Ostatnia wizyta prezydenta Ukrainy w Waszyngtonie odbiła się szerokim echem. Podczas gdy ustalenie nowych warunków zmierzających do zawiązania pokoju wydawało się bardzo realne, szansa nie została przez Zełenskiego wykorzystana. Wygląda na to, że mamy do czynienia z międzynarodowymi siłami partii wojny, które swoimi działaniami również dają o sobie znać w Polsce. Do czego dążą i czy nowy prezydent Polski będzie mógł zatrzymać ich plan? Z posłem i wiceprezesem Konfederacji Korony Polskiej Włodzimierzem Skalikiem rozmawia red. Julia Gubalska.
Julia Gubalska: Jak ocenia pan rozmowę Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym? Czy istnieje możliwość, że doszli do porozumienia poza kamerami? Co Pan sądzi o zarzutach mediów głównego nurtu, które głoszą, że Zełenski został niesprawiedliwie potraktowany i upokorzony?
Włodzimierz Skalik: Zwracam uwagę na to, by oceniać tę wizytę poprzez przegląd relacji różnych mediów, ponieważ to spotkanie jest przedmiotem nie tylko informacji, ale również manipulacji. W Polsce dominował przekaz ograniczający się do opisywania ostatnich 10 minut tego spotkania, w oparciu o które można mieć jego fałszywy obraz. Zachęcam do obejrzenia całego spotkania, które trwało 50 minut. Przez pierwsze 40 minut rozmowy, po pierwsze była ona spokojna i nie była nacechowana wzajemnymi pretensjami. Prezydent Trump domagał się podpisania porozumienia pokojowego, zawieszenia broni i podjęcia stanowczych wysiłków, żeby przerwać trwającą wojnę na Ukrainie. Niestety Zełenski jasno i stanowczo odmówił zawieszenia broni, w związku z czym w końcowej części tego spotkania wiceprezydent Vance nie wytrzymał nerwowo i rzeczywiście doszło do kłótni. Prezydent Zełenski, działając w interesie swojego państwa i narodu, powinien dążyć do pokoju i potraktować decyzję Donalda Trumpa jako służącą Ukrainie i Ukraińcom. Absolutnie nie zaakceptował tej propozycji i zamiast wrócić z twardymi gwarancjami bezpieczeństwa i uzgodnieniami co do zawarcia pokoju, opuścił Waszyngton z pustymi rękami, bo wolał obrazić się na amerykańskiego przywódcę. Nie chciał dyskutować o warunkach kluczowego porozumienia, nawet za zamkniętymi drzwiami, bo wiadomo, że przed kamerami te rozmowy różnie przebiegają. Z całą pewnością, powrót prezydenta Zełenskiego na Ukrainę zakończył się wielkim zawodem, zwłaszcza Ukraińców, którzy pragną przerwania tej wojny, pragną zakończenia tej krwawej jatki, która trwa na froncie walki z Rosją. I z całą pewnością najbardziej zawiedzeni przebiegiem tego spotkania i jego rezultatem są Ukraińcy. Widzimy setki relacji z łapanek na ulicach miast i wsi ukraińskich. Ukraina nie ma już siły żywej do dalszego prowadzenia wojny. Ukraińcy marzą o tym, żeby skończyć tę wojnę, a Zełenski im tego nie zapewnia. Być może efekty po powrocie Zełenskiego na Ukrainę sprawiły, że dzisiaj słyszymy zmianę jego stanowiska. Jesteśmy świadkami niezwykle dynamicznej sytuacji w Europie i na świecie.
Czym skutkowałaby zgoda Prezydenta Zełenskiego na warunki pokojowe? Rosja przejęłaby jedynie rosyjskojęzyczną części Ukrainy, czy tak jak to bywa przedstawiane przez lewicowych polityków – całą Ukrainę? Podsyca się potrzebę kontynuowania tej walki w celu zminimalizowania zagrożeń dla Polski.
