Strona głównaMagazynRewolucja Trumpa. Globalna ekonomiczna strategia USA

Rewolucja Trumpa. Globalna ekonomiczna strategia USA

-

- Reklama -

Strategia geopolityczna jest tylko jedną stroną ogólnej strategii, jaką prezydent USA Donald Trump przygotował dla świata. Drugą, ważniejszą, jest strategia ekonomiczna. Na tym polu działalności międzynarodowej planowana jest jeszcze większa rewolucja niż w przypadku geopolityki. Realny początek tego procesu widzimy w postaci oclenia całego niemal świata. Podstawą tej strategii jest przekonanie liderów obecnej administracji amerykańskiej, że USA tracą swoją dominującą pozycję na skutek różnych procesów, do których za najważniejsze, ale nie za jedyne uważają globalizację oraz nadmierne obciążenie ekonomiczne w pełnieniu funkcji militarnego strażnika zachodniego świata.

Waluta rezerwowa świata

Nie ulega wątpliwości, że walutą rezerwową świata jest przede wszystkim waluta państwa dominującego w świecie lub takiego, którego dominacja jest już podważana, ale wpływy, jakie posiada w światowej gospodarce oraz zaufanie rynków utrzymują jego walutę na tej pozycji. USA stały się największą gospodarką świata ok. 1890 r., ale jeszcze do początków IIWŚ za walutę rezerwową globu uważany był brytyjski funt, którego udział wynosił 68,9 proc. Okres po IIWŚ to już dominacja dolara amerykańskiego. W 2000 r. jego udział wynosił 71,2 proc., ale w 2020 r. już tylko 59 proc. Euro ma 21 proc. udziału, japoński jen 6 proc., a brytyjski funt 4,7 proc. Chińskie renminbi tylko 2,3 proc. Dolar ma ponadto 54-procentowy udział w handlu międzynarodowym i 88-procentowy udział w zagranicznych transakcjach wymiany walut.

Warto na chwilę zatrzymać się przy historii. Brak dominacji dolara w pierwszej połowie XX w. spowodowany był m.in. izolacjonistyczną polityką USA po IWŚ. Nie wystarczy potęga gospodarcza, trzeba mieć wpływy w świecie i zaufanie rynków. To tłumaczy, dlaczego waluta chińska, jako waluta rezerwowa zajmuje tak niską pozycję w stosunku do udziału Chin w światowym PKB i handlu. To kwestia zaufania. Zaufanie do dolara to efekt nie tylko pozycji USA po IIWŚ niezniszczonego zwycięzcy tego katastrofalnego konfliktu, ale zaufania wynikającego ze stabilności oraz wielkości gospodarki amerykańskiej opartej na konsumpcji i faktu, że banknoty dolarowe nigdy nie były skasowane lub zastąpione innymi ze szkodą dla posiadaczy. Ta pewność powoduje, że dolar amerykański stał się środkiem gromadzenia oszczędności na całym świecie. Obecnie 70 proc. emitowanych dolarów jest poza granicami USA.

Europa Suwerennych Narodów

Kolejnym warunkiem spełnianym przez USD jest praktycznie jego pełna wymienialność. Do tego można dodać przekonanie o wyjątkowej geostrategicznej pozycji USA posiadających jedną z największych głębi strategicznych na świecie i unikalną pozycję państwa leżącego nad dwoma oceanami, z których znacznie trudniej niż w przypadku wielu innych państw jest dokonać inwazji. W dodatku Amerykanie posiadają najsilniejszą i najlepiej technologicznie wyposażoną armię świata. Te cechy wpływają bardzo pozytywnie na postrzeganie dolara jako waluty światowej.

Silną pozycję dolara wzmacniają państwa, które związały swoje waluty z dolarem, a więc posiadanie USD w rezerwie ich banków centralnych jest dla nich niemal obowiązkiem, żeby móc ratować walutę krajową przez jej skupowanie, kiedy nadmiernie się osłabi. Pozycja dolara jako światowej waluty rezerwowej jest obecnie niezagrożona, ale nie oznacza to, że jest niezniszczalna. Największe niebezpieczeństwo to wprowadzenie waluty cyfrowej zamiast papierowej, przegrany konflikt militarny o charakterze globalnym, a także nietrafione decyzje gospodarcze o charakterze strategicznym. Do fantazji natomiast należy zaliczyć uznanie za rywala przyszłą walutę BRCIS – grupy, w której wiodącą rolę mają Chiny, Rosja i Indie. Kto będzie chciał trzymać jakieś poważniejsze rezerwy w tej walucie? Kto im zaufa?

