dla Smeru wśród wyborców wynosi obecnie 19–22 proc).

To utrzymywanie się na świeczniku życia politycznego zawdzięcza Fico min. sprawnej retoryce. Jej charakterystyczną cechą jest bardzo dosadny język. I tak byłą prezydent Słowacji Zuzanę Caputową nazywał regularnie „amerykańską agentką”, a o desygnowaniu przez nią jednego z rządów powiedział, że „powołuje rząd Sorosa”. Nie oszczędzał też innych konkurentów politycznych. Na jednym z wieców wykrzykiwał, że ,,nie zostanie po nich tłusta plama”.

Koalicjanci Smeru

Po wyborach w 2023 roku koalicjantami socjaldemokratów stały się dwa ugrupowania: Hlas (Głos) – Socjalna Demokracja, czyli odszczepieńcy, którzy odeszli z partii Ficy w 2020 roku (chce na nich głosować 10–12 proc. obywateli) i Słowacka Partia Narodowa (SNS) z bardzo niskim obecnie poparciem (4 proc). Ten spadek popularności wspomnianych narodowców jest w pewnej mierze efektem wzrostu notowań pozaparlamentarnej partii Republika (przekracza w sondażach poziom 10 proc.). W przeszłości jej liderzy przyznawali się do politycznego dziedzictwa po ks. Józefie Tisie i domagali się wyjścia Słowacji z NATO. Obecnie złagodzili nieco swoją narrację, dystansując się od rzeczonego sojusznika III Rzeszy.

Ponadto zaproponowali referendum w drugiej z wymienionych spraw. Wróćmy jeszcze do wspomnianego Hlasu. To ugrupowanie jest dla Ficy dość niepewnym sojusznikiem. Partia ta pozycjonuje się bowiem jako ruch proeuropejski i byłaby gotowa wejść w koalicję z innymi formacjami. Ponadto wywodzący się z niej prezydent Peter Pellegrini wielokrotnie krytykował obecnego premiera za jego prorosyjskie „odchylenie”. Badanie preferencji wyborców tej partii wykazały jednak, że dla większości z nich możliwa jest tylko koalicja ze Smerem.

Opozycja

Wśród opozycji miejsce zdecydowanego lidera zajmuje Progresywna Słowacja (20–22 proc. poparcia). Ugrupowanie to jest określane jako centrolewicowe, liberalne i proeuropejskie. Jak przystało na partię postępową zapowiada ona walkę o prawa dla osób LGBT i legalizację związków jednopłciowych. W polityce zagranicznej opowiada się z pogłębieniem integracji europejskiej i federacyjnym modelem UE.

Spośród pozostałych przeciwników rządu najwyżej w sondażach plasują się dwa ugrupowania: KDH (Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny) i SaS (Wolność i Solidarność). Chęć oddania na nie głosy deklaruje 5–7 proc. wyborców. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza ta druga formacja. Dlaczego? Jest to bowiem jedyny ruch polityczny w słowackim parlamencie, który postuluje wolnorynkowe rozwiązania gospodarcze. Jego konsekwentna postawa w tej kwestii spowodowała opuszczenie rządu i w rezultacie doprowadziła do jego upadku.

Problemy i wyzwania dla rządu

Dużym problemem dla Rady Ministrów pod kierownictwem Roberta Ficy jest wysoki deficyt budżetowy. W tym roku ma on wynieść 6 proc. Dla porównania, w Polsce sięgnie on poziomu 7,3 proc. Ta trudna sytuacja słowackich finansów utrzymuje się od czasów pandemii. W tym okresie dług publiczny w tym kraju wzrósł z 48 do 59 proc. Czy rząd podjął jakieś środki zaradcze w celu jego redukcji? Tak. Nie wiadomo jednak, czy nie okażą się one przeciwskuteczne. Dlaczego? Mają one bowiem związek z budzącą wątpliwości reformą podatkową. Po jej uchwaleniu w górę poszły ciężary fiskalne nakładane na ludzi zamożnych i duże firmy, a obniżeniu uległy te dotyczące osób gorzej uposażonych i mikroprzedsiębiorstw. Rzeczona zasada odnosi się do podatków PiT i CiT. Natomiast w przypadku VAT-u (stawka podstawowa) nastąpił wzrost opodatkowania z 20 na 23 proc.

