Niemiecki Bundestag debatował w czwartek nad wnioskami dotyczącymi zakazu działalności Alternatywy dla Niemiec (AfD). Jednak delegalizacja partii pozostaje kontrowersyjna – zauważają niemieckie media.
Poseł chadeckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) Marco Wanderwitz grzmiał, że państwo niemieckie nie może dłużej tolerować AfD bez poniesienia „nieodwracalnych szkód” – pisze portal dziennika „Welt”.
Z kolei jego partyjny kolega Philipp Amthor „ostrzegł” przed niebezpieczeństwem, że jeśli procedura zakończy się niepowodzeniem, AfD „przybije sobie demokratyczną pieczęć, do której nie ma prawa”.
Wanderwitz jest inicjatorem ponadpartyjnego wniosku grupowego, do którego przyłączyło się ponad 120 posłów – głównie przedstawiciele socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i partii Lewicy. Oprócz Wanderwitza, sześciu posłów CDU popiera zakaz.
Wanderwitz i jego zwolennicy chcą, aby Bundestag złożył wniosek do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego o zakaz działalności partii. Krytycy uważają jednak takie posunięcie na kilka tygodni przed nowymi wyborami do Bundestagu za pochopne – napisał „Welt”.
Portal RND zauważył, że „inicjatorzy nie spodziewali się, że wniosek uzyska większość”. Ma zostać skierowany do właściwej komisji spraw wewnętrznych.
„Teoretycznie możliwe jest, że kwestia ta będzie tam omawiana w trakcie zbliżającej się do końca kadencji parlamentu, a następnie głosowana na posiedzeniu plenarnym Bundestagu, jednak uważa się to za bardzo mało prawdopodobne” – pisze RND.
Niemieckie media zwracają uwagę, że powstał też kolejny wniosek dotyczący AfD, który popiera wielu posłów Zielonych. Zakłada on zbadanie najpierw, czy procedura zakazu AfD rzeczywiście ma szansę powodzenia.
Typowe dla lewactwa – zamykać, cenzurować, ośmieszać wszystko i wszystkich, którzy ośielają się mieć inne zdanie niż lewactwo. Ale jak skrytykować lewactwo to wielki wrzask o łamaniu demokracji, faszyzmie czy w ostatecznym przypadku oskarżenia o (znamienne) antysemityzm…