Dolar jako waluta rezerwowa świata ma dla USA jeszcze jedną zaletę, można go drukować praktycznie bez żadnych ograniczeń, na koszt świata. Jest to ważne w sytuacji, kiedy import amerykański jest znacznie wyższy od eksportu i trzeba dolarami płacić za nadwyżkę importową. Z tych powodów obrona dolara jako waluty rezerwowej jest głównym celem USA.

Ochrona amerykańskich interesów

Amerykanie potrafili jednak zmienić reguły gry, kiedy ich interesy były zagrożone. Za kadencji prezydenta Richarda Nixona zaprzestano wymiany dolara na złoto, łamiąc tym samym ustalenia Monetarnej i Finansowej Konferencji Narodów Zjednoczonych w Bretton Woods w 1944 r. W ciągu następnego ćwierćwiecza podaż dolara zwiększała się szybciej niż podaż złota ustalona nominalnie na 35 USD za 1 uncję. Oznaczało to, że różne zagraniczne podmioty posiadały coraz więcej dolarów i mogły wymieniać je na złoto, które wypływało z USA.

W ciągu całej drugiej połowy XX w. tylko raz się zdarzyło, że jakiś kraj mógł realnie zagrozić dominującej ekonomicznie pozycji USA w świecie zachodnim. Tym krajem była Japonia, szybciej rozwijająca się niż USA, szczególnie w latach 80. XX w. Amerykanie cierpieli na bardzo wysoki poziom wartości dolara, co niezmiernie utrudniało im eksport, a jednocześnie otwierało rynek amerykański dla importerów szczególnie z Japonii i Niemiec Zachodnich. W 1985 r. w nowojorskim hotelu Plaza USA, Japonia, RFN, Francja i Wlk. Brytania zawarły porozumienie w celu osłabienia dolara amerykańskiego. W ciągu 10 następnych lat wartość USD obniżyła się o 50 proc. Prezydentowi Ronaldowi Reaganowi przypisuje się znaczący udział w doprowadzeniu do rozpadu Związku Sowieckiego, ale jego sukcesem było również pozbycie się Japonii jako gospodarczego rywala. Kraj Kwitnącej Wiśni po ww. uzgodnieniach stracił dynamikę rozwoju, której nie może odzyskać do tej pory.

Mar-a-Lago Accord

Nowa ekonomiczna polityka została już nazwana od siedziby Donalda Trumpa w Palm Beach na Florydzie. Trump stanął przed takim samym problemem, jak 40 lat temu Reagan. Silny dolar ogranicza amerykański eksport, corocznie zwiększa deficyt handlowy, a ponadto stymuluje amerykańskich inwestorów do przenoszenia produkcji poza USA, gdzie koszty inwestycji, w tym siły roboczej, są tańsze. Skutkiem jest deindustrializacja USA. Środkiem do odwrócenia tego trendu jest osłabienie pozycji dolara o 50 proc., a celem jest reindustrializacja. Warto jednak zauważyć, że skutki odbudowy przemysłu będą widoczne najwcześniej za kilka lat, a sam proces jest trudny, ponieważ świat się zmienił i powrót do czasów sprzed globalizacji jest niemożliwy, zwłaszcza że procesy automatyzacji zmniejszają popyt na siłę roboczą. Reindustrializacja ponadto przyniesie wzrost cen, ponieważ towar wytwarzany w krajach tzw. Trzeciego Świata jest relatywnie tańszy.

Głównym architektem tej strategii ma być szef doradców ekonomicznych prezydenta Trumpa Stephen Miran. Bardzo ważną kwestią jest też zadłużenie państwa. Na obsługę długu skarb państwa wydaje rocznie 1 bln USD. Media podkreślają, że jest to suma większa niż wydatki na zbrojenia, a przecież one stanowią 50 proc. wydatków, jakie wydaje cały świat na militaria.

Jednym z kluczowych punktów tej strategii jest pozbycie się długów. Mówi się o rewolucji na rynku obligacji, których zapadność miałaby wynosić 100 lat.

