Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk poinformował, że posłowie i senatorowie pobawią się w wojsko za nasze pieniądze. Formalnie nazywa się to „szkoleniem wojskowym”, ale każdy wie, że – zgodnie z tradycją II RP – w razie zagrożenia uciekną za granicę, a potem bohatersko będą posyłali innych na śmierć za ich majątki. Szary Polak natomiast musi sam płacić za strzelnicę i podlegać restrykcyjnemu prawu, jeśliby sam chciał posiadać broń.
Wkrótce posłowie i senatorowie pobawią się w wojsko i postrzelają na nasz koszt.
– Chcemy, żeby tego typu szkolenia ruszyły na wiosnę. Będą prowadzone przez Akademię Sztuki Wojennej i odbywały się stacjonarnie, ale też na poligonie, prawdopodobnie pod Warszawą. Oferta zostanie w ciągu najbliższych tygodni skierowana do wszystkich parlamentarzystów i parlamentarzystek – zapowiedział w Radiu ZET wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk.
Zaznaczył, że oczywiście nie chodzi o to, by „posłów wziąć w kamasze”.
– Chodzi o to, żeby każdy poseł wiedział, jakie są podstawowe założenia państwa, jeżeli chodzi o obronność, i żeby mógł spotkać się z żołnierzami. Aby zobaczyć, jak wygląda ten poligonowy świat – przekonywał.
Tzw. szkolenie wojskowe dla parlamentarzystów będzie dobrowolne. Zajęcia mają obejmować teorię i praktykę.
Początkowo mają być one dwudniowe. Jeden dzień ma zostać spędzony z ludźmi, którzy zawodowo zajmują się bezpieczeństwem, budowaniem strategii i dyrektyw obronnych.
Drugi dzień ma być dniem praktycznym na poligonie.
– Uważam, że tego typu przeszkolenie powinni przejść wszyscy obywatele. Ministerstwo Obrony Narodowej będzie generowało więcej tego typu możliwości. Chcemy, aby każdy mógł w takim systemie skorzystać ze szkoleń, jakie oferuje Ministerstwo Obrony Narodowej, jeżeli tylko chce – przekonywał.
Paweł Śliz z Polski 2050 ocenił, że tego typu szkolenie przydałoby się „szczególnie grubszym”.
– Myślę, że mnie to by dobrze zrobiło na kondycję. Im więcej ludzi przeszkolonych w Polsce, tym większe bezpieczeństwo naszego kraju. Żyjemy w dziwnych czasach, więc to całkiem dobry pomysł – twierdził Śliz.
Niewątpliwie na bezpieczeństwo kraju najlepiej zrobiłoby szeroko i łatwo dostępna legalna broń z jak najmniejszą ilością rejestracji i pozwoleń dla zwykłych, uczciwych obywateli. Tego jednak politycy żadnej mainstreamowej opcji nie chcą w ogóle poruszyć.
– To jest istotne. Jeżeli mamy przeszkolić obywateli, to w pierwszej kolejności przykład powinni dać parlamentarzyści – komentował plany MON Marek Sawicki z PSL.
– Jak ojczyzna wzywa, to zawsze! To jest obywatelski obowiązek. Jest bardzo potrzebne i użyteczne – twierdził poseł PiS Marcin Warchoł.
Pomysł nie podoba się poseł Lewicy Anicie Kucharskiej-Dziedzic.
– Nauka, co robić w sytuacji zagrożenia, biologicznego, chemicznego, jakiekolwiek innego, jest cenna. Jak pomagać osobie zranionej. Ale nie wiem, czy jestem gotowa skorzystać ze szkolenia, które by pokazało, jak napastnikowi zrobić krzywdę – powiedziała.