W tej chwili prawo w Polsce po prostu przestało obowiązywać – ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do sprawy sprawozdania finansowego swojej partii z wyborów z 2023 r. Ponownie zaapelował też o wsparcie finansowe dla PiS.
Państwowa Komisja Wyborcza, wykonując postanowienie Sądu Najwyższego z 11 grudnia, przyjęła w poniedziałek sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. PKW podkreśliła, że nie przesądza, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – która wydała to orzeczenie – jest sądem i nie przesądza o jego skuteczności. Decyzja PKW została wysłana do ministra finansów Andrzeja Domańskiego.
Prezes PiS został zapytany w czwartek na konferencji prasowej, czy środki z subwencji, po tej decyzji PKW, wpłynęły już na konto jego partii. – Nie wpłynęły. Jest zapowiedź z portalu X, że na oko (premiera Donalda) Tuska pieniędzy „nie ma i nie będzie”. Okazuje się, i to już powiedziano w mediach, w Republice, że w tej chwili to oko, to jest nowe źródło prawa – podkreślił Kaczyński.
Zdaniem szefa PiS, w tej chwili prawo w Polsce po prostu przestało obowiązywać. – To już nie jest łamanie praworządności, ale prawo przestało obowiązywać – ocenił.
Kaczyński zaapelował też ponownie do społeczeństwa o wsparcie finansowe dla Prawa i Sprawiedliwości. – Jest to wsparcie dla największej partii w Polsce i największej jednocześnie partii opozycyjnej. Krótko mówiąc, jest to wsparcie dla demokracji i o to wsparcie prosimy, bo demokracja w tej chwili w Polsce jest po prostu likwidowana – powiedział Kaczyński.
PKW w sierpniu odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych z roku 2023, wykazując – jak podano – poparte dowodami nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy na kampanię w kwocie 3,6 mln zł. Skutek tej decyzji to pomniejszenie jednorazowej dotacji dla tej partii, tzw. zwrotu za wybory (prawie 38 mln zł) o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli o ok. 10,8 mln zł, oraz pomniejszenie blisko 26-milionowej rocznej subwencji z budżetu państwa na działalność partii o 10,8 mln zł. Konsekwencją jest też zwrot do Skarbu Państwa zakwestionowanej sumy, czyli 3,6 mln zł. PiS zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uznała skargę 11 grudnia.
Izba ta – wprowadzona ustawą o SN z grudnia 2017 r. – jest właściwa do rozpatrywania skarg na uchwały Państwowej Komisji Wyborczej oraz protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów. Powołane zostały do niej osoby na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy także z grudnia 2017 r.
Zarówno tak ukształtowana KRS, jak i sędziowie przez nią nominowani są od początku kwestionowani przez ówczesną opozycję, a obecnie koalicję rządzącą, i część środowiska sędziowskiego. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar stwierdził wprost, że w myśl wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN „nie jest sądem”.
Jeszcze w styczniu 2020 r. została podjęta uchwała trzech izb SN, zgodnie z którą nienależyta obsada sądu jest wtedy, gdy w jego składzie znajduje się osoba wyłoniona przez KRS po 2017 roku. Także TSUE – ostatnio w listopadzie 2024 r. – uznaje, że pytania prejudycjalne wysłane do niego przez sędziego SN mianowanego po 2017 r. są niedopuszczalne z uwagi na to, że zostały „skierowane przez skład orzekający nieposiadający statusu niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy”. Status Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN jest podawany w wątpliwość także przez część członków PKW.