Działania podejmowane przez USA mają decyzyjne znaczenie dla trwającego konfliktu na Ukrainie. Czy coś zmieni się po zmianie władzy? O możliwych scenariuszach polskiego bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego z rzecznikiem prasowym Konfederacji Korony Polskiej Panią Martą Czech rozmawia red. Julia Gubalska.
Julia Gubalska: Jak skomentowałaby Pani zezwolenie USA na używanie broni dalekosiężnej przez Ukrainę w kierunku Rosji?
Marta Czech: Jest to wpychanie Polski do tej wojny, która nie jest naszą wojną. Powtarzamy to w Konfederacji Korony Polskiej od początku tej wojny. Grzegorz Braun od początku działań wojennych na Ukrainie mówił „to nie nasza wojna”. My się z tym oczywiście zgadzamy. Nie jest to popularne hasło, ale trzeba je głosić w porę i nie w porę, bez względu na tak zwaną koniunkturę polityczną. Widać, że Grzegorz Braun okazuje się tym prorokiem, który jest w stanie powiedzieć coś, co jest niewygodne, a z drugiej strony, po czasie okazuje się prawdą, którą właśnie teraz głoszą już nawet nasi przeciwnicy polityczni. Dlatego absolutnie nie zgadzamy się na wpychanie Polski do wojny, zwłaszcza że na arenie międzynarodowej jest to po prostu robienie z Polaków frajerów i mięsa armatniego, a tego sobie oczywiście nie życzymy. My jako Polska mamy zadanie utrzymywać przynajmniej poprawne stosunki z każdym sąsiadem. Jeśli żaden z nich nie wysuwa roszczeń terytorialnych – a tak się składa, że akurat tylko Ukraina ostatnio te roszczenia wysuwa – to my nie mamy podstaw do tego, by rozjuszać naszego wroga. Zwłaszcza jeśli mówimy o Rosji, to miejmy na uwadze, że jest to mocarstwo atomowe. Odsyłam do konferencji prasowej, na której Pan Prezes Grzegorz Braun skomentował słowa Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, który odniósł się do zezwolenia Prezydenta Bidena na użycie pocisków amerykańskich do zestrzeliwania rakiet rosyjskich na ukraińsko-rosyjskim froncie. Absolutnie nie zgadzamy się na to i oczywiście podpisujemy się obiema rękami pod słynnymi słowami Pana Grzegorza Brauna, że „Pan Prezydent Andrzej Duda kończy swoją kadencję jako anglosaski, żydowski i banderowski lokaj”.
Rosja użyła rakiety międzykontynentalnej. Jak by się Pani odniosła do tego typu działania? Czy ma być to rodzaj „straszaka ostrzegawczego” w kierunku Polski? Jakby nie patrzeć, nasze władze same narażają się mocarstwu atomowemu.
Jest to nie tyle wojna ukraińsko-rosyjska, ile wojna, która toczy się na terenie Ukrainy. Ukraina jest jedynie polem walki. De facto jest to wojna mocarstw o dominację na świecie. Mamy mocarstwa, które są mocarstwami atomowymi, na pewno nie jest nim Polska. Mówimy o USA, mówimy o Rosji, ale mówimy też o Chinach – mamy państwa BRICS, które tworzą front gospodarczy mogący się przerodzić również we front wojenny. My nie mamy takiej mocy, aby zabierać jakkolwiek głos na tej arenie. Natomiast naszym zadaniem w tym momencie jest nie prowokować. Odsyłam do pierwszych czterech punktów Traktatu Północnoatlantyckiego. Wszyscy robią sobie bożka z piątego punktu, który mówi o wzajemnej pomocy. Ona też jest warunkowana tym, by przede wszystkim najpierw dbać o aspekt pokojowy, o to, by nie być prowokatorem i nie prowadzić działań wojennych, które nie są uzasadnione. Może być tak, że Polska wejdzie do wojny na froncie ukraińsko-rosyjskim, a państwa NATO zbiorą się i powiedzą, że Polska na własną odpowiedzialność weszła i wcale nie została zaatakowana, bo była prowokatorem albo rozjuszyła Rosję. Niestety tak może to wyglądać, dlatego nie jest to w naszym interesie. My jesteśmy państwem rozbrojonym, wszystko daliśmy Ukrainie. Sprzeciwialiśmy się temu, ale Państwo widzą, jak to wygląda: nawet dla powodzian już nic nie ma. Dlatego wzywamy do tego, aby się Państwo budzili. Koniec ze sługami obcych narodów w Polsce. Trzeba wybrać takich, którzy w końcu zaczną walczyć o Polski interes narodowy i o to, by Polakom w Polsce żyło się dobrze i aby Polak w Polsce był gospodarzem.
