Publicysta agencji RIA Kirył Strelnikow przedstawił rosyjski punkt widzenia na poniedziałkowe negocjacje w Arabii Saudyjskiej dotyczące wojny na Ukrainie. Jego zdaniem „Trump zdał sobie sprawę, z czym mierzy się na Ukrainie” i niejako „prosi o pomoc Putina w przełamaniu impasu”.
W Arabii Saudyjskiej Rosję reprezentować będą przewodniczący Komitetu Spraw Międzynarodowych Rady Federacji Grigorij Karasin i doradca dyrektora FSB, generał pułkownik Siergiej Biesieda. Zwrócono uwagę, że naprzeciw starych lisów ze służb specjalnych, Amerykanie wystawili „reprezentację techniczną”. Nad przebiegiem spotkania będzie czuwał specjalny wysłannik prezydenta USA na Bliski Wschód, Stephen Witkoff.
Moskwa potwierdza informacje „The Wall Street Journal”, że „dyskusje będą koncentrować się na zawieszeniu broni na Morzu Czarnym i ataków na infrastrukturę”. „Jednak pełne zawieszenie broni na razie prawdopodobnie nie wchodzi w grę”.
Grigorij Karasin to były sekretarz rosyjskiego MSZ, który od ponad dziesięciu lat odpowiada „za stosunki dyplomatyczne z Ukrainą”, a Siergiej Biesieda stał na czele Służby Informacji Operacyjnej i Międzynarodowych Stosunków FSB, która między innymi monitorowała sytuację polityczną na Ukrainie. Podobno w czasie ukraińskiego Majdanu, Bieseda przebywał w Kijowie osobiście i brał udział w organizowaniu ochrony ambasady rosyjskiej.
Rosyjski publicysta chwali Witkoffa, który miał nazwać rosyjskiego prezydenta „superinteligentnym” i „wielkim przywódcą”, z którym Trump „chce odnowić stosunki”. Dodaje, że Steven Witkoff „nie jest postacią przypadkową, ale miniaturą Trumpa”, z którym od lat robił interesy.
„Wszystko wskazuje na to, że Amerykanie dopiero teraz zaczynają zdawać sobie sprawę, z czym mają do czynienia na Ukrainie: począwszy od szerzącej się korupcji, a skończywszy na szaleństwie umysłowym kijowskich elit” – pisze Strelnikow i dodaje, że „Trump zaczyna rozumieć, że jedynie z Rosjanami można utrzymywać rozsądne kontakty i że tam nie ma żadnych problemów, podczas gdy banda psychopatów w Kijowie naraża na szwank jego szanse na Nagrodę Nobla i przyszłą trzecią prezydenturę”.
Strelnikow dorzuca jeszcze: „są też oznaki, że Trump zrozumiał, dlaczego postępujemy w ten sposób na Ukrainie, i że ostatecznie najpewniejszym i najszybszym sposobem na zakończenie konfliktu i zdobycie medali jest pozwolenie Rosjanom wykonywać swoją pracę”.
Buńczuczna publicystyka RIA Nowosti jest zapewne obliczona w dużej mierze na „rynek wewnętrzny”. Jednak lektura zamieszczanych tam tekstów wskazuje, że Moskwa gra dość ostro. Rosji nie wystarcza już nawet rodzaj „finlandyzacji” i „demilitaryzacji” Ukrainy, ale stawia też sprawę nowych wyborów i liczy na sukces polityka zależnego od siebie. Pozostaje problem, czy Amerykanie poradzą sobie ze starymi „szachistami” ze szkoły KGB i czy niezbyt mocno zależy im na propagandowym sukcesie i wyciszeniu niewygodnego konfliktu?