Prokuratura postawiła zarzuty 47-letniej właścicielce hodowli psów w sprawie śmiertelnego pogryzienia 7-letniej dziewczynki, do którego doszło w czerwcu 2024 roku pod Barczewem. Kobieta odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka oraz brak należytej opieki.
Do dramatycznych wydarzeń doszło 25 czerwca 2024 roku w godzinach popołudniowych na terenie prywatnej hodowli psów. 7-letnia dziewczynka, która przebywała pod opieką właścicielki hodowli, Marty T., weszła do kojca, w którym znajdowało się sześć dogów niemieckich.
Zwierzęta z nieustalonych przyczyn zaatakowały dziecko, zadając liczne rany w okolicy głowy i szyi, w wyniku których dziewczynka zmarła.
Podczas przesłuchania 47-letnia właścicielka hodowli nie przyznała się do winy, składając obszerne wyjaśnienia. Kobieta potwierdziła, że klucz do kojca pozostał w zamku, co umożliwiło dziecku samodzielne wejście do przestrzeni zajmowanej przez psy.
Jak ustalono w toku śledztwa, dziewczynka nie była przypadkową osobą na terenie hodowli. Przebywała tam regularnie pod opieką koleżanki swojej mamy, znała psy i była z nimi oswojona. Na terenie posesji prowadzona była legalna hodowla zarówno dogów niemieckich, jak i buldogów francuskich.
Właścicielce hodowli grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.