Liczba migrantów w Polsce dynamicznie rośnie, a nasz kraj zmienia swój status z państwa emigracyjnego na imigracyjne. Według ekspertów, ten trend będzie się nasilał, a Polacy powinni przygotować się na życie w coraz bardziej zróżnicowanym społeczeństwie.
– Polska ewidentnie zmieniła swój status i stała się krajem imigracyjnym, czyli takim krajem, do którego się raczej przyjeżdża, niż z którego się wyjeżdża – stwierdza prof. Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z money.pl.
Jak podkreśla ekspert, Polska staje się coraz bardziej atrakcyjna nie tylko dla osób z bliskiego sąsiedztwa, ale również dla migrantów z odległych regionów świata, którzy coraz częściej planują dłuższy pobyt w naszym kraju.
Skala zjawiska
Według szacunków GUS, przed ogłoszeniem pandemii koronawirusa w Polsce mogło przebywać nawet 2,2 mln imigrantów. To ogromny wzrost w porównaniu z początkiem poprzedniej dekady, gdy liczba ta była około dwudziestokrotnie mniejsza.
– Ten okres silnego zwiększenia skali migracji to jest czas po 2014 r., czyli od wybuchu pierwszej wojny w Ukrainie, a potem już po 2018 r., kiedy ta liczba imigrantów w Polsce była naprawdę bardzo duża – analizuje prof. Kaczmarczyk.
Kolejny znaczący wzrost nastąpił po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, kiedy do Polski dotarło około miliona, a w szczytowym momencie nawet półtora miliona uchodźców.
Nowe kierunki migracji
Kolejnym zjawiskiem jest rosnąca liczba migrantów z nietypowych dotąd kierunków, takich jak kraje Ameryki Południowej. Rozmówca money.pl wyjaśnia, że nie jest to efekt nagłego wzrostu atrakcyjności Polski, ale raczej rezultat działalności agencji rekrutacyjnych. Te poszukują kandydatów w coraz bardziej odległych krajach.
Prof. Kaczmarczyk przewiduje dalszy wzrost liczby migrantów w Polsce. – W mojej ocenie to coś, co powinniśmy zaakceptować i nauczyć się lepiej funkcjonować w tej rzeczywistości, ponieważ biorąc pod uwagę potrzeby polskiego rynku pracy, ale też ogólną sytuację polityczną czy geopolityczną, spodziewałbym się raczej intensyfikacji zjawisk migracyjnych niż radykalnego odwrócenia trendów – podkreśla.
Nie ukrywa, że trend ten oznacza duże wyzwania dla samych Polaków. – Traktujemy integrację jako proces wielostronny, to znaczy taki, w którym uczestniczą sami imigranci, ale też obywatele kraju celowego. Nie oznacza to, że mamy czynić na przykład jakieś koncesje na poziomie prawa czy też norm, zwyczajów, które wyznajemy. Chodzi o to, że musimy sobie zdać sprawę z tego, że funkcjonowanie w społeczeństwie wieloetnicznym czy wielokulturowym wiąże się z pewnymi wyzwaniami także dla nas – uważa prof. Kaczmarczyk.