Czy to właśnie Joe Biden dąży w Pani opinii do rozprzestrzenienia się wojny, zanim zakończy swoją prezydenturę, czy jednak interes Bidena i Trumpa jest podobny? Duża część polskiej prawicowej sceny politycznej popiera Trumpa. Jak ustosunkowuje się do tego Konfederacja Korony Polskiej?
Uważam, że każdy prezydent USA jest prezydentem koszernym i w tym momencie musimy zauważyć plusy i minusy każdego z kandydatów. Oczywiście nieco bliżej nam do Trumpa, natomiast nie możemy popadać w euforię, jak to zrobiło PiS, kiedy w trakcie wyniku wyborów w Sejmie RP zastanawialiśmy się, czy to na pewno Sejm RP, czy jakiś departament USA, bo wszyscy bili brawo. Pan Dominik Tarczyński był na Marszu Niepodległości z flagą amerykańską. W jakim kraju my żyjemy? W kraju sługusów czy to Waszyngtonu, Tel-Awiwu, czy Kijowa i nie wiadomo jeszcze, której stolicy, bo nie wszystko wiemy. Natomiast jestem sceptyczna również co do Trumpa i oczywiście wszystkie stosunki dyplomatyczne z każdym krajem, jakie Polska utrzymuje, powinny być poprawne. Nie możemy obrażać głowy żadnego państwa czy dyplomaty, ale powinniśmy stawiać twarde warunki i nie dać sobą pomiatać ani robić z siebie przysłowiowych frajerów. Jest to dobre słowo, ponieważ oddaje poniżenie i pogardę, jakiemu jesteśmy poddani, jeśli chodzi o władzę w Polsce. Stosuje ją m.in. Zełenski, nieustannie od nas wymagając i tym samym plując nam w twarz. Podobnie można powiedzieć o Donaldzie Tusku czy innych dyplomatach Europy. Co do Trumpa, trzeba sobie zdawać sprawę, że jest on jednak nawet bardziej prożydowski niż Kamala Harris, która upomniała się o to, aby w strefie Gazy mogły funkcjonować kordony sanitarne i pomoc humanitarna, za co została skrytykowana przez proizraelskich polityków. Natomiast Trump jako polityk mocno antyirański i proizraelski będzie, być może, chciał zakończyć konflikt na terenie Ukrainy, ale po to, by te siły skierować właśnie w kierunku Bliskiego Wschodu, Iranu i Strefy Gazy, nadal wykańczając palestyńczyków, irańczyków, czy na co ma jeszcze ochotę. My nie możemy dawać się zwieść tej narracji amerykańskiej, również prożydowskiej, o tym, że Ameryka realizuje swoje misje pokojowe pod przykrywką zaprowadzenia w jakimś kraju demokracji, bo jest to dyktatura i państwo prowojenne. Prowojenny jest nie tylko Biden i Harris, ale również Trump.
W jednym z wywiadów Trump zapytany o swoje kontakty z Putinem jako liderem państwa terrorystycznego sam przyznał, że USA jest państwem prowojennym.
