Można odnieść wrażenie, że spadkobiercy ideowi PZPR mają negatywny stosunek do „ludzi pracy”. Ta lewicowa pogarda wyraża się w chęci gnębienia Polaków podatkiem dochodowym, który nie dość, że jest karą za pracę i barierą rozwojową dla gospodarki, to przede wszystkim nie ma uzasadnienia ekonomicznego – koszty ściągania podatku dochodowego są zbyt duże.
W audycji Bogdana Rymanowskiego w radiu Zet lewicowa posłanka Anna Maria Żukowska zadeklarowała, że Lewica nie poprze zwiększenia kwoty wolnej od podatków do 60.000 złotych. Posłanka rzekomo „wrażliwej społecznie” lewicy uważa, że wyższa kwota wolna od podatku sprawiłaby, że „większość Polek i Polaków nie płaciłaby podatku dochodowego w ogóle”.
Dla lewicy nie ma więc znaczenia los większości Polaków, którzy zarabiają poniżej 5000 zł miesięcznie (po opodatkowaniu 4700), co coraz częściej z trudem pozwala na opłacenie czynszu, rachunków, jedzenia, i skazuje na życie bez perspektyw. Lewicowa „wrażliwość społeczna” najwyraźniej dba o interes globalnych korporacji. które realnie nie płacą należytych podatków, a pasożytuje na ubogich Polakach.
Podatek dochodowy to po prostu złodziejstwo, karanie ciężko pracujących ludzi, i należy go całkowicie zlikwidować. „Jak można karać człowieka za to, że pracuje? A dawać zasiłek temu, co nie pracuje? To jest zachęta, żeby nie pracować” – tłumaczy od lat Janusz Korwin-Mikke.
Kwota wolna od podatków w wysokości 60.000 złotych to jedna z wielu niespełnionych obietnic wyborczych PO.