Pozornie niewinny gest ostrzegania innych kierowców długimi światłami może skończyć się mandatem i punktami karnymi. Przekonał się o tym niedawno 40-letni mieszkaniec Wrześni, który wpadł w sidła własnej uprzejmości.
Kierowca postanowił ostrzec innych uczestników ruchu o kontroli drogowej prowadzonej przez policję. W tym przypadku mrugał długimi światłami jadącym z przeciwka.
Pech chciał, że trafił na nieoznakowany radiowóz z wideorejestratorem. Jego dobre intencje szybko zostały ukarane – radiowóz natychmiast zawrócił i zatrzymał uczynnego kierowcę.
Funkcjonariusze nie mieli litości. Nałożyli mandat w wysokości 200 złotych oraz dopisali kierowcy cztery punkty karne. Choć w polskim kodeksie wykroczeń nie ma bezpośredniego przepisu dotyczącego „mrugania”, policjanci użyli ogólnikowych artykułów, kwalifikując zachowanie jako „korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami”.
Mruganie światłami w celu ostrzegania innych kierowców przed różnymi sytuacjami na drodze to jeszcze do niedawna dość powszechna praktyka. Uczestnicy ruchu drogowego ostrzegali się w ten sposób nie tylko przed kontrolą drogową, ale i innymi zagrożeniami – na przykład wypadkiem, zwierzętom na drodze itp. Generalnie widząc mrugającego z przeciwka kierowcę była to jasna informacja, że należy zwolnić.
Policja zaczęła jednak z takim ostrzeganiem walczyć. Twierdzi, że w ten sposób można ostrzec np. pijanego kierowcę albo przestępcę ukrywającego się przed wymiarem sprawiedliwości. Nam się jednak wydaje, że najbardziej policjantom nie podoba się, że można ostrzec przed mandatem, przez co oni nie będą mogli pochwalić się przed przełożonymi odpowiednimi „wynikami”.