Grzegorz Braun to skrajnie prawicowy polityk, znany z publicznych akcji wymierzonych m.in. w mniejszości seksualne i Żydów, ale też człowiek, który po prostu nie chce odnaleźć się w nowoczesności – pisze w środę „Der Spiegel” w artykule zatytułowanym „Gaśnicą i mieczem”. Jeżeli ta „niemiecka nowoczesność” oznacza zielony obłęd, drogą energię, masy nielegalnych imigrantów, zabijanie dzieci zastrzykiem w serce i akceptację zboczeń, to potwierdzamy – w takiej „nowoczesności” Grzegorz Braun nie chce się odnaleźć. I Polacy także coraz bardziej nie chcą.
„Skrajnie prawicowy europoseł szaleje w polskim parlamencie; wcześniej zgasił chanukowy świecznik za pomocą gaśnicy, teraz zrywa plakaty z wystawy poświęconej osobom LGBTQ+” – pisze niemiecki tygodnik. Zwraca uwagę, że Braun już po raz drugi zaatakował wystawę plakatową o życiu osób LGBTQ+ – poprzednio zrobił to na rynku w Opolu.
Braun jest posłem do Parlamentu Europejskiego i kandydował w pierwszej turze wyborów prezydenckich z ramienia „nacjonalistyczno-tradycjonalistycznej partii o pompatycznej nazwie Konfederacja Korony Polskiej” – przypomina.
„(W wyborach – PAP) uzyskał 6,3 proc. głosów, trudno powiedzieć – pomimo czy z powodu ataków takich jak ten na plakaty LGBTQ” – zauważa „Der Spiegel”, dodając, że jego „akcje niewątpliwie przyciągają uwagę”.
Gazeta przypomina przy tym, że „zeszłotygodniowy incydent jest jednym z całej serii publicznych wybuchów” polityka, a „jest to zawsze osobliwy spektakl: podczas wszystkich swoich wybuchów twarz Brauna zachowuje wyraz stoicki, niemal pusty; (polityk) nigdy nie krzyczy, mówi niskim głosem i często robi przerwy”.
„Braun zasadniczo nie radzi sobie z duchem czasu. Jego wypowiedzi – jeśli są zrozumiałe – pokazują, że widzi zagrożenie dla siebie i katolickiej Polski: ze strony Żydów, Ukraińców, UE, Niemców, homoseksualistów, ateistów” – zauważa „Der Spiegel”. Dodaje, że Braun jest pobożnym katolikiem, co podkreśla, każde swoje wystąpienie rozpoczynając słowami „Szczęść Boże”.
Przedstawia się jako obrońca Polski przed „wchłonięciem przez Żydów”, „ukrainizacją”, „eurokomunizmem” czy „tęczową rewolucją”. Podczas pandemii koronawirusa twierdził, że walczy z „segregacją sanitarną” – wylicza „Spiegel”.
W 2015 r. Braun, który lubi odnosić się do niejasnej symboliki rodem ze średniowiecza, założył organizację, która postawiła sobie za cel „budzenie śpiących rycerzy” i której przyświeca motto „Kościół – szkoła – strzelnica – mennica”. „Trudno zrozumieć, co dokładnie organizacja ma na myśli”, choć w szerszym zarysie chodzi zapewne o „tradycję, patriotyczne wychowanie i gospodarczą samowystarczalność Polski” – zauważa „Der Spiegel”.
Wspomina uhonorowanie Brauna przez stowarzyszenie bractw kurkowych jako „najlepszego obrońcy tożsamości narodowej, honoru, tradycji i więzi z Bogiem”, czemu towarzyszyło wręczenie mu repliki Szczerbca, miecza koronacyjnego polskich królów. „Była to scena wyjęta wprost z kiepskiego filmu historycznego — albo ze świata człowieka, który po prostu nie chce się odnaleźć w nowoczesności” – ocenił tygodnik.
„Przynajmniej w polskim parlamencie ataki Brauna dobiegły końca” – konstatuje „Der Spiegel”, przypominając, że po ataku na wystawę LGBTQ marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że zabroni Braunowi wstępu do parlamentu.
Trzeba przyznać, że całkiem dobrą reklamę Grzegorzowi Braunowi zrobiła ta niemiecka gazeta.