Jakie skutki przyniosły te regulacje? Mówiąc w dużym uproszczeniu, wyższe obciążenia będą płacić firmy z kapitałem zagranicznym, natomiast przedsiębiorstwa słowackie odczują pozytywne zmiany. Czy jednak gra podjęta przez rząd lewicowo-narodowej koalicji nie okaże się zbyt ryzykowna? Przecież wyższe podatki mogą spowodować ucieczkę kapitału zagranicznego i wtedy zamiast powiększenia dochodów państwa dojdzie do ich pomniejszenia.

Póki co Rada Ministrów skierowała część pozyskanych do budżetu krajowego środków na transfery socjalne, podwyższając zgodnie ze swoimi przedwyborczymi obietnicami świadczenia emerytalne. Dodajmy, że zwiększone wydatki na wsparcie dla seniorów są elementem szerszego projektu budowy państwa socjalnego. Był on realizowany przez kolejne rządy z udziałem Smeru od kilkunastu lat. To rozdawnictwo ma jednak swoje granice, których nawet Fico stara się nie przekraczać. Dowodem na to jest relatywnie niewysokie zadłużenie republiki słowackiej. Inne wskaźniki ekonomiczne Bratysławy też nie odbiegają od średniej europejskiej: bezrobocie – 5,3proc., inflacja –3,6 proc., wzrost PKB – 2,3 proc. Ponadto w światowym rankingu wolności gospodarczych kraj ten zajmuje 42 miejsce (na 165 sklasyfikowanych państw). Powyższe dane dotyczą roku 2024.

Czy czas Fico dobiega końca?

Wróćmy jeszcze do spraw korupcyjnych. Z kwestiami tymi łączy się uchwalona przez parlament, ustawa o zmianie prawa karnego. Zlikwidowała ona Urząd Prokuratury Specjalnej i Krajowe Biuro Kryminalne (NAKA). Obie te instytucje zajmowały się min. śledztwami polityków lewicy podejrzewanymi o łapówkarstwo. Ponadto obniżyła wymiar kar, począwszy od drobnych kradzieży, po malwersacje i przekupstwa. W wyniku wprowadzenia w życie tych przepisów wyszło na wolność wielu skazanych za sprzedajność współpracowników premiera, min. prokurator specjalny. Jakie były powody demontażu tego antykorupcyjnego systemu? Zdaniem opozycji Fico i jego koalicjanci chcieli w ten sposób uniknąć śledztwa i stanięcia przed sądem za popełnione przestępstwa.

Według wielu słowackich ekonomistów dotychczasowy model gospodarki tego kraju oparty na taniej sile roboczej, eksporcie i inwestycjach zagranicznych, jest na wyczerpaniu. Dowodem na to są dane Eurostatu dotyczące skumulowanego wzrostu PKB. Obejmują one kraje Europy Środkowo-Wschodniej w okresie lat 2015–2023. Z ich analizy wynika, że wartość rzeczonego wskaźnika dla Polski wynosi 32 proc. (najlepszy wynik). Słowacja w tym rankingu zajmuje przedostatnie miejsce (15,3 proc.). Co zatem należy zrobić, ażeby pobudzić wzrost gospodarczy? Trzeba przeprowadzić reformy na modłę liberalną: obniżyć i uprościć podatki, zredukować biurokrację, ograniczyć wydatki publiczne itd. Czy Fico posłucha tych rad, czy raczej będzie podążał drogą socjalizmu narodowego? Z pewnością wybierze drugą z tych opcji. Czy w takim razie jego czas jako wiecznego premiera Słowacji dobiega końca? Trochę trudno w to uwierzyć…

Najnowsze