Struktura obligatariuszy przedstawia się następująco: 60 proc. obligacji posiadają krajowi inwestorzy, 20 proc. agendy rządowe, 20 proc. zagraniczne podmioty. Warto podkreślić, że głównymi zagranicznymi obligatariuszami są: Japonia (ponad 1 bln USD) i Chiny (ponad 750 mld USD). Obecne obligacje zostałyby zamienione na obligacje stuletnie wykupem w 2125 r., po cenie o wiele wyższej, ale przez ten czas nie płaconoby odsetek. Cel to zmniejszenie deficytu budżetowego i osłabienie kursu dolara, co w efekcie zdecydowanie ograniczyłoby potrzebę emisji nowych obligacji, które finansują wydatki z budżetu. Piętą achillesową tej koncepcji jest prawdopodobny brak chętnych, którzy zgodziliby się na tego rodzaju zamianę. Nikt rozsądny prawdopodobnie nie zaakceptuje tego, ponieważ nikt nie wie, jakie w tym czasie będą stopy procentowe i poziom inflacji. Może się okazać, że przez ten czas inflacja „zje” wartość tych obligacji, nawet jeśli teoretycznie za 100 lat będą one miały kilkadziesiąt razy większą wartość niż obecnie. Poza tym nie wiadomo, czy za 100 lat będzie istniał emitent lub obligatariusz. Dodatkowo ma być wprowadzony podatek od posiadania obligacji. Dług miał być zabezpieczony rezerwami USA, złotem i państwowym gruntami. Krytycy twierdzą, że byłoby to zniszczenie globalnego rynku obligacji i ogromny cios w światowy rynek finansowy. Chociaż niektórzy uważają ten pomysł tylko za fantazję, ale Japończycy i Chińczycy zaczęli wysprzedawać amerykańskie obligacje, dokonując tego już od ubiegłego roku. Czołowi eksperci i analitycy finansowi mają profesjonalną wiedzę i przewidują z dużym wyprzedzeniem, czego można się spodziewać po konkretnych politykach.

Osłabienie kursu dolara nie jest jednak możliwe w sposób, jaki został dokonany 40 lat temu, przede wszystkim dlatego, że w odróżnieniu od tamtych czasów, dziś mamy dwa ogromne organizmy gospodarcze: Unię Europejską i gospodarkę chińską, obie znacznie silniejsze niż poszczególne państwa, a i pozycja USA jest obecnie wyraźnie słabsza niż przed laty. Nie da się obecnie pogodzić ich interesów, planując jednocześnie wywrócenie globalnego stolika ekonomicznego. Wydaje się, że zawarcie porozumienia z tak wieloma podmiotami jest już niemożliwe, więc zdecydowano się na inne, szybkie rozwiązanie tj. wprowadzenie ceł, w tym dla niektórych państw ceł zaporowych.

Cła i opłata za ochronę

Cło to najpiękniejsze słowo. To ulubiona fraza Donalda Trumpa. Media dokładnie podały całą karuzelę z cłami nakładanymi i odwoływanymi. Warto zwrócić uwagę, że w pierwotnej wersji one wynosiły: 20 proc. dla Polski, 10 proc. dla Ukrainy i 0 proc. dla Rosji. Cła nałożone przez prezydenta Trumpa na importerów mają ich zarówno dyscyplinować, jak i być odpowiedzią na deficyt handlowy USA wynoszący 1,9 bln USD rocznie i szacuje się, że mogą przynieść zysk w wysokości 1 bln USD w ciągu roku. Wyższe cła oznaczają wyższe ceny na amerykańskim rynku dla konsumentów.

Innym pomysłem Trumpa jest tzw. opłata za ochronę. Po okresie zimnej wojny zachodnie państwa radykalnie zmniejszyły wydatki na wojsko, zostawiają obronę kontynentu w rękach Amerykanów. Prezydent USA uważa, że w ten sposób zachodni Europejczycy „żerowali” na USA. Obliczono, że przez ten czas europejscy sojusznicy zaoszczędzili na radykalnym ograniczeniu wydatków na obronę 1,2 bln USD. Ideą Trumpa jest zwrot pieniędzy za ten okres. Ma to dotyczyć nie tylko Europy, ale nawet Japonii i Korei Płd., a więc państw, które nie ograniczają wydatków na sektor wojskowy. Sama ta idea niezgodna z jednym z głównych filarów zachodniej cywilizacji – prawem nie działającym wstecz, zostanie prawdopodobnie tylko ideą.

Podsumowanie

Donald Trump chce wyraźnie poprawić ekonomiczną pozycję w świecie. Jego głównym celem jest przygotowanie USA do konfrontacji z Chinami o dominację. Dlatego szuka finansowych środków. Jego plan na rynku krajowym ma przynieść teoretycznie 2 bln USD przez „odchudzenie” federalnej administracji i inne działania. 1 bln mają przynieść cła. Należy podkreślić, że o ile cła nałożone na inne państwa zostały zawieszone, to nie dotyczy to Chin, które zostały obłożone najwyższą opłatą 145 proc. cła. To jest bilardowe uderzenie. Uważa się, że Chiny pozbawione tak wielkiego rynku skierują się ze swoimi towarami do Europy, która broniąc swojego rynku, nałoży na chińskie produkty cła zaporowe i skonfliktuje się z Państwem Smoka.

Najnowsze