Dominik Cwikła jako były redaktor naczelny wRealu24 komentował z Michałem Pytlem najważniejsze wydarzenia kończącego się roku. W czerwcu odbyły się wybory do unijnego parlamentu.
Wybory do PE w czerwcu to zmiana?
Pytel powiedział, że „w Polsce to było jakieś wydarzenie w skali sceny politycznej, ponieważ po raz pierwszy od wielu, wielu lat to Koalicja Obywatelska zdobyła pierwszy wynik”.
– O niecały punkt procentowy, ale jednak wygrała KO i wyprzedziła PiS. Natomiast w skali szerszej, w szeroko Unii Europejskiej, głosy te eurosceptyczne, one się powiększyły w Parlamencie Europejskim, ale wciąż pozostały w mniejszości – podkreślił Michał Pytel.
– Czy można powiedzieć Twoim zdaniem, że te wyniki tych wyborów do Parlamentu Europejskiego, są takim potwierdzeniem dalszego trwania tego zabetonowanego systemu unijnego, w którym to rządzą po prostu biurokraci i rządzą jak widać z poparciem społecznym i Europejczykom podoba się w swej większości to, w jakim kierunku prowadzą Unię Europejską jako całość? – zapytał.
Ludzie nie rozumieją, czym jest UE
Publicysta „Najwyższego Czasu!” zwrócił uwagę, że temat jest skomplikowany. Przyznał, że UE ma nadal „bardzo duże poparcie w społeczeństwie”, również w Polsce, choć „wynika ono z głupoty”.
– Po pierwsze, mnóstwo osób chce, żebyśmy byli w Unii Europejskiej, bo wierzą, że bez UE nie będziemy mogli podróżować po Europie. Mylą UE ze strefą Schengen – powiedział i zaznaczył, że „to nie jest głupota, tylko debilizm”.
– Drugi debilizm to utożsamianie UE z jakimś sojuszem militarnym, którym przecież nie jest. Narosła nam duża grupa ludzi – myślę, że chyba od momentu tej wojny rosyjsko-ukraińskiej – którzy sądzą, że my w ramach UE jesteśmy w militarnym sojuszu i że wystąpienie z niej sprawiłoby, że Polska by sojuszników nie miała. No nie – stwierdził Dominik Cwikła.
– My jesteśmy w NATO. To jest sojusz militarny i to nie tylko europejski, ale globalny. Natomiast UE żadnej pomocy militarnej nam nie udzieli, bo nie ma w ogóle wojska i w ramach UE nikt nie jest zobowiązany do żadnej pomocy – wyjaśnił Cwikła.
Następnie ocenił, że wiele osób popiera UE, bo wierzy, że ta oznacza „postęp, prawa człowieka i takie tam pierdoły”. Jego zdaniem, jest to „liczna grupa”.
Pseudoprawica zgarnia głosy uniosceptyków
– Jeśli chodzi o uniosceptyków, to jest to bardzo ciekawe, ale i smutne. Głosowanie w Polsce pokazało, że ludzie nie bardzo ogarniają, kto jest przeciwko Unii Europejskiej – ocenił Dominik Cwikła.
– Na przykład Konfederacja zdobyła nienajgorszy wynik w wyborach unijnych. Ale zwróćmy uwagę, że już wtedy zmieniła bardzo wyraźnie narrację. Że już nie jest za wyjściem z UE i jej zniszczeniem, tylko za „reformą”. A reforma Unii Europejskiej jest niemożliwa. To jest mrzonka – powiedział publicysta „Najwyższego Czasu!”.
Następnie ocenił, że kto twierdzi, że UE można zreformować, ten „jest głupi albo jest kłamcą”.
– Jeśli jesteśmy w Unii Europejskiej, […] będziemy mieli Zielony Ład, będziemy mieli ideologię lewacką, będziemy mieli wtrynianie się w sprawy rodzinne ze strony rządu, będziemy mieli wyższe podatki, będziemy mieli tę całą mowę nienawiści i ochronę tych wszystkich zboczeń. Tym jest Unia Europejska. Nie da się tego zreformować – stwierdził Dominik Cwikła.
Wówczas wtrącił się Michał Pytel.
– Ale co, jeśli mielibyśmy do czynienia z tym, że zmienią się poszczególne rządy i stają się konserwatywne. Wtedy w Radzie Unii Europejskiej zasiadaliby konserwatywni politycy… – mówił Pytel, na co przerwał mu Cwikła.
– Ale w Komisji Europejskiej będą siedzieli ci, których kupili lobbyści – stwierdził.
– Komisji Europejskiej nie wybieramy my. Nie wybierają też rządy. Ona de facto sama siebie wybiera i bardzo dba o to, żeby inne rządy się nie zmieniły. Zresztą chyba o tym też wspomnimy, bo przykład Rumunii pokazuje, że Unia potrafi zareagować na to, kiedy pojawia się jakiś „nieprawomyślny” rząd – zauważył Dominik Cwikła.
Następnie powtórzył, że „nie da się zreformować Unii Europejskiej”.
– Tak samo jak skoczymy w przepaść, to spadniemy. I tak samo nie da się zreformować Unii Europejskiej. UE jest tworem lewackim. Po to miliardy euro są wydawane i wielkie koncerny ponadnarodowe inwestują w lobbing w UE. Po to też rządy inwestują w UE, żeby cały ten trzon trwał. Można pozornie coś zmienić gdzieś na obrzeżach. Ale zaraz potem cała reszta wchłonie to. Jak wielki organizm, cały pożerany przez rak. Gdyby jakimś cudem się pojawiła zdrowa tkanka, to cała reszta zniszczy go, ponieważ sam trzon jest zgniły i nie da się tego zmienić – kontynuował Dominik Cwikła.
„Masakrowanie” nie rusza Komisji Europejskiej
Następnie ocenił, iż UE można „tylko opuścić i dążyć do jej zniszczenia”, gdyż „nie jest korzystne dla nas, żeby taki potężny twór obok funkcjonował”, gdyż mógłby wywierać wpływ na nasz.
– To jest też smutne, że pseudoprawica próbuje udawać, że będzie reformować Unię Europejską. Ludzie się podniecają tym, że ten czy tamten polityk, tamta pani polityk „zmasakrowała Ursulę von der Leyen”. A co z tej masakry przyszło? Pani polityk zdobyła lajki i potem zdobędzie dużo głosów. Ale to jest jedna osoba. A co z całą resztą narodu? Co z innymi narodami? Co z innymi państwami? Nic – stwierdził Cwikła.
– To, że sobie „zmasakruje”, to oni się sami z tego pośmieją. Przypuszczam, że uniokraci podchodzą do takich tekstów w podobny sposób, jak ja do komentarzy na swój temat. A ja jestem tylko dziennikarzem niezależnym. Czyli że przeglądam komentarze, mam je generalnie w głębokim poważaniu. Czasami się zaśmieję, jak „pojazd” będzie dobry, oryginalny […]. A tym bardziej eurokraci, którzy zarabiają kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie. Plus jeszcze to, co w łapówkach zgarną. Naprawdę ich „zmasakrowanie” przez jakiegoś tam polityka nie obchodzi – podkreślił
– Cały system będzie zlewaczały i nie da się go zmienić – podsumował publicysta „Najwyższego Czasu!” Dominik Cwikła.
Poniżej cały program z podsumowaniem najważniejszych, według wRealu24, wydarzeń w kończącym się roku.