Szybkie działania Donalda Trumpa powoli są sabotowane przez kontrakcję lewicy. Tradycyjnie uruchamia ona tu władzę sędziowską. Decyzja prezydenta o zakończeniu amerykańskiego finansowania tzw. organizacji pozarządowych”, która ma uporządkować wydatki federalne i przeciąć kroplówkę finansową dla progresywnych ideologii, napotyka na pierwsze przeszkody.
Amerykański sędzia zablokował 90-dniowe „zamrożenie wypłat środków na pomoc humanitarną i rozwojową”. Sędzia Amir Ali zakazał różnym organom administracji amerykańskiej „zawieszanie, wstrzymywanie lub utrudniania obowiązku wypłaty środków na międzynarodową pomoc humanitarną powiązanych z kontraktami, dotacjami, umowami o współpracy i pożyczkami obowiązującymi w dniu 19 stycznia 2025 r.”, czyli na dzień przed podpisaniem dekretu w tej sprawie przez prezydenta USA.
Donald Trump podpisał dekret 20 stycznia, jeszcze w dniu swojej inauguracji. Rozporządzenie wykonawcze nakazuje zamrożenie amerykańskiej pomocy zagranicznej na 90 dni. W tym czasie ma nastąpić kompleksowy przegląd owych wypłat i ocena ich zgodności z polityką, którą Donald Trump zamierza realizować.
Oznacza to koniec finansowania m.in. programów promujących aborcję, tzw. planowanie rodziny, promujących „różnorodność”, „integrację”, czy ideologię LGBT. Według sędziego Amira Alego, administracja USA nie przedstawiła wystarczającego wyjaśnienia zawieszenia wszelkiej pomocy zagranicznej.
Nie trzeba dodawać, że ten sędzia był mianowany przez… Joe Bidena, demokratycznego poprzednika Donalda Trumpa. Sędzia uznał także, że administracja Trumpa nie będzie mogła rozwiązać umów ani kontraktów obowiązujących do 19 stycznia, które ma wypłacać USAID. To zapewne nie koniec batalii prawnej, ale decyzja pokazuje, że lewica po raz kolejny chce wykorzystywać system prawny do szerzenia swojej ideologii.
Źródło: AFP