Rodzina królewska tego małego, ale bogatego w gaz i ropę emiratu podarowała Boeinga 747-8 dla Donalda Trumpa. Jego wartość eksperci szacują na 400 milionów dolarów, a amerykańskie media opisują go jako „pałac w niebie”.
Stany Zjednoczone oficjalnie przyjęły w środę 21 maja ten dar, czyli Boeinga, który będzie pełnił funkcję samolotu prezydenckiego Air Force One. „Sekretarz obrony przyjął Boeinga 747-8 od Kataru zgodnie ze wszystkimi federalnymi zasadami i regulacjami” – powiedział Sean Parnell, główny rzecznik Pentagonu.
Departament Obrony zapewnia odpowiednie środki bezpieczeństwa w przypadku samolotu służącego do transportu Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Może to być najdroższy prezent, który kiedykolwiek został przekazany rządowi Stanów Zjednoczonych.
Taka darowizna podnosi jednak problem potencjalnego konfliktu interesów, zwłaszcza że amerykańska Konstytucja zabrania osobom sprawującym funkcje publiczne przyjmowania prezentów „od króla, księcia lub od państwa obcego”.
Zasadę konstytucyjną przypomnieli senatorowie Demokratów Cory Booker, Brian Schatz, Chris Coons i Chris Murphy. Skrytykowali przyjęcie prezentu we wspólnym oświadczeniu, zapewniając, że „tworzy on wyraźny konflikt interesów, budzi poważne kwestie bezpieczeństwa narodowego, otwiera kraj na zagraniczne wpływy i podważa zaufanie społeczeństwa do naszego rządu”.
Senator Chris Murphy chce nawet blokować w przyszłości wszelką przyszłą sprzedaż broni „krajowi, który prowadzi bezpośrednie interesy osobiste z Trumpem”. Sam Donald Trump zapewnił, że po zakończeniu kadencji nie będzie wykorzystywał samolotu do celów prywatnych. „Powinieneś się wstydzić, że zadałeś takie pytanie” – powiedział pytającemu go o samolot dziennikarzowi.
„Dają nam samolot za darmo. Mogłem powiedzieć: nie, nie, nie, nie dawajcie nam go, chcę zapłacić miliard dolarów albo 400 milionów dolarów, albo ile to kosztuje, albo mogłem powiedzieć: Dziękuję bardzo” – mówił Trump i dodał, że „to miły gest ze strony Kataru za który jest bardzo wdzięczny”.
Wykorzystanie samolotu podarowanego przez obce państwo budzi pewne obawy dotyczące bezpieczeństwa: Air Force One ma służyć jako mobilne centrum dowodzenia prezydenta w razie ataku na Stany Zjednoczone. Samolot trzeba odpowiednio przystosować do takich zadań.
Amerykański prezydent zapewnił, że po zakończeniu swojej kadencji podaruje „Air Force One” swojej przyszłej bibliotece prezydenckiej, podobnie jak zrobił to jeden ze swoich poprzedników, Ronald Reagan. Samolot z Kataru zastąpi dwa obecne samoloty prezydenckie, Boeing 747-200B, które weszły do służby w 1990 roku za rządów George’a Busha Seniora.
Od czasu powrotu do władzy Donald Trump ostro krytykował wysokie koszty utrzymania tych maszyn. Na początku tego roku prezydent USA oznajmił, że rozważane są „alternatywy” dla przyszłego Air Force One, co było elementem nacisku na producenta, który ma poważne opóźnienia produkcyjne.
Amerykański gigant lotniczo-kosmiczny podpisał w 2018 r. kontrakt na dostawę dwóch samolotów 747-8 do końca 2024 r. za kwotę 3,9 mld dolarów, odpowiednio wyposażonych do transportu amerykańskiego prezydenta. Jednak zmiany w projekcie, bankructwo podwykonawcy, a także pandemia COVID-19 i związane z nią problemy z łańcuchem dostaw, wpłynęły na opóźnienie harmonogramu prac. Donald Trump jest te ż właścicielem prywatnego samolotu o nazwie „Trump Force One”, którym podróżował po Stanach Zjednoczonych w trakcie swojej kampanii prezydenckiej.
Źródło: Le Figaro