Wystarczy zapłacić od 900 do 3 tys. dol., by bez żadnej działalności naukowej zostać autorem publikacji. W oszustwach naukowych specjalizują się firmy m.in. z Rosji i Uzbekistanu.
Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, „polskim środowiskiem naukowym wstrząsnęła sprawa tzw. fabryk publikacji. To grupy, które sprzedają autorstwo w artykułach naukowych – często będących plagiatami lub po prostu w całości zmyślonych”.
Wiceminister nauki Andrzej Szeptycki w rozmowie z PAP zapowiedział, że „walka” ze zjawiskiem będzie jednym z priorytetów resortu na dalszą część kadencji.
Postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzanych o papiernictwo badaczy prowadzi Narodowe Centrum Nauki, a Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich czy Konferencja Rektorów Polskich Uczelni Technicznych wydały stanowiska, w których udział w fabrykach potępiają.
„Chcieliśmy sprawdzić, czy kupno artykułu naukowego faktycznie jest możliwe. Okazało się, że w Rosji, Kazachstanie czy Iranie to wręcz oficjalny biznes – z biurami obsługi klienta i siedzibami w centrach miast. Do firm, które sprzedają publikacje, można trafić przez wyszukiwarkę internetową” – podkreśla „DGP”.
Jak wskazuje, według publicznych deklaracji zajmują się „wspieraniem międzynarodowej współpracy przy artykułach naukowych”. „Kiedy prosiliśmy o szczegóły, już po pierwszych emailach stawało się jasne, że żadnych wspólnych badań nie będzie, a za kilkaset dolarów możemy po prostu kupić miejsce na liście autorów artykułów” – relacjonuje gazeta.
„W firmie z siedzibą w Moskwie chcieliśmy kupić publikację dotyczącą odnawialnych źródeł energii. Konsultantka odpowiedziała na zapytanie wysłane e-mailem już po trzech godzinach. Odesłała nas do katalogu prac naukowych, do których autorstwa trwają właśnie nabory” – pisze.
Otwartych oraz archiwalnych ogłoszeń – jak zaznacza „DGP” – było w niej ponad 11 tys. „»Możesz szukać według sekcji: kierunek, bazy, rok lub według słów kluczowych« – instruowała. »Kwota za cały artykuł i za każde miejsce na stronie jest widoczna. Nie trzeba też brać udziału w żadnych badaniach« – zapewniła” – dodaje gazeta.