Jeśli wierzyć „Newsweekowi”, spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy ze Sławomirem Mentzenem, kandydatem Konfederacji na prezydenta, wywołało znaczące napięcia w obozie Prawa i Sprawiedliwości. Był to podobno celowy ruch prezydenta w odpowiedzi na wcześniejsze działania partii Jarosława Kaczyńskiego.
Źródła bliskie Pałacowi Prezydenckiemu wskazują, że jest to swoista forma odwetu za zignorowanie głowy państwa przy wyborze Karola Nawrockiego na kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Nowogrodzka nie konsultowała tej decyzji z prezydentem, zakładając, że i tak udzieli on poparcia kandydatowi partii.
Do spotkania Dudy z Mentzenem, które odbyło się 19 grudnia, doszło w szerszym gronie – uczestniczył w nim również poseł Konfederacji Przemysław Wipler oraz przedstawiciele Pałacu Prezydenckiego: szef gabinetu Marcin Mastalerek i doradca Łukasz Rzepecki. Co znamienne, Kancelaria Prezydenta opublikowała z tego spotkania obszerniejszy materiał niż z wcześniejszego spotkania z kandydatem PiS.
Spotkanie miało wywołać wściekłość u wierchuszki PiS-u. – Duda ciągnie za wąsy te stare kocury z Nowogrodzkiej, w tym samego Jarosława Kaczyńskiego i sztab Karola Nawrockiego – śmieje się jeden z rozmówców „Newsweeka” z kręgów PiS.
Niektórzy twierdzą, że ruch prezydenta ma głębsze znaczenie polityczne – Mentzen konkuruje z Nawrockim o podobny elektorat, co dodatkowo komplikuje sytuację PiS w nadchodzącej kampanii prezydenckiej. Otoczenie prezydenta podkreśla również, że o ile spotkanie z Nawrockim miało charakter kurtuazyjny, rozmowa z Mentzenem koncentrowała się na konkretnych kwestiach programowych.
Sam Mentzen po spotkaniu przekazał, że otrzymał życzenia powodzenia od prezydenta i nie dostrzegł „żadnego śladu braku sympatii”. Rozmowy dotyczyły między innymi kampanii prezydenckiej, potencjalnej kandydatury Rafała Trzaskowskiego, resetu konstytucyjnego oraz kwestii wysłania polskich wojsk na Ukrainę.
CZYTAJ TAKŻE: Mentzen zdradza, o czym rozmawiał z prezydentem Dudą