USA są pod ogromnym wpływem Izraela i Żydów, w tym cały Hollywood czy przemysł Big Pharma. Marki, które sponsorowały Kamalę Harris i Donalda Trumpa czasami były nawet te same. Trump ma tę przewagę, że zdecydował się wspierać go przemysł zbrojeniowy. Ten przemysł będzie chciał swój dług odebrać, gdyż ta kampania kosztowała miliardy dolarów. Nawet Donald Trump, będąc bardzo bogatym człowiekiem, nie był w stanie sobie tego sfinansować. On jest teraz na garnuszku przemysłu zbrojeniowego, który sponsorował jemu kampanię, dzięki czemu może drugą kadencję być Prezydentem USA, ale coś za coś. Nie ma nic w życiu za darmo, Donald Trump o tym wie i my też powinniśmy mieć świadomość tego, że tak będzie. Niestety w Polsce mamy tego odbicie. Staliśmy się przystawką nieszczęsnego sojuszu z USA, gdzie tzw. prawa strona sceny politycznej, łże-prawica, nam wmawia, że my bez Stanów Zjednoczonych zginiemy i w tym kierunku to wszystko zmierza. Ciekawy jest chanukowy wątek Chabad Lubawicz, który urządza sobie Chanukę w Sejmie z udziałem tych sekciarzy, bo inaczej tego nie można nazwać. To samo dzieje się, jeśli chodzi o władze, na najwyższych szczeblach w USA. Donald Trump ma też powiązania z Chabad Lubawicz. Spotyka się z tymi ludźmi, bierze udział w wydarzeniach, które oni organizują i tak naprawdę do końca nie wiemy, czy jedynie z nimi sympatyzuje, czy jest członkiem tej sekty. Ciekawą tezę postawiła dr Anna Mandrela, że rozwiązanie tej zagadki poznamy po tym, jak będzie wyglądać jego pogrzeb.
Czy uważa Pani, że przy obecnym podżeganiu do wojny przez naszych rządzących istnieje zagrożenie, że Rosja nas zaatakuje? Jeśli tak, to czy antypolskie władze będą same sobie winne?
Ja się Rosji aż tak bardzo nie boję, jeśli my jako Polacy będziemy przestrzegać, że jest to nie nasza wojna. Rosja jest naszym sąsiadem, wojska rosyjskie stacjonują na granicy z Obwodem Kaliningradzkim, a także na granicy z Białorusią. Myślę więc, że ten straszak jest bardziej medialny niż rzeczywisty. Ja się bardziej boję wojny domowej wewnątrz Polski, z racji tego, że przybywa Ukraińców, którzy wciąż hołdują banderyzmowi. Tego się obawiam, obserwując to, co się dzieje w Polsce. Przypominam sobie opowieści moich dziadków, którzy uciekali przed banderowcami. Nastoletnia siostra mojej babci została przez nich zamordowana. Dziadek, a później moi rodzice opowiadali, jak to było, kiedy były mieszane wsie i namawiano nas do małżeństw mieszanych. Właśnie to się dzieje, mamy powtórkę z rozrywki. Tylko czekać na sygnał, kiedy banderyzm znów będzie w nich zakorzeniony i żywy, biorąc też pod uwagę proporcje, które zwiększają się na korzyść Ukraińców w Polsce. To budzi moje obawy, a nie to, że Rosja nam zagraża. Oczywiście też powinniśmy tutaj trzymać rękę na pulsie, bo Rosjanie w dużej mierze bywają antypolscy, więc nie powinniśmy też zachwycać się Rosją. Występuje mniej posunięta gangrena – jeśli chodzi o zepsucie obyczajowe – na wschodzie niż na zachodzie, natomiast powinniśmy przede wszystkim pielęgnować własne tradycje i spójność naszego narodu. Powinniśmy pilnować, aby inny naród nie stworzył w naszym narodzie zbyt licznej diaspory, bo jaki by to naród nie był, zawsze zagraża naszej spójności i naszym wartościom. Pomijając sam banderyzm, według Konecznego jest to inny rodzaj cywilizacji, która ma inny stosunek do podstawowych pojęć, takich jak prawda, dobro i piękno, stosunek do zdrowia czy dobrobytu, więc my się z nimi nie dogadamy. Albo zostaniemy przez nich wyparci i zniszczeni, albo będziemy niewolnikami we własnym kraju. Co już się dzieje, bo widzimy spółki ukraińskich oligarchów wykupujących nasze zakłady. Ponadto dramatycznie wygląda sytuacja demograficzna. Co szesnaste dziecko, które rodzi się w Polsce, jest obcokrajowcem, a na Dolnym Śląsku co dziesiąte. Polskie kobiety namawia się na antykoncepcję i aborcję. Kultura ze wschodu nie promuje tych antywartości, ale niech zawierają małżeństwa i rodzą dzieci u siebie. My chcemy być gospodarzami we własnym kraju jako Polacy, chcemy pielęgnować nasze wartości i spójność naszego narodu. Jest to gwarancja bezpieczeństwa tożsamościowego, o którym Pan Grzegorz Braun również wiele mówi.
Dziękuję za rozmowę.