– Około 1000 beczek z odpadami nuklearnymi odkrył międzynarodowy zespół badawczy – przekazała rzecznik CNRS, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych. Niemieckie media podały wczoraj, że baryłek jest zdecydowanie więcej. Nie udało się ich jeszcze dokładnie zlokalizować. „Co najmniej 200 000 beczek znajduje się w samym północno-wschodnim Atlantyku na głębokości około 3000 do 5000 metrów” – przekazano.
Odpady nuklearne pochodzą z okresu zimnej wojny, od lat 50-tych do 80-tych. Wówczas zakładano, że składowanie odpadów w oceanie jest najbardziej opłacalne.
„W połowie ubiegłego wieku ludzie uważali, że wyrzucanie odpadów z przemysłu i laboratoriów do oceanu jest najlepszym rozwiązaniem. Dno morskie było uważane za geologicznie stabilne” – podaje niemiecki portal ndr.de.
Była to praktyka niemal całego świata mającego dostęp do technologii jądrowych. Została ona zakazana dopiero w 1993 roku.
W połowie tego miesiąca 21 naukowców wyruszyło statkiem L’Atalante z Brestu. Mieli oni badać obszar w zachodniej części Atlantyku.
Posiadali autonomicznego robota nurkowego Ulyx. Był wyposażony w kamerę do obrazów 3D i system sonarowy.
„Badacze będą pracować do 11 lipca. Aby ocenić, jakie konsekwencje ma zaleganie odpadów nuklearnych w oceanie, pobrane zostaną próbki wody, gleby, a także próbki od zwierząt. Naukowcy chcą również stworzyć mapę określającą dokładną lokalizację beczek” – podaje rmf24.pl.
Patrick Chardon, kierownik projektu „Nuclear Ocean Dump Site Survey Monitoring” uważa, że promieniowanie radioaktywne z odpadów nuklearnych zniknie po około 300-400 latach. Dodał, że baryłki zaprojektowano tak, by wytrzymać ciśnienie na dużych głębokościach. Jednak nie są w stanie faktycznie zatrzymać promieniowania.
Oznacza to, że „od dłuższego czasu” promieniowanie może się z nich wydobywać.
– Podczas pływania nie ma żadnego zagrożenia – podkreślił inny naukowiec, Javier Escartin z Narodowego Centrum Badań Naukowych, cytowany przez francuskie media.