Strona głównaOpinieWiceminister usprawiedliwia kontrolę internetu. "Nie żyjemy w normalnych czasach"

Wiceminister usprawiedliwia kontrolę internetu. „Nie żyjemy w normalnych czasach” [VIDEO]

-

- Reklama -

Uśmiechnięty rząd Donalda Tuska ramię w ramię z Unią Europejską chce przekazać urzędnikom kontrolę nad internetem. Do cenzury treści cyfrowej dorabiana jest teraz odpowiednia narracja. Na łamach Radia ZET „argumenty” za odebraniem wolności słowa przedstawił wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski.

W ostatnim czasie trwa dyskusja o wolności słowa w internecie i planach wprowadzenia nowych regulacji dotyczących kontroli treści.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Na pytanie, czy państwo powinno kontrolować treści w internecie, Bartoszewski odpowiedział jednoznacznie twierdząco, wskazując na fundamentalną różnicę między tradycyjnymi mediami a przestrzenią internetową.

Europa Suwerennych Narodów

Internet został stworzony bez żadnych ograniczeń. Nie ma takiej możliwości w normalnych mediach, starych mediach, bo media odpowiadają za to co piszą, a w internecie internauci, którzy są anonimowi nie odpowiadają – mówił Bartoszewski.

Według niego bycie anonimowym jest niedopuszczalne. – Teraz mamy przygotowany projekt ustawy, która będzie polegała na tym, że nie można się kryć za anonimowym wpisem. Jeżeli się coś napisze, co jest niezgodne z prawem, to można takiego internautę zidentyfikować. Taki internauta może być błyskawicznie dzięki firmom telekomunikacyjnym zidentyfikowany i można mu postawić zarzuty – kontynuował.

Bartoszewskiemu do zaprowadzenia cenzury pasuje sytuacja geopolityczna, więc użył tej karty. – Nie żyjemy w normalnych czasach. W tej chwili jesteśmy atakowani. Polska jest atakowana przez hakerów z Rosji bardziej niż jakiekolwiek inne państwo europejskie. […] Musimy mieć możliwości zapobiegania tego typu działaniom, nawet jeśli to jest bardzo krótki czas – mówił.

Na argument o zagrożeniu wolności słowa, Bartoszewski odparł: – Tak, ale nie w momencie, kiedy toczymy wojnę. A w tej chwili mamy wojnę hybrydową z Rosją.

Politykowi nie podoba się również, że w internecie są kolportowane treści niezgodne z oficjalną narracją. Nazywa to problemem „dezinformacji”. – Doprowadza to do tego, że jesteśmy zalani fake newsami, nieprawdami, fałszerstwami i nie ma jak tego kontrolować – ubolewał, ale często – poza ordynarnymi kłamstwami – pod „fake newsy” podpinane są opinie, które akurat nie pasują obecnie władzy.

Bogdan Rymanowski przypomniał niedawną spowiedź Marka Zuckerberga, który przyznał, że Facebook był naciskany przez administrację Joe Bidena, by cenzurować niewygodne treści covidowe, szczególnie te dotyczące efektów ubocznych po covidowych szczepionkach.

Na Bartoszewskim nie zrobiło to żadnego wrażenia. Przeszedł na tym do porządku dziennego, rzucając jedynie kąśliwą uwagę, jakoby Zuckerberg tak powiedział, bo w USA zmienia się prezydent. – To jego polisa ubezpieczeniowa – uważa, dając do zrozumienia, że cenzurować treści można, jeśli są niezgodne „naszymi” poglądami.

Poza tym polityk twierdzi, że Europa to co innego niż USA i u nas po prostu nie powinno się mówić, co się chce. – My mamy inny system w Europie niż w Stanach Zjednoczonych. W Stanach Zjednoczonych można powiedzieć wszystko, nie ma żadnych ograniczeń. Można powiedzieć, że Hitler był wspaniałym gościem. […] Ale to jest zupełnie inny system prawny niż w Europie. W Europie nigdy tak nie było – powiedział.

Cyfrowa cenzura nadchodzi! Rząd Tuska chce dać urzędnikom władzę nad internetem

Najnowsze