Charakterystycznym określeniem dla tego konfliktu jest dodawanie przez wszystkich komentatorów przymiotnika „pełnoskalowa” wojna, mimo że nie jest ona pełnoskalowa. Jest bardziej gorąca niż konflikt w okresie 2014/2015–2020, ale biorąc pod uwagę potencjał militarny Rosji, daleko jest do pełnoskalowej wojny ze strony Rosji. Wyrażam swoje przypuszczenie, że rozejm i zawarcie pokoju wiązałyby się utratą wschodniego terenu Ukrainy, znajdującego się dziś po stronie Rosji, w tym również Krymu. Jest to mniej więcej ¼ terenu Ukrainy i nie ma już szans na to, by Ukraina odzyskała ten teren w ramach kontynuowania tej wojny. Niestety tak się kończy ten konflikt, mimo że mógł zakończyć się już dużo wcześniej, bo w pierwszych tygodniach po wejściu rosyjskiej armii na Ukrainę. Okazało się, że ktoś zabronił Ukrainie podpisać wtedy porozumienie pokojowe na najkorzystniejszych warunkach, kiedy Rosja miała szereg niepowodzeń. To się nie stało prawdopodobnie przez zewnętrzne interwencje – być może Londynu, być może Prezydent Duda również się do tego przyczynił.
Czy nasz rząd zmierza do tego, żeby zatrzymać wsparcie dla Ukrainy? Nawet gdyby doszło do pokoju i zakończenia tej wojny, nie jest przecież wykluczone, że wsparcie dla Ukrainy w celu jej odbudowy również nie będzie kontynuowane. Gdzie znaleźć w tej sytuacji polski interes?
Dobrze by było, gdybyśmy mieli ten dylemat. Natomiast wszystko wskazuje na to, że wszystkie wysiłki, które obserwujemy dzisiaj w Europie, z wyjątkiem Słowacji czy Węgier, w tym rządu Tuska, przystępują do realizacji scenariusza partii wojny. Trwa kampania prezydencka i poszczególni kandydaci deklarują, że nie wyślą wojsk polskich na Ukrainę. Moim zdaniem, to jest jedna wielka propagandowa ściema. Grzegorz Braun jest jedynym kandydatem, którego deklaracje w tym względzie są wiarygodne, prawdziwe oraz szczere i nie zmienią się po wyborach. To samo mówi dzisiaj, co 5 czy 10 lat temu, natomiast wszyscy pozostali kandydaci grają pod publiczkę. To oszustwo w stosunku do wyborców. Czy dadzą się nabrać i uwierzą tym kameleonom politycznym? Dowiemy się 18 maja.
Donald Tusk całkiem niedawno zaczął porównywać ilości ludzi po jednej i drugiej stronie konfliktu. Co to oznacza? Szacuje on zwycięstwo państw europejskich i Stanów Zjednoczonych w zderzeniu z Rosją! Bo jest nas więcej? Bo utylizując nawzajem swoje armie, odniesiemy zwycięstwo? Ktoś, kto jest na czele polskiego rządu i tak myśli, to zbrodniarz i zdrajca. Premier Tusk wrócił z Londynu i spotykając się z rządem, mówił: „proszę zapiąć pasy, wchodzimy w strefę turbulencji”. Na czym te turbulencje mają polegać? Czy Polacy nie zasługują na to, żeby premier tego rządu powiedział, co konkretnie ma na myśli? Turbulencje to oznaczenie bardzo niespokojnych i nieuporządkowanych procesów. Mówił dalej o tym, że „sytuacja jest poważna”. Nie wiemy, co ustalono w stosunku do Polski i innych państw i jakie decyzje podjęte w Londynie są przyczyną tej powagi.
Istnieje możliwość, że jest to ciąg dalszy straszenia Polaków stanem wojny i siania propagandy powojennej, która w Polsce już od wielu lat dobrze się przyjmuje? A może rzeczywista chęć wysłania Polaków na wojnę ukraińską?
