Strona głównaWiadomościŚwiatPrzełomowe wybory prezydenckie. "Wynik jest ekstremalnie nieprzewidywalny"

Przełomowe wybory prezydenckie. „Wynik jest ekstremalnie nieprzewidywalny”

-

- Reklama -

W Rumunii w niedzielę rozpoczęła się druga tura powtórnych wyborów prezydenckich. Walczy w niej dwóch kandydatów spoza establishmentu politycznego: nacjonalista George Simion i liberał Nicusor Dan. Sondaże dają im bardzo wyrównane szanse.

Wybory odbywają się w cieniu wyroku Sądu Konstytucyjnego, unieważniającego głosowanie w I turze w listopadzie 2024 roku. Wygrał je mało znany wcześniej Calin Georgescu, który wybił się prowadząc kampanię na TikToku. Decyzja sądu została podjęta na podstawie ustaleń wywiadu, które wskazywały na „ingerencję zewnętrzną”, z sugestią, że chodzi o Rosję. Polityk otrzymał także zakaz startu w ponownym głosowaniu.

Wyrok podzielił społeczeństwo. Część Rumunów uznała jego słuszność, a część uważa, że był on jedynie narzędziem w rękach skorumpowanych elit politycznych, które chciały w ten sposób utrzymać się u władzy.

Europa Suwerennych Narodów

Narastająca frustracja wyborców niechętnych politycznemu establishmentowi sprawiła, że do II tury powtórnych wyborów awansowali lider „radykalnie prawicowej” partii AUR (Związek Jedności Rumunów) George Simion i proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan. Obaj kandydaci w kampanii wyborczej prezentowali się jako politycy spoza systemu, podważający dotychczasowe układy polityczne, zdominowane przez Partię Socjaldemokratyczną (PSD) oraz Partię Narodowo-Liberalną (PNL).

W poprzedniej turze pierwsze miejsce uzyskał z 41 proc. głosów Simion, budujący swoją kampanię m.in. na obietnicy powrotu „rządów prawa” i uchylenia decyzji SK. Dan, który swój czołowy postulat uczynił z walki z korupcją, uplasował się na drugim miejscu z poparciem 21 proc. wyborców. Z finalnego głosowania wyeliminowano kandydata establishmentu Crina Antonescu, wysuniętego przez centrolewicową koalicję rządzącą.

Nowe wybory w Rumunii w cieniu skandalu. Na czele sondaży polityk wspierany przez Georgescu

Jednak mimo sporej różnicy między poparciem dla polityków w I turze, obecnie sondaże są niemal całkowicie wyrównane, a ostatnie badanie przed wyborami przeprowadzone przez firmę AtlasIntel daje nawet 1-procentową przewagę Danowi, który w ostatnich tygodniach przed II turą był bardziej aktywny na krajowej scenie politycznej niż jego rywal. Simion w tym czasie odbywał tournée po Europie, spotykając się z prawicowymi politykami – od premier Włoch Giorgii Meloni po PiS, z którymi łączy go misja budowy „Europy suwerennych narodów”.

Wynik jest ekstremalnie nieprzewidywalny – ocenia w rozmowie z PAP analityk Instytutu Nowej Europy Jakub Bielamowicz. Topniejąca przewaga wynika także z korzystnego dla Dana przepływu głosów. Większość stronnictw, których kandydaci odpadli w I turze poparła bowiem burmistrza Bukaresztu. Wyjątkami są Partia Socjaldemokratyczna, a także środowisko byłego premiera Victora Ponty, który – podobnie jak Simion – w wyborach prezentował się jako czołowy trumpista Rumunii.

Komentatorzy rumuńskiej polityki przypominają o zawodności sondaży, które zupełnie nie przewidziały listopadowego zwycięstwa Georgescu. W badaniach niedoszacowany może być także Simion, który przejął dużą część elektoratu Georgescu, odwołując się do podobnych, nacjonalistycznych nastrojów i określając decyzję o unieważnieniu wyborów jako „zamach stanu”.

