Odchodząc ze służby inspektor Waldemar Pankowski nie gryzł się w język, wygarnął przełożonym, dokonując niejako roastu formacji policyjnej. Wszystko wskazuje na to, że instytucja będzie próbować mścić się na byłym funkcjonariuszu. A mogłaby tę energię przekierować na przykład na zmiany systemowe.
Pankowski był Komendantem Powiatowym Policji w Iławie. W pewnym momencie dostał tzw. propozycję nie do odrzucenia – przeniesienie do jednostki oddalonej o 200 kilometrów od domu. Nie ma wątpliwości, że był to pretekst, by wyrzucić go z policji. Przełożeni wiedzieli, że z uwagi na sytuację rodzinną nie przeniesie się tak daleko od domu, więc pozostanie mu co najwyżej przejście na wcześniejszą emeryturę.
Tworząc pozory wspaniałej instytucji przełożeni zorganizowali pożegnanie insp. Pankowskiemu. Ten jednak nie zrobił dobrej miny do złej gry i przed kamerami powiedział, co o wszystkim myśli.
– Panie komendancie, inspektor Waldemar Pankowski melduje zdanie obowiązków komendanta powiatowego policji w Iławie. Sztandaru nie żegnam, gdyż nie ma słów „Bóg, honor. Ojczyzna”. Ojczyzna kocha, prawo w Polsce nie obowiązuje. Jako człowiek honoru nie mogę Panu podać ręki. Proszę podać faktyczne podstawy mojego odejścia ze służby – powiedział Pankowski komendantowi wojewódzkiemu.
Były już policjant udzielił potem kilku wywiadów, w których podkreślał, że policja systemowo jest źle zorganizowana. Wskazywał na patologie, o których funkcjonariusze często mówią między sobą, ale jednocześnie dbają, by niewygodne informacje nie wydostawały się „na zewnątrz”.
Wiele wskazuje na to, że insp. Pankowskiemu grożą nieprzyjemne konsekwencje za mówienie prawdy. I nie tylko jemu.
Jak podaje facebookowy profil Policyjne Forum Informacyjne, Komendant Wojewódzki insp. Mirosław Elszkowski, do którego podczas uroczystości zwracał się insp. Pankowski, już obmyśla plan zemsty. Tłumaczyć gęsto musi się prowadzący uroczystość, który zezwolił odchodzącemu policjantowi na swobodną wypowiedź. Postępowanie dyscyplinarne ma zostać wszczęte także wobec samego Pankowskiego, którego przecież już w policji nie ma.
„W KWP w Olsztynie już mówi się o tym, jak komendant wojewódzki po powrocie do Olsztyna, odreagowywał to co spotkało go chwilę wcześniej w Iławie. Czy to prawda, że insp. Mirosław Elszkowski obwinił za dzisiejsze wydarzenia prowadzącego uroczystość, wydając mu dodatkowo polecenie pisemnego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, polegającej na umożliwieniu swobodnego wypowiedzenia się insp. Waldemarowi Pankowskiemu podczas jego wystąpienia? Podobno kazał też wszcząć postępowanie dyscyplinarne insp. Pankowskiemu, pytanie tylko po co?” – czytamy.
Głos zabrał także Związek Zawodowy Policyjna Podkarpacka Solidarność. Ironizują oni, że komendantów wojewódzkich najwyraźniej wybiera „maszyna losująca”. „Korona z głowy Pana Komendanta spadła, ego zostało urażone, więc teraz trzeba znaleźć winnego! Bo jakże inaczej?” – kpią.