Ministerstwo Cyfryzacji pod pretekstem programu ochrony wyborów zapowiedziało cenzurę internetu. Oficjalnie jako ochronę przed „rosyjską dezinformacją i cyberatakami”.
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski podczas wtorkowej konferencji prasowej przedstawił niepokojące ustalenia dotyczące prób ingerencji w zbliżające się wybory prezydenckie.
– To rosyjskie służby specjalne – i te cywilne i te wojskowe, które z pełną premedytacją, ale również z planami operacyjnymi – chciały i mają zamiar wpływać na polską kampanię prezydencką – twierdzi wicepremier.
W odpowiedzi na te twierdzenia powstanie program „parasol wyborczy”, który ruszy 2 lutego. Jego kluczowym elementem będzie monitoring platform społecznościowych, co może budzić obawy o potencjalne ograniczenie swobody wypowiedzi w internecie. Minister zapowiedział, że „ruch w sieci ma być monitorowany w taki sposób, żeby nie można było na niego wpływać z zagranicy”.
Według informacji przekazanych przez szefa resortu cyfryzacji, służby państwowe mają dowody, że „strona rosyjska szuka również osób, które by na kampanię wyborczą chciały wpływać z wewnątrz”. Program będzie realizowany we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która zasłynęła już z bezpodstawnej blokady stron internetowych, na przykład nczas.com.
Skoro ogłoszono program, to wraz z nim muszą pójść wydatki z państwowej kasy. Zapowiedziano portal bezpiecznewybory.pl oraz bezpłatne skanowanie cyberbezpieczeństwa domen. Na sam portal rząd przeznaczy 4 mln złotych, a całkowity koszt programu w części informacyjnej ma wynieść „kilkanaście milionów złotych”.
– Program ochrony wyborów pod nazwą 'Parasol Wyborczy’ jest odpowiedzią na to, że państwo dzisiaj staje po stronie demokracji, ustroju, chce chronić konstytucji i procesu wyborczego – podkreślił minister Gawkowski.
Nam się jednak wydaje, że planowany monitoring mediów społecznościowych może prowadzić do pewnej formy cenzury w internecie, oczywiście pod pretekstem ochrony procesu wyborczego przed zewnętrznymi wpływami. A kto wie, może i „wariant rumuński” czai się na horyzoncie.
Unijny dygnitarz wygadał się. Unieważnienie wyborów w Rumunii to ICH robota. Zapowiada kolejne