Strona głównaWiadomościŚwiatReżim porwał zięcia lidera opozycji

Reżim porwał zięcia lidera opozycji

-

- Reklama -

Zięć lidera opozycji wenezuelskiej Gonzaleza Urrutii miał zostać „porwany”. Wiąże się to ze zbliżającą się datą kolejnej inauguracji Nicolasa Maduro na prezydenta kraju. Urrutia był jego wyborczym rywalem i według obserwatorów Maduro wybory sfałszował.

Aktu porwania mieli dokonać „zakapturzeni mężczyźni”. Stało się to we wtorek w Caracas. O porwaniu zięcia, Edmund Gonzalez Urrutia, który ogłosił swoje zwycięstwo w wyborach prezydenckich z 28 lipca, lider opozycji poinformował w Waszyngtonie. Przebywający na emigracji Urrutia odbywa podróż szukając poparcia właśnie przed inauguracją prezydentury Nicolasa Maduro.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Tymczasem lewicowy prezydent Maduro aktywował po raz pierwszy w kraju tzw. ODI (Integral Defense Organs), „w celu obrony pokoju, stabilności i wenezuelskiej rodziny”. ODI to krajowy plan wojskowo-policyjny, który łączy „całą władzę polityczną Wenezueli, władzę ludu, krajowe siły zbrojne, milicję i siły policyjne”. Jest to rodzaj stanu wyjątkowego.

Europa Suwerennych Narodów

Gonzalez Urrutia napisał na X: „mój zięć Rafael Tudares został porwany dziś rano (…) zakapturzeni mężczyźni ubrani na czarno wsadzili go do złotego vana (…) i zabrali. Na teraz zaginął”. „Od kiedy to bycie spokrewnionym z Edmundo Gonzalezem Urrutią jest przestępstwem?” – pytała z kolei żona porwnego i córka opozycjonisty Mariana Gonzalez. Polityk opozycji Maria Corina Machado napisała z kolei o nękaniu także jej matki: „Agenci reżimu otoczyli dom mojej matki” – napisała na X.

Nicolas Maduro został ogłoszony zwycięzcą lipcowych wyborów przez Państwową Radę Wyborczą (CNE), zdobywając podobno 52% głosów. Nie upubliczniono jednak nigdy protokołów z lokali wyborczych, twierdząc, że padł on ofiarą włamania komputerowego. Opozycja opublikowała protokół dostarczony przez swoich członków komisji i zapewnia, że ​​jej kandydat Edmundo Gonzalez Urrutia uzyskał ponad 67% głosów.

Gonzalez Urrutia w niedzielę apelował do wojska, aby przyłączyło się do buntu, ale naczelne dowództwo nazwało ten apel „błazeństwem”. Gonzalez Urrutia ogłosił kilka dni temu, że uda się do Caracas na inaugurację. „Czekam na niego na lotnisku” – zażartował minister spraw wewnętrznych Diosdado Cabello i dodał, że jeśli opozycjoniści „postawią stopę w Wenezueli, zostaną aresztowani i postawieni przed sądem”.

Źródło: AFP/ Le Figaro

Najnowsze