Wszystko wskazuje na to, że nowym premierem Kanady może zostać konserwatysta Pierre Poilievre. Jest określany jako doświadczony polityk, jest też dobrym mówcą. Zasiada w parlamencie Kanady od dwudziestu lat. Ma talent polityczny i potrafi docierać do klasy średniej.
Ten obecny przywódca Partii Konserwatywnej ma też opinię „wojownika”. Wybory powszechne planowano na jesień 2025 r., ale po rezygnacji lewaka Justina Trudeau w poniedziałek 6 stycznia, sprawy przyspieszyły harmonogram wyborów.
Pierre Poilievre to poseł z Carleton i lider Kanadyjskiej Partii Konserwatywnej, także kandydat tej partii na stanowisko premiera Kanady. „Rola, do której przygotowywał się latami. Po rezygnacji Justina Trudeau w poniedziałek jego marzenie może stać się rzeczywistością szybciej, niż oczekiwano” – pisały kanadyjskie media.
45-letni Pierre Poilievre od 2022 r. stoi na czele Partii Konserwatywnej i przedstawia się zawsze jako antyteza Trudeau. Jego postulaty to m.in. zniesienie „podatku węglowego”, który wprowadził jako swoje sztandarowe hasło Trudeau, a który bardzo zaszkodził gospodarce kraju. Poiliviere chce przyspieszyć budowę rafinerii ropy naftowej i zakładów przetwarzających skroplony gaz ziemny oraz ograniczać wydatki rządowe, które w ostatnich latach gwałtownie wzrastały.
W jego programie dużo miejsca zajmują sprawy inflacji, kryzysu mieszkaniowego i walka z „poprawnością polityczną”. Trafia nawet do młodych ludzi, ale przede wszystkim do klasy średniej. W polityce zagranicznej chce m.in. uznać Jerozolimę za stolicę Izraela.
Pierre Poilievre, odwrotnie niż Trudeau, nie należy do tej elity. Jego matką była 16-letnia nastolatka, która oddała go do sierocińca. Został adoptowany przez parę francuskojęzycznych nauczycieli i spędził dzieciństwo w Calgary. Polityką zainteresował się już w bardzo młodym wieku, mając 14 lat. Został asystentem członka parlamentu, a już w wieku 25 lat sam został członkiem parlamentu, a następnie ministrem w rządzie Harpera.
Poilievre’a często przedstawia się jako „kanadyjskiego Trumpa”. Ma podobny, ostry czasami język. 30 kwietnia został czasowo wykluczony z prac Izby Gmin za obrazę premiera, którego nazwał „szalonym”, co wywołało oburzenie nawet w jego własnym obozie. Na swoim koncie X krytykuje Trudeau jako polityka „słabego” i „przestraszonego”. Inflację nazywa „justinflacją” i ma intuicję do używania nośnych haseł.
Jest żonaty z Anaidą (z domu Galindo), wenezuelską emigrantką, młodszą od niego o osiem lat. Być może stąd jest znacznie bardziej ostrożny w krytyce imigracji, chociaż zapewnia, że będzie ona kontrolowana. Sama poprawność polityczna też nie jest mu obca i zapewniał w 2022 roku, że „nie ma znaczenia, czy nazywasz się Poilievre czy Patel, Martin czy Mohammed”…
Za młodu brał udział wraz z przybraną matką w demonstracjach antyaborcyjnych. Jego rodzice rozstali się, gdy miał 12 lat, a jego ojciec później ujawnił się jako… homoseksualista. Miało to pewnie wpływ na jego poglądy, bo dziś jest za aborcją i twierdzi, że „małżeństwa” osób tej samej płci są „sukcesem społecznym”. Pozostaje natomiast bardziej prawicowy w poglądach ekonomicznych.
Dobrze zna język francuski i stał się jednym z konserwatystów, którzy mówią nim najlepiej. To ważne, bo w Kanadzie premier musi prowadzić konferencje prasowe w obydwu językach (angielskim i francuskim). Niby szczegół, ale zwiększa jego szanse…
La criminalité, le chaos, les drogues et le désordre, après 9 ans de Justin Trudeau. Le Bloc a voté pour toutes les politiques de Trudeau en matière de criminalité. #BlocLibéral
Ils n’en valent pas le coût.
Signez pour appuyer un plan conservateur de gros bon sens pour stopper… pic.twitter.com/qHATDLAHBg
— Pierre Poilievre (@PierrePoilievre) January 9, 2025
Źródło: Le Parisien