Dodatkowo część sondaży nie uwzględnia licznej rumuńskiej diaspory, a Simion cieszy się wśród niej dużą popularnością. Lider AUR w I turze uzyskał w tej grupie 61 proc. głosów. Tymczasem pierwsze dane na temat frekwencji w głosowaniu za granicą, które rozpoczęło się już w piątek, wskazują, że mobilizacja w tej grupie będzie szczególnie wysoka.

Choć wielu emigrantów korzysta z wyższej jakości życia i usług publicznych w krajach UE, nadal żywią silne rozczarowanie wobec rumuńskiej klasy politycznej, którą obwiniają o przymusową emigrację. Z tego powodu znaczna część diaspory na Zachodzie Europy skłania się ku kandydatom antysystemowym, takim jak Simion – wyjaśnia Bielamowicz.

Wynik wyborów może zaostrzyć turbulencje, które targają rumuńską sceną polityczną od wygranej Georgescu i późniejszego wyroku SK, a wzrosły jeszcze, gdy ze względu na porażkę Antonescu w I turze, premier Marcel Ciolacu podał się do dymisji. Nowy prezydent może bowiem mianować premiera, a Simion obiecał, że stanowisko to przypadnie Georgescu. Wdrożenie tego planu byłoby ogromnym szokiem dla liberalnej części rumuńskiego społeczeństwa.

Wynik wyborów będzie miał też duże znaczenie dla kursu, jaki Bukareszt obierze w polityce zagranicznej, dotychczas trzymającego się mocno proeuropejskiej i proatlantyckiej linii. Rumunia jest ważnym krajem wschodniej flanki NATO, służącej – podobnie jak Polska – jako kluczowy hub logistyczny dla pomocy wojskowej Ukrainie.

Podczas gdy Dan bezwarunkowo wspiera Ukrainę i chce, aby Rumunia uczestniczyła w europejskim projekcie dozbrajania, Simion w tej kwestii lawiruje, próbując odsunąć zarzuty o prorosyjskość.

Lider AUR potępił inwazję na Ukrainę, rosyjskiego przywódcę Władimira Putina nazwał zbrodniarzem wojennym, a ewentualność wyjścia kraju z NATO – „katastrofą”. Zarazem jednak zamierza zakończyć pomoc wojskową dla Ukrainy, gdyż – jak powtarza za prezydentem USA Donaldem Trumpem – „teraz jest czas na pokój, a nie wojnę”.

Jego poglądy budzą w UE obawy, zwłaszcza, że prezydent Rumunii ma szerokie kompetencje w polityce bezpieczeństwa, sprawując funkcję nadzorczą nad wywiadem i wojskiem. Część komentatorów uważa, że wygrana Simiona może zepchnąć Rumunię na ścieżkę Słowacji czy Węgier, których premiera Viktora Orbana lider AUR określił jako „swój model”.

Niezależnie od tego, czy niedzielne wybory wygra Simion czy Dan, na scenie politycznej dojdzie do kohabitacji, gdyż na razie nowy prezydent będzie musiał dzielić władzę z obecnym koalicyjnym rządem PNL i UDMR, ugrupowaniem reprezentującym mniejszość węgierską, a one będą mogły hamować projekty szefa państwa.

Według Bielamowicza nawet w przypadku zwycięstwa Simiona o realnej zmianie polityki zagranicznej będzie można mówić, jeżeli przyszły rząd zostanie sformowany przez prawicowe partie, takie jak AUR. A co do tego nie można mieć pewności, gdyż będzie to wymagało spełnienia kilku kroków.

Pierwszy – rozpisanie kolejnych wyborów parlamentarnych, drugi – znalezienie większości, trzeci – uformowanie alternatywnego rządu. Wtedy faktycznie oznaczać to będzie mocną zmianę kursu Rumunii – ocenia analityk.

Źródło:PAP

Najnowsze