Administracja kończącego kadencję prezydenta USA Josepha Bidena bagatelizuje doniesienia o dużej aktywności niezidentyfikowanych dronów nad państwem z ostatnich tygodni. Zdaniem urzędników Amerykanie po prostu przesadzają doszukując się czegoś niezwykłego w tym, że wszędzie na niebie widzą drony, które należą do Bóg wie kogo.
Urzędnicy ds. bezpieczeństwa narodowego próbują zbić temat dronów nad północno-wschodnią częścią USA, które mieszkańcy ndostrzegają od połowy listopada. Jeden z nich uważa, że Amerykanie „trochę przesadzają” obawiając się tego zjawiska.
Wczoraj zorganizowano rozmowę z udziałem wysokich urzędników z administracji prezydenta Bidena. Obecni byli m.in. szefowie FBI, FAA, NSC, DHS i DOD.
Szefowie formacji nie ujawnili żadnych szczegółów dotyczących dronów. Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo.
Po raz pierwszy drony zauważono nad New Jersey w połowie listopada. W kolejnych tygodniach, aż do dziś, zauważano je w kolejnych miejscach.
Przedstawiciel FBI przekazał, że jego agencja otrzymała 5 tys. zgłoszeń tylko nad Garden State. Spośród nich tylko niecała setka wymagała dalszego śledztwa.
Ocenił także, że nie ma dowodów na dużą skalę działalności dronów. I to pomimo ich zwiększonej aktywności w ostatnich tygodniach.
– Myślę, że mamy tu do czynienia z lekką przesadą – ocenił.
W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel DHS. Zaznaczył, że agencja nie odrzuca wszystkich zgłoszeń w tej sprawie.
– Ilość rzeczywistej aktywności dronów jest prawdopodobnie mniejsza niż ta, która została zgłoszona – twierdził przedstawiciel DHS.
– Agencja nie zgromadziła żadnych informacji wywiadowczych ani obserwacji, które wskazywałyby, że drony są powiązane z zagranicznymi podmiotami lub że miały złowrogie intencje – podobnie powiedział przedstawiciel DOD, przyznając jednak, że „nie wiemy”, czym one są dokładnie ani do kogo należą.
Przedstawiciel Pentagonu powiedział, że istnieją ograniczenia w śledztwie dotyczącym dronów.
– Jesteśmy również znacznie ograniczeni, i słusznie, a nawet prawnie zabronieni w zakresie działań wywiadowczych, nadzoru i rozpoznania tutaj, na terenie kraju – powiedział rzecznik Pentagonu.
– Nie mamy tych samych możliwości i metod, które moglibyśmy zastosować w innych miejscach poza krajem, aby określić punkty początkowe – wyjaśnił.
Według przedstawiciela NSC z kolei, „nie zidentyfikowano żadnych podstaw do przypuszczeń”, że „mamy tu do czynienia z jakąkolwiek działalnością przestępczą, zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, szczególnym zagrożeniem bezpieczeństwa publicznego czy też złowrogim zagranicznym podmiotem związanym z tymi dronami”.