Grzegorz Braun przemawiał na koniec swojego finałowego wiecu w kampanii prezydenckiej pod Zamkiem Królewskim w Warszawie. Odniósł się do stojącej nieopodal Kolumny Zygmunta wyjaśniając, że przedstawia ona, jak powinno wyglądać w praktyce państwo. Podkreślił też, że choć kampania prezydencka się kończy, to ugrupowanie już szykuje się do kolejnych wyborów.
Grzegorz Braun rozpoczął swoje przemówienie od sugestii, że „taka to jest nasza dzisiaj na Placu Zamkowym w Warszawie grupa rekonstrukcji Najjaśniejszej Rzeczpospolitej”.
– My próbujemy zrekonstruować naszą ojczyznę w formie i w treści. Próbujemy nawiązać do tego, co najlepsze w naszej wspólnej, narodowej przeszłości po to, żeby zapewnić narodowi przyszłość. Żeby zapewnić przyszłość zdrową, bezpieczną, wolną. Przyszłość narodu suwerennego, wolnych Polaków w niepodległym, własnym państwie – powiedział Grzegorz Braun.
Chwilę później zwrócił uwagę na kolumnę króla Zygmunta.
– Król nasz Zygmunt, jeden z najbardziej pewnie niedocenionych i zdradzonych nawet przez własnych poddanych, nawet przez elitę, panów polskich i litewskich, którym się z lekka w głowach poprzewracało. Więc nie poszli za swoim monarchą, nie poszli ku tym celom, które on wytyczał. Ale patrzy na nas z tej kolumny, chwała Bogu jeszcze tam stoi – kontynuował lider KKP i kandydat partii na prezydenta.
– Ważne, że on ma w jednej dłoni krzyż, a drugiej miecz. I to jest właśnie państwo. I to jest właśnie państwo cywilizowane – rozdzielenie władz świeckiej i duchownej. Władza świecka wspiera władzę duchowną, bo krzyż to jest ten standard prawno-ustrojowy z równością wobec prawa z ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie wypływającą – przypomniał prawicowy kandydat na prezydenta.
– I te różne inne mądre, proste, fajne dla wszystkich rzeczy, zasady. Nie ma pod żadnym innym znakiem. Tylko pod krzyżem. Nie ma tych wszystkich zasad. Nie ma ich na pewno pod świecznikiem chanukowym, nie ma ich pod znakiem dżihadu. Więc trzymajmy się tego krzyża, który trzyma w dłoni nasz król Zygmunt. No i pamiętajmy, że państwo musi być poważne. I tu bez miecza obejść się nie może. Dzisiaj oczywiście byłby to miecz laserowy. Moi synkowie ostatnio walczą na laserowe miecze, takie rzeczy u nas w domu się dzieją. Takie walki się rozgrywają – mówił Braun.
– Więc to dla moich synków i dla waszych dzieci, synków i córeczki […] dla naszych dzieci, wnuków, dla tych, co jeszcze się nie zdążyli urodzić, żeby się mogli narodzić bezpiecznie – kontynuował.
Następnie ogłosił, że „nie przeciąga spotkania, bo to nie jest koniec”.
– My się tutaj nie rozstajemy. Tu historia się nie kończy. Tu się wszystko dopiero zaczyna – zaznaczył lider KKP.
– Za kilkadziesiąt godzin otrzymamy odczyt temperatury naszego narodu, narodu polskiego. Zobaczymy jaki jest stan: Czy podgorączkowy, czy gorące polskie serca odmienią rzeczywistość. Czy uchwycimy mocny przyczółek niepodległości. Czy będzie to przyczółek w urzędzie, Pałacu Prezydenckim? Nie od parady, nie tylko pod żyrandolem – kontynuował prawicowy kandydat na prezydenta.
– Jaki by ten przyczółek nie był, tu się wszystko zaczyna, bo przecież kampania kampanią, a po niej zaraz następna. My już teraz stajemy w blokach startowych do następnych wyborów. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko przeżyjemy, że na cudze wojny nie pójdziemy, że migrantów, uchodźców, nachodźców nie będziemy zmuszeni witać w takich ilościach, które by doprowadziły do marginalizacji Polaków we własnym kraju. Mam nadzieję, że przemawiam nie do elitarnej reprezentacji ginącego plemienia w kurczącym się rezerwacie. Mam nadzieję, że tu się wszystko zaczyna, że stąd, z tego placu szanowni państwo ta nowa eksplozja polskości – eksplozja, to zaraz ktoś się wystraszy, ale mamy tutaj te gaśnice. Więc wiadomo, że to będzie taka eksplozja ducha polskiego – stwierdził Grzegorz Braun.