W tej sprawie musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, na którą właściwie nikt nie zwrócił uwagi – stwierdził w nowym odcinku „Przeglądu Tygodnia” publicysta „Najwyższego Czas-u!” Radosław Piwowarczyk, odnosząc się do działania Grzegorza Brauna na rynku w Opolu.
Przypomnijmy, że polski poseł do Parlamentu Europejskiego zamalował sprayem wystawę dotyczącą środowisk LGBT+ na rynku w Opolu. Napisał na niej „Stop propagandzie zboczeń”. Następnie Braun sam zgłosił sprawę na policję, powołując się na art. 140 i 141 Kodeksu wykroczeń.
Czytaj więcej: Od strażaka do malarza! Grzegorz Braun zamalował wystawę LGBT w Opolu [VIDEO]
W wywiadzie z Julią Gubalską Braun wskazał, że „w Rzeczpospolitej Polskiej na razie jeszcze obowiązuje prawo, które zapisane jest m.in. 31. artykule Konstytucji i tam mowa o moralności publicznej”, a ponadto dodał, że „w kodeksie wykroczeń mamy artykuły, które mówią o niemoralnych zachowaniach, manifestacjach i mówią o wybrykach nieobyczajnych, do których zaliczane jest np. eksponowanie ogłoszeń, ilustracji, które mają treść, no właśnie, nieobyczajną”. – I ja zatem w dniu wczorajszym interweniując na opolskim rynku przywróciłem równowagę prawa – tłumaczył kandydat na prezydenta RP.
Czytaj również: NASZ WYWIAD. Braun o akcji w Opolu. „Przywróciłem równowagę prawa” [VIDEO]
Do sprawy odniósł się redaktor Piwowarczyk, który wskazał na pewien niedostrzegany aspekt sprawy. – Oczywiście podniosły się głosy oburzenia, lament na to, co zrobił Grzegorz Braun. Oburzyli się także niektórzy tacy rzekomi wolnościowcy (…), (którzy – przyp. red.) źle rozumianym pojęciem wolności się posługują i argumentują, często się okazuje, że dla takich różnych rzekomych wolnościowców, to jednak ostatecznie ważniejsze jest to promowanie takich postępowych rzeczy, że to jest dla nich ta najwyższa wartość, a nie żadna tam wolność – powiedział publicysta „Najwyższego Czas-u!”.
Zdaniem Piwowarczyka był to czyn „obywatelskiego nieposłuszeństwa”, którego konsekwencje trzeba ponieść.
– W tej sprawie musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, na którą właściwie nikt nie zwrócił uwagi, a więc na kolejność zdarzeń, na sekwencję – podkreślił dziennikarz.
– Na początku było marnowanie publicznego grosza, publicznych pieniędzy i wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na instalację, która miała promować tęczowe ruchy, tęczową ideologię, tęczowe zachowania.
– Drugi czyn to eksponowanie tego, wystawienie tego na rynek, gdzie przemieszcza się dużo osób, w tym także dzieci – wymieniał Piwowarczyk.
Dziennikarz przypomniał, że może to naruszać art. 141 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym „kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany”
– Dopiero później, trzecim zdarzeniem był ten performance Grzegorza Brauna, dodanie napisu na tej wystawie, jak niektórzy twierdzą – zniszczenie jej. To było dopiero trzecie zdarzenie w tej sekwencji – powiedział.
– Jeżeli państwo oglądają np. piłkę nożną, to tam często bywa tak, szczególnie teraz w erze VAR-u, że jest faul w polu karnym, ale np. wcześniej był spalony, więc sędzia po analizie VAR-u wraca do tego i odgwizduje ten spalony, gra się stamtąd zaczyna, a wszystko to, co miało miejsce po spalonym, nie ma już żadnego znaczenia, ten karny czy strzelony gol się nie liczy, liczy się właśnie ten spalony – dodał Piwowarczyk.
– I taką sytuację z boiska możemy poprzez analogię odnieść do tego, co zdarzyło się na rynku w Opolu – podsumował.