Parlament Finlandii opowiedział się za wycofaniem się tego kraju z konwencji o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych. Wcześniej na taki krok zdecydowały się kraje bałtyckie. W Polsce Sejm skierował taki pomysł do dalszych prac w komisjach obrony i spraw zagranicznych. Na początku czerwca komisje te projekt ustawy zaakceptowały.
Rządowy projekt ustawy o wypowiedzeniu konwencji ottawskiej o zakazie min przeciwpiechotnych uzasadniał szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz jako wynik analiz, rekomendacji Sztabu Generalnego, a także konsultacji z UE i NATO.
Finowie jednak już to zrealizowali. Rządowy projekt w sprawie wystąpienia kraju z międzynarodowego porozumienia wsparło 157 deputowanych w liczącym 200 miejsc parlamencie. Przeciwni wypowiedzeniu umowy byli tylko deputowani Sojuszu Lewicy (VAS) i Zielonych (VIHR).
Parlamentarna komisja obrony narodowej argumentowała jednak, że w ocenie fińskich sił zbrojnych przywrócenie min przeciwpiechotnych to „strategiczne narzędzie wzmacniania obronności, zaś efektu psychologicznego, tj. odstraszania, związanego z minami nie da się zastąpić innymi systemami”.
Za powrotem do możliwości użycia takich min są kraje mające granice lądowe z Rosją. Rosja sama tego traktatu zresztą nigdy nie ratyfikowała i ma stosować takie miny na Ukrainie. Finlandia jako pierwszy kraj na flance wschodniej NATO jeszcze jesienią ub.r. podjęła dyskusję na temat wycofania się z konwencji ottawskiej.
Fińska granica lądowa z Rosją liczy ok. 1,3 tys. km i jest najdłuższa w UE i NATO. Po podpisaniu konwencji, od 2012 r. w tym kraju zniszczono łącznie ponad 1 mln sztuk min zakazanych traktatem. Okazuje się, ze niepotrzebnie.
Konwencja ottawska z 1997 roku była zresztą z góry skazana na niepowodzenie. Ratyfikowało ją ponad 160 państw, ale bez najważniejszych potęg militarnych, czyli USA, Rosji i Chin.
Źródło: PAP