W mediach pojawiły się doniesienia na temat imprezy imieninowej, która odbyła się w domu posła PSL Adama Dziedzica. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” w czasie imprezy miało dość do awantury z kuzynem polityka, a co więcej interweniować miała policja, a przyjechać karetka.
„Gazeta Wyborcza” opisała sytuację, do której miało dojść w domu posła Polskiego Stronnictwa Ludowego, Adama Dziedzica, w czasie świąt Bożego Narodzenia. W pierwszy dzień świąt policja miała interweniować w czasie imprezy imieninowej. Co więcej, jak podaje „GW” miała zostać wezwana karetka.
Wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające, a pełnomocnik posła PSL, adwokat Bogusław Sowa przyznał: – W postępowaniu, które zostało wszczęte z powiadomienia tej drugiej osoby, pan Dziedzic nie był wzywany i nie był przesłuchiwany – wyjaśnił.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” poseł Dziedzic przyznał: – Doszło do nieporozumienia z kuzynem. Czasem, nawet w rodzinie ktoś ma oczekiwania związane z wykorzystaniem mojej funkcji. A ja nie jestem na to podatny – ocenił.
Poseł PSL wydał oświadczenie na Facebooku. Napisał, że ani policji ani karetki nie było w jego domu, dodał też:
Szanowni Państwo, dziś media poinformowały o „Świątecznej awanturze z moim udziałem”. Trudno aby nie było w tym mojego udziału, skoro działo się to u mnie w domu – na moich imieninach. Informuję, że żadnej Policji ani karetki pogotowia u mnie w domu NIE BYŁO – będę występował w tej sprawie o sprostowanie w mediach. Sytuacja dotyczyła chęci wykorzystania mojej funkcji a ja nie jestem na to podatny. Pisząc konkretnie: MÓJ KUZYN MIAŁ OCZEKIWANIA WZGLĘDEM SWOJEJ KARIERY – A ZRESZTĄ ZOBACZCIE I OCEŃCIE TO SAMI.
Dziedzic dołączył do oświadczenia screeny z korespondencją.