Z punktu widzenia europejskiego, jeśli wszyscy zlatują się do Londynu niemalże z godziny na godzinę, nie mieści się to już w mojej opinii w kanonach działań propagandowych. Szansa na to, że partia wojny zaczyna realizować swój plan, jest niestety rosnąca. Mam nadzieję, że prezydent Trump widząc to, co się dzieje w Europie, szczerze deklarował, że nie chce prowadzić do III wojny światowej. Zwracał się do Zełenskiego, ostrzegając, że nie ma już kart i działa dalej w sposób prowadzący do III wojny światowej. Donald Trump być może chce osłabić wolę prowadzenia działań przez partię wojny w Europie, bo rozważa wycofanie Stanów Zjednoczonych z paktu NATO. Być może, będzie to kubeł zimnej wody na rozgrzane łby partii wojny. Natomiast to, co mówił Donald Tusk, jest bardzo niepokojące, będziemy musieli podejmować decyzje w trybie nadzwyczajnym.
Tusk tworzy psychozę, że za chwilę Europa zostanie przez kogoś napadnięta. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz dzisiaj powiedział, że „musimy prowadzić nadal intensywne wsparcie Ukrainy”, czyli prowadzić nadal tę wojnę, aby nie doprowadzić to tego, żeby Rosja przybliżyła się do granic z Polską. Czy ten człowiek zakłada, że ludzie nie wiedzą, że graniczymy z Rosją i Białorusią na odcinku łącznym ponad 600 km? Nie zgadzamy się na utylizowanie polskiej armii i polskiego żołnierza w cudzym interesie. Polski żołnierz na polskich usługach, a nie na usługach Londynu, Waszyngtonu, Tel-Avivu czy Moskwy. Bardzo dużo zależy od opinii publicznej w najbliższych wyborach.
Jak przebiega trwająca kampania prezydencka pana Grzegorza Brauna? W najnowszych sondażu otrzymał ponad 2 proc. poparcia, natomiast wcześniej mieliśmy sondaż, w którym w ogóle nie został uwzględniony jako kandydat.
Kto wierzy sondażom, sam sobie szkodzi. Jedyny ważny sondaż będzie miał miejsce 18 maja i do niego należy przywiązywać wagę. Jeszcze do niedawna stawiano wątpliwość, czy zaplecze polityczne Grzegorza Brauna zbierze podpisy udzielające poparcia w ilości co najmniej 100 tysięcy. Dosypaliśmy do PKW ponad 2 razy więcej podpisów, niż jest wymagane. Grzegorz Braun jest drugim kandydatem, którego komitet złożył wniosek o rejestrację. Moim zdaniem, unikalna wiarygodność tej kandydatury zrobi swoje. Jest wiele osób, które dzisiaj nauczone wieloma oszustwami politycznymi, przywiązują do wiarygodności kandydata bardzo dużą wagę.
Proszę sobie poczytać komentarze, nie w naszych bańkach, pod materiałami na temat pana Grzegorza, gdzie publikują: gwiazda śmierci, tzw. „Gazeta Wyborcza”, „Wprost” itd. 90–95 proc. komentujących te materiały popiera Grzegorza Brauna. Więc ja jestem dobrej myśli. Moim zdaniem okno Overtona jest przez pana Grzegorza drastycznie przesunięte w kierunku polskiego interesu.
Pan Grzegorz zmusza wszystkich innych do tego, że muszą odnosić się do wielu kwestii, o których w ogóle by nie wspomnieli, gdyby nie start pana Grzegorza. To jest bardzo ważne, w interesie Polski i Polaków, by ten głos: wiarygodny, prawdziwy, szczery, brzmiał głośno i wyraźnie mimo przemilczenia. Pan Grzegorz nie jest zapraszany ani na sekundę do głównych mediów, a ludzie zauważają jego kandydaturę. Zauważają to, co mówi i bardzo nas to cieszy.
Podobnie zresztą było w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dziękuję panu za rozmowę.