Strona głównaWiadomościPolitykaTusk obiecywał. I na obietnicach się skończyło. "To się po prostu bardzo...

Tusk obiecywał. I na obietnicach się skończyło. „To się po prostu bardzo opłaca”

-

- Reklama -

Donald Tusk w słynnych „100 konkretach” obiecywał m.in. zmniejszenie liczby ministrów i wiceministrów. Zgadza się, tej obietnicy też nie dotrzymano. Obecnie rząd liczy 109 osób, czyli niemal tyle samo, co za premiera Mateusza Morawieckiego i łożymy na nich prawie 2 mln zł miesięcznie.

Pod koniec 2017 roku rząd PiS liczył ponad 120 osób. Był to szczytowy moment rozrostu rządu, gdy Mateusz Morawiecki przejął władzę od Beaty Szydło.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Nie licząc tzw. „rządu dwutygodniowego”, pod koniec rządów PiS pracowało 112 osób jako ministrowie lub wiceministrowie. Obecnie jest ich niewiele mniej.

Europa Suwerennych Narodów

Rząd KO liczy 109 osób. Rok temu było ich 107. Premier Donald Tusk ma dwóch zastępców, Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Krzysztofa Gawkowskiego. Są oni także szefami resortów.

Ponadto w rządzie jest 24 ministrów. Większość z nich posiada wiceministrów, których jest 82. Ci dzielą się na 38 sekretarzy i 44 podsekretarzy stanu.

Najwięcej wiceministrów jest w ministerstwie finansów i spraw zagranicznych. W obu przypadkach jest siedmiu sekretarzy i podsekretarzy stanu.

„Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że każdy minister zarabia ponad 18,5 tys., a wiceminister niespełna 17 tys. zł brutto, to wyjdzie nam, że rocznie na same pensje rządu wydajemy blisko 1,9 mln zł. A przecież są jeszcze dodatki funkcyjne oraz składki ZUS finansowane przez pracodawcę, co sprawia, że łączny koszt rządowych wynagrodzeń zdecydowanie przekracza 2 mln zł miesięcznie” – podkreśla portal businessinsider.com.pl.

Portal przypomina w tym kontekście o 100 konkretach KO.

„Zlikwidujemy Narodowy Instytut Wolności, Fundusz Patriotyczny, Instytut De Republica i 14 innych powołanych przez PiS agencji i instytutów, które są przechowalnią pisowskich aparatczyków. Zlikwidujemy 42 stanowiska rządowych pełnomocników, zmniejszymy liczbę ministrów i wiceministrów” – napisano w punkcie 70.

O ile część instytucji i agencji zlikwidowano, to rozrośniętego rządu już nie. BI próbuje bronić rządu wskazując, że pobierają stosunkowo niewielkie wynagrodzenie jak na odpowiedzialność, która na nich spoczywa. Faktem jest jednak, że po roku obietnicy nie zrealizowano.

Zwrócono przy tym uwagę, że „54 ze 109 członków rządu to parlamentarzyści”.

„To dość niebezpieczna praktyka, która została upowszechniona w czasach PiS. W teorii bowiem władza ustawodawcza (parlament) kontroluje władzę wykonawczą (rząd). Tu posłowie w dużej mierze oceniają więc samych siebie” – podkreśla BI.

„Co więcej, poseł na stanowisku wiceministra bierze pensję wraz z dodatkiem funkcyjnym, a do tego przysługuje mu parlamentarna dieta. To się po prostu bardzo opłaca” – zaznaczono.

Najnowsze