Była niedziela, 30 marca. Donald Trump zapytany o Iran powiedział wprost: „Jeśli nie zawrą umowy, będzie bombardowanie”. Trump od lat mówił, że Iran nie może mieć broni nuklearnej i nie była to nowość. Na plus trzeba mu zapisać jedną rzecz: zawsze klarownie głosił, iż Ameryka będzie popierać Izrael, więc nie trzeba było snuć domysłów i spekulować.
Tym razem rzecz była w czymś innym. Kilka dni wcześniej w amerykańskim Senacie zeznawała dyrektor wywiadu narodowego Tulsi Gabbard i oficjalnie oznajmiła, że Iran nie buduje broni jądrowej, a przynajmniej jeszcze nie teraz.
„IC (Intelligence Community – społeczność wywiadowcza – red.) nadal ocenia, że Iran nie buduje broni jądrowej, a Chamenei nie autoryzował programu broni jądrowej, który zawiesił w 2003 r.” – powiedziała.
Media grzały wtedy informację, że – zdaniem ekspertów – Iran wzbogaca uran do 60 proc., co stawia go tuż poniżej 90 proc. potrzebnych do broni jądrowej. Eksperci mówili też, że nie ma cywilnego zastosowania dla uranu wzbogaconego w 60 proc.
„IC nadal uważnie monitoruje, czy Teheran zdecyduje się ponownie autoryzować swój program broni jądrowej. W zeszłym roku zaobserwowaliśmy erozję trwającego od dziesięcioleci tabu w Iranie dotyczącego publicznych dyskusji na temat broni jądrowej, co prawdopodobnie ośmieliło zwolenników broni jądrowej w irańskim aparacie decyzyjnym” – oświadczyła Gabbard.
Dodała jednak, że wzbogacanie uranu w Iranie jest „na najwyższym poziomie” i „bezprecedensowe dla państwa bez broni jądrowej”.
Roczna ocena zagrożenia IC opublikowana w związku z przesłuchaniem przewidywała, że Iran będzie kontynuował wysiłki mające na celu zastraszanie obywateli USA i prowadzenie operacji wewnątrz USA.
„Teheran będzie próbował wykorzystać swoje solidne zdolności rakietowe i rozszerzony program nuklearny, a także swoje kontakty dyplomatyczne z państwami regionalnymi i rywalami USA, aby wzmocnić swoje wpływy regionalne i zapewnić przetrwanie reżimu” – napisano. – Jednak wyzwania regionalne i krajowe, a przede wszystkim napięcia z Izraelem poważnie wystawiają na próbę ambicje i możliwości Iranu”.
Raport szczegółowo opisał „śmiertelność” irańskich pocisków i systemów bezzałogowych statków powietrznych, ale niewiele więcej mówił o zagrożeniu ze strony irańskiego programu nuklearnego.
Przekładając to wszystko na czytelny język, możemy stwierdzić: najważniejsza osoba w amerykańskim wywiadzie, Tulsi Gabbard, odrzuciła w marcu obawy, że Iran buduje broń jądrową.
Dwa i pół miesiąca później Izrael zaatakował „w odpowiedzi na informacje wywiadowcze wskazujące, że Iran jest w stanie wyprodukować broń jądrową w krótkim czasie”. Teraz Biały Dom stwierdził, że Trump i Gabbard są „blisko związani w kwestii Iranu”. Prezydent został zapytany o zeznania Gabbard podczas powrotu do Waszyngtonu ze szczytu G7 w Kanadzie i powiedział, że „nie obchodzi go” to, co miała do powiedzenia podczas zeznania w Senacie. Dodał, że Iran jest bliski zbudowania broni jądrowej. Później jej wypowiedź bagatelizowano, w końcu przyznano, że prezydent i szefowa wywiadu mają jedno stanowisko: Iran zagraża Ameryce i nie może posiadać broni nuklearnej.
Ostatecznie Amerykanie przeprowadzili operację „Midnight Hammer” i zbombardowali trzy obiekty nuklearne w Iranie. Nie była to akcja, która zyskała poparcie całej Partii Republikańskiej, a tym bardziej ruchu MAGA (Make America Great Again). Na długo przed nią padały ostrzeżenia ze strony zwolenników prezydenta, aby nie angażować kraju w ten konflikt.