Choć Rafał Trzaskowski wciąż znajduje się na czele sondaży prezydenckich, to jego notowania w ostatnim czasie zdecydowanie spadły. Kłopoty kandydata KO skomentował były prezydent od Tuska, Bronisław Komorowski.
Dwa ostatnie sondaże muszą budzić co najmniej niezadowolenie w szeregach Tuska. W badaniu Opinia24 dla RMF FM Trzaskowski cieszy się poparciem na poziomie 29,8 proc., najwyższym w stawce, ale jednocześnie w porównaniu z poprzednim sondażem tego samego ośrodka traci aż 8,8 pp.
Politolodzy mawiają, żeby z jednego sondażu nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków. No to drugi cios dla Trzaskowskiego i spółki nadszedł w sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Włodarz Warszawy mógłby liczyć na 34,2 proc. w pierwszej turze, co oznacza spadek poparcia o 2 pp. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w drugiej turze. O ile Trzaskowski wciąż ją wygrywa z wynikiem 50,3 proc., tak wynik w stosunku do poprzedniego badania tej samej pracowni obniżył się aż o 6,6 pp.
Komorowski o spadających sondażach Trzaskowskiego
Kłopoty Trzaskowskiego skomentował w radiu TOK FM Bronisław Komorowski, który o spadającym poparciu co nieco wie. 10 lat temu na podobnym etapie, czyli początku kampanii prezydenckiej, także był liderem sondaży, ale wybory ostatecznie przegrał i to wyraźnie.
– Bardzo często tak jest, w moim przypadku było i chyba jest w przypadku Rafała Trzaskowskiego, że niskie notowania rządu obciążają kandydata na prezydenta, a z kolei środowisko, to zaplecze polityczne, w moim przypadku była to Platforma Obywatelska i w przypadku Rafała Trzaskowskiego podobnie, liczy na to, że to prezydent podciągnie ich spadające notowania w górę – powiedział Komorowski.
Nie widzi wszystkiego w czarnych barwach i uważa, że Trzaskowski „ma jeszcze sporo czasu” na wyciągnięcie wniosków i odwrócenie trendu spadkowego. Sugeruje, by zaczął się czymś odróżniać od rządu Tuska i oficjalnie mówił, że chociaż coś zrobiłby inaczej.
Ze strony Komorowskiego nie zabrakło też kąśliwej uwagi. – A okazuje się, że łatwiej jest ściągnąć tego kandydata i utopić – odniósł się do spraw z przeszłości, gdy Platforma rzeczywiście politycznie „topiła” kandydata, który nie spełniał wyborczych oczekiwań.