Grzegorz Braun pojawił się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, aby wesprzeć Justynę Sochę. Była prezes stowarzyszenia STOP NOP odpowiada przed sądem za rzekome zniesławienie anestezjologa.
Justyna Socha została oskarżona o zniesławienie po tym, jak w październiku 2019 roku opublikowała post sugerujący, że w szpitalach „istnieje cicha eutanazja”, a lekarze na oddziałach intensywnej terapii celowo doprowadzają do śmierci pacjentów, aby zwolnić łóżka.
Ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski zlecił złożenie zawiadomienia do prokuratury, a anestezjolog Michał Szuszkiewicz złożył osobne zawiadomienie, czując się osobiście dotknięty tymi oskarżeniami.
W październiku 2024 roku sąd pierwszej instancji uznał Sochę winną zniesławienia i skazał ją na rok ograniczenia wolności w postaci nieodpłatnej pracy społecznej oraz nakazał zapłatę 20 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Fundacji Rozwoju Intensywnej Terapii Dziecięcej w Poznaniu.
Socha odwołała się od tego wyroku, a rozprawa apelacyjna odbyła się 17 lutego 2025 roku.
Grzegorz Braun broni Justyny Sochy
W sądzie pojawił się polski poseł do Parlamentu Europejskiego i kandydat w wyborach prezydenckich Grzegorz Braun, aby publicznie wesprzeć Sochę. W swoim wystąpieniu przed rozprawą Braun określił proces jako „prześladowanie” i „nękanie” Sochy, nazywając ją „ofiarą”. Poseł posunął się nawet do stwierdzenia, że samo wzywanie przez prokuratorów i sądy jest już formą kary.
– To jest kolejna sprawa z cyklu prześladowań dobrych lekarzy, społeczników występujących – jak pani Justyna Socha – niestrudzenie, od lat w obronie zasad, które wszystkim nam powinny być drogie. Lekarz jest powołany do tego, żeby leczyć, ratować. W ostatnich latach postawiono tę hierarchię priorytetów na głowie. Okazało się, że lekarze nie mają już spieszyć z pomocą, nie mają ratować – mają testować, maskować, szprycować – mówił Braun (cytat za: Głos Wielkopolski).
– Po stronie bezpieczeństwa, zdrowego rozsądku, tajemnicy lekarskiej, praw pacjenta, praw lekarzy stoi pani Justyna Socha, a po drugiej jest – nie waham się użyć tego słowa – urzędowa medycyna z piekła rodem, właśnie ta spod znaku WHO, NFZ, izb lekarskich – podsumował Braun.