Polski poseł do Parlamentu Europejskiego upomniał się na forum PE o ofiary żydowskiego ludobójstwa w Palestynie. Część polskich polityków i mediów mętnego nurtu podniosła rwetes. Sprawę skomentował publicysta „Najwyższego CZAS!”-u Radosław Piwowarczyk.
Przypomnijmy, że w środę 29 stycznia 2025 roku Grzegorz Braun został wyprowadzony z obrad PE, gdzie odbyła się „Uroczysta Ceremonia z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu”. A wszystko przez dwa wypowiedziane przez niego zdania.
Pomódlmy się za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy – dość głośno zaapelował podczas minuty ciszy poświęconej ofiarom Holocaustu Grzegorz Braun. Po kilku sekundach znów zabrał głos, kiedy wszyscy jeszcze stali. – Dziękuję bardzo. Dziękuję wszystkim za modlitwę za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy – powiedział.
I wtedy zareagowała szefowa PE Roberta Metsola. Braun został wyprowadzony z sali przez służby. Media natomiast rozpisywały się, jak to polityk „zakłócił” minutę ciszy dla ofiar holokaustu.
Zachowanie europosła oraz grzmiące komentarze, jakie się na niego wylały, skomentował w najnowszym odcinku swojego „Przeglądu Tygodnia” autor książki „Kampania Konfederacji ’23. Brudna prawda” Radosław Piwowarczyk.
– Grzegorz Braun, można powiedzieć, że zakłócił minutę ciszy w ten sposób, że zabrał głos, uzupełniając minutę ciszy o ofiary innego ludobójstwa tak, aby ta minuta ciszy była poświęcona również im i aby obejmowała modlitwę, jak wskazywał później sam Grzegorz Braun, chodziło o to, aby wszystkie ofiary postawić na równi, aby nie były ofiary równe i równiejsze – wskazał Piwowarczyk.
– Moim zdaniem Grzegorz Braun nie powinien zakłócać minuty ciszy, ale był to taki głos wołającego na puszczy, głos upominania się o ofiary ludobójstwa, wobec którego świat odwraca oczy, odwraca głowę, udaje, że absolutnie tego nie widzi – podkreślił.
– Pomimo tego przerwania (minuty ciszy – przyp. red.), co do którego można mieć krytyczne podejście, można oceniać, że to może nie tak trzeba było zrobić, może to było niepotrzebne, to z całą pewnością histeria, która wyniknęła z tego zachowania europosła Brauna, była zupełnie niewspółmierna do zachowania polityka, obecnie niezrzeszonego europarlamentarzysty – ocenił.
– Tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, że poseł Braun, zabierając głos w czasie tej minuty ciszy, nie zrobił tego w żaden antyżydowski sposób, żeby nazywać go antysemitą – zaznaczył Piwowarczyk.
– To nie było tak – można mieć takie wrażenie po przejrzeniu relacji w mediach – że Grzegorz Braun zakłócił minutę ciszy poświęconą ofiarom holokaustu, więc jest po prostu antysemitą, miał jakiś problem z tymi ofiarami holokaustu, nie chciał, żeby o nich pamiętano, żeby uczczono ich pamięć minutą ciszy, z tym był jakiś problem, w ogóle nie wiadomo jak się zachowywał, zakłócał to zakłócał, no nie wiadomo, czy tam w stół walił, czy gwizdał, czy buczał na te ofiary holokaustu. Generalnie można mieć różne czarne wizje i scenariusze przed oczami, po tym, jak przedstawiają to media mętnego nurtu, a de facto Grzegorz Braun w kulturalny sposób dodał jedynie osoby, za którymi chciał się w trakcie tej minuty ciszy również ująć (…) – dodał.
Piwowarczyk wskazał też, że „kolejni politycy prześcigali się w tym, jak by tu obrazić posła Brauna” i zacytował parę wpisów.
– Ruska onuca, antysemita, faszystowski antysemityzm, obrzydliwa kreatura, no i przede wszystkim rusko-nazistowski agent – wymieniał określenia, które pojawiły się w mediach społecznościowych polityków, pod adresem Brauna.
– No można powiedzieć, że ktoś tutaj jednak po tym zachowaniu europosła Brauna nie wytrzymał, komuś coś jednak puściło i histeria jest zupełnie niewspółmierna do tego, co de facto były już polityk Konfederacji zrobił – skwitował Piwowarczyk.
Tymczasem Polska Zjednoczona Lewica POPiSLD już miała przyszykowane takie ładne plakaty: ● Serdecznie witamy likwidatorów getta w Gazie! ● Witamy bratnie ludy kolonialne!