W Kolumbii partyzantka FARC dokonała zamachu na konwój wojskowy, w wyniku czego zginęło co najmniej pięciu żołnierzy sił rządowych. Do ataku FARC doszło w regionie południowo-zachodniej Kolumbii, będącym ważnym ośrodkiem produkcji kokainy.
Kolumbijski minister obrony Pedro Sánchez potępił na X „nikczemny atak terrorystyczny organizacji Carlosa Patiño w wiosce Esperanza w Balboa, w departamencie Cauca, skierowany przeciwko konwojowi armii”.
Wojskowy kontyngent jechał do miejscowości La Hacienda, gdzie żołnierze mieli odbudować most zniszczony przez rebeliantów z Frontu im. Carlosa Patiño. Bojownicy tej organizacji to jedna głównych struktur zbrojnych Centralnego Sztabu Generalnego (EMC) FARC, czyli odłamu, który nigdy nie zaakceptował porozumienia pokojowego podpisanego w 2016 r. z większością marksistowskich partyzantów Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC).
W tym regionie znajdują się liczne uprawy liści koki. Niedawno uprowadzono tu dwudziestu ośmiu policjantów żołnierza, których przetrzymywano przez trzy dni w niewoli. W kilku gminach atakowano także kolumbijskie siły bezpieczeństwa.
Obecnie Kolumbia zmaga się z najgorszą falą przemocy od dekady. Ogniska przemocy znajdują się zwłaszcza na północnym wschodzie i południowym zachodzie kraju. Ciekawe, że ta eskalacja przemocy ma miejsce za rządów Gustavo Petro, pierwszego lewicowego prezydenta kraju, który doszedł do władzy w 2022 r. i zapowiadał „politykę powszechnego pokoju”…
Lewicowi rebelianci wydają się korzystać z ograniczenia akcji wojska przeciw przeciwko różnym grupom zbrojnym. Dotyczy to lewackiej partyzantki, ale też karteli narkotykowych, które wykorzystały sytuację do rozszerzania swoich wpływów.
Źródło: AFP