We wtorek wybuchł pożar w warszawskim metrze na stacji Racławicka. Służbom aż dwa dni zajęło przywrócenie ruchu na całej trasie. Pociągi jeździły jednak tylko przez kilka godzin. W czwartek po południu znów podniesiono alarm – dym wydobywał się z tunelu na stacji Dworzec Gdański.
„Maszyniści zgłosili, że w okolicy przystanku Dworzec Gdański, w tunelu mogą tlić się kable. Została powiadomiona straż pożarna” – powiedziała rzecznik Metra Warszawskiego Anna Bartoń. Zaznaczyła, że strażacy muszą wejść do tunelu, więc zostało wyłączone napięcie w trzeciej szynie.
Rzecznik doprecyzowała później, że okazało się, że to awaria złącza torowego. „Nie jest to pożar” – podkreśliła. Złącze torowe w metrze umożliwia zmianę kierunku biegu pociągów lub umożliwia przejazd z jednej linii metra na drugą.
Aktualnie linia M1 kursuje w pętlach: Słodowiec-Młociny i Kabaty-Centrum. Wyłączono z ruchu stacje Marymont, Plac Wilsona, Dworzec Gdański, Ratusz Arsenał i Świętokrzyska.
We wtorek w nocy na podstacji energetycznej w okolicy stacji metra Racławicka wybuchł pożar. Palił się tunel kablowy w podłodze technicznej, czyli pod pomieszczeniami. W szczytowym momencie na miejscu pracowało 11 zastępów gaśniczych. Akcja strażaków zakończyła się po godz. 9.
Jak przekazał ratusz, uszkodzeniu uległy urządzenia związane z zasilaniem i sterowaniem ruchu pociągów, w tym światłowody. Spowodowało to nie tylko wyłączenie ruchu na linii M1, ale też utrudnienia na linii M2.
Od czwartkowego poranka metro kursuje (a właściwie kursowało – do czasu kolejnej awarii) na całej trasie linii M1, ale pociągi nie zatrzymują się na stacji Racławicka.