Strona głównaWiadomościPolskaGłosowanie "na zaświadczenie". Członek komisji usunięty za próbę weryfikacji. Ujawnił szczegóły

Głosowanie „na zaświadczenie”. Członek komisji usunięty za próbę weryfikacji. Ujawnił szczegóły [VIDEO]

-

- Reklama -

Kontrowersje wokół głosowania „na zaświadczenie”. Podczas konferencji prasowej Krajowego Biura Wyborczego i Państwowej Komisji Wyborczej potwierdzono, iż mężowie zaufania mają prawo zapisywać numery zaświadczeń o prawie do głosowania. Inaczej jednak wygląda praktyka w komisjach. W jednej z warszawskich komisji doszło do kontrowersyjnej sytuacji.

Przypomnijmy, że podczas konferencji prasowej PKW przedstawiła stanowisko, że członkowie komisji i mężowie zaufania są uprawnieni do spisywania na kartce numerów zaświadczeń uprawniających do głosowania w dowolnym lokalu.

Odmienne polecenie wydała natomiast szefowa komisji wyborczej w Gdańsku, która wysłała instrukcje do wszystkich komisji obwodowych w jej okręgu, że nie wolno spisywać numerów zaświadczeń. Taką taktykę przyjęto także w jednej z komisji na warszawskich Włochach. Jeden z członków komisji został przez to usunięty.

Zaświadczenia o prawie do głosowania. KBW dementuje stanowisko sędzi z Gdańska

– Dostałem właśnie niepokojące informacje od członka komisji wyborczej w Warszawie, który chciał ewidencjonować ludzi, którzy głosują na zaświadczenie, bo okazuje się, że głosują nie z innych miast, z innych części Polski, tylko z innych dzielnic Warszawy, co go bardzo zaniepokoiło – poinformował Maciej Podstawka z kanału Bądź na Bieżąco na YouTube.

– Skończyła się ta sytuacja dziwnie. Został wyrzucony z lokalu komisji – dodał. Podstawka przeprowadził także wywiad z tym mężczyzną. Rafał Kaniewski z Radia Solidarność był członkiem komisji wyborczej nr 668 na warszawskich Włochach.

Wcześnie rano dużo ludzi zaczęło przychodzić z zaświadczeniami. O 7 rano praktycznie sami ludzie z zaświadczeniami zaczęli przychodzić. To wzbudziło pewne podejrzenia. To były różne osoby tak naprawdę – relacjonował.

– Te zaświadczenia są zazwyczaj wydawane przez wójta, burmistrza albo z upoważnienia, ale zauważyłem też, że po prostu były przez jakichś zwykłych inspektorów wydawane. Tak samo zauważyłem, że niektóre zaświadczenia były wydawane osobom, które mieszkają w Warszawie, czyli dlaczego nie mogą głosować tam u siebie, na terenie powiedzmy swojej dzielnicy – dodał.

– Kolejna rzecz, która wzbudziła też moje wątpliwości to jest taka, że przewodniczący komisji nie chciał poświadczać – bo on powinien każde, żeby to było rzetelne, każde zaświadczenie poświadczyć, zadzwonić do urzędnika wyborczego z dzielnicy i potwierdzić, czy ta osoba już dziś nie głosowała – ale on powiedział, że tego nie będzie robił, bo jest dużo tych ludzi z zaświadczeniami, te panie tam w urzędzie też się nie wyrabiają, bo są tylko dwie osoby, że za mało ludzi zostało przyznanych – relacjonował.

Ja z mężem zaufania uznaliśmy, że jednak chyba powinien, bo jeśli ktoś przychodzi z zaświadczeniem, to musi się liczyć z tym, że procedura troszeczkę jest wydłużona. No niestety on nie chciał tego robić – powiedział.

Kaniewski przekazał, że istnieje strona internetowa, na której osoby z Ruchu Kontroli Wyborów wpisują numery zaświadczeń osób, które już zagłosowały. – Chodzi o to, żeby ktoś nie głosował tam 10 razy – powiedział.

Jak dodał, udokumentował jeden z takich numerów, żeby sprawdzić go w tym systemie. – Jak zobaczył to przewodniczący, to zaczęła się afera, że ja dane osobowe przetwarzam – ale mówię: no nie, to tylko numer, numer nie jest daną osobową – wskazał.

– Komisarz wyborczy został zaangażowany, policja i generalnie zostałem usunięty z tej komisji, a przewodniczący powiedział, że nikomu nie pokaże tych zaświadczeń, również mężowi zaufania, bo te zaświadczenia to on schował do szuflady, zamknął na klucz i koniec – dodał.

Najnowsze