Janusz Korwin-Mikke na swoim kanale wyjaśnił, kim jest Janusz Waluś i jak ocenia Polaka, który zlikwidował komunistę i terrorystę Chrisa Haniego. Ten współcześnie przedstawiany jest jako bohater w mediach mętnego nurtu.
Korwin-Mikke powiedział o Januszu Walusiu. Zwrócił uwagę na zawiłości sytuacji w RPA w czasie, gdy zlikwidował komunistycznego terrorystę Chrisa Haniego oraz jak ocenia się to z perspektywy czasu.
– Pan Waluś odsiedział tam swoje, jeszcze musiał dwa lata, bo był na warunkowym zwolnieniu, dwa lata musiał odbyć w RPA i przyjechał do Polski – zaznaczył Janusz Korwin-Mikke.
– Wielkie protesty lewicy, jak można człowieka mordercy, prawda? Mordercy, ale nie byle kogo, tylko właśnie Krzysztofa Haniego – podkreśli Korwin-Mikke.
– To były czasy, kiedy rozpaczliwe walki trwały w RPA, czy zachować ten system, który zrobiono w RPA, bardzo rozsądny. Żeby się pozbyć apartheidu, czyli zrobiono osobne państwa dla poszczególnych narodowości murzyńskich. No ale, ponieważ zrobili to biali, to uznano, że jest to obiaw kolonializmu. I trwały walki o przejęcie RPA przez komunistów – wyjaśnił prezes partii KORWiN.
– Musicie Państwo wiedzieć, że na liście, którą dostał pan Janusz Waluś, na liście ludzi do likwidacji, na pierwszym miejscu był Nelson Mandela. Człowiek, który 27 lat odsiedział w więzieniach, bo walczył o niepodległość RPA, o wyswobodzenie się spod dominacji brytyjskiej. Krzywdy mu nie zrobiono, wyszedł, jak widać, w pełni sił i okazał się być bardzo umiarkowanym przywódcą – podkreślił.
Następnie powiedział, że „na drugim miejscu” tej listy był „Józio Slovo”.
– To był, proszę Państwa, bardzo dziwny murzyn, bo był to litewski Żyd, też komunista i wszyscy byli pewni, że jest to agent KGB, człowiek bardzo niebezpieczny. Potem się okazało, że on nie jest tak bardzo niebezpieczny, agentem KGB nie był, tylko po prostu był teoretykiem socjalizmu, chciał go koniecznie zrobić, prawie jak w Chile Allende – powiedział Korwin-Mikke.
Okazało się jednak, że „umarł szybko na raka, więc się okazało mało groźny”.
– Natomiast na trzecim miejscu dopiero był Hani, który był człowiekiem najgroźniejszym, bo on był sekretarzem partii komunistycznej i jednocześnie agentem KGB, czyli miał ogromne możliwości. I bardzo radykalny program – podkreślił.
– Gdyby on się dorwał do władzy, to nastąpiłoby wymordowanie, rzeź białych w RPA i wprowadzenie komunizmu i wprowadzenie RPA przypuszczalnie do obozu państw tzw. socjalistycznych, czyli krótko mówiąc do obozu sowieckiego. I, proszę Państwa, to morderstwo temu zapobiegło – stwierdził Janusz Korwin-Mikke.
– To oczywiście jest morderstwo i jest pytanie, co byśmy powiedzieli człowiekowi, który by zamordował Adolfa Hitlera. Trzeba go rozstrzelać oczywiście, bo morderca, ale jednak na jego grobie trzeba by salutować i oddać mu honory – ocenił.
– Pan Janusz Waluś odsiedział swoje, więc kto odsiedział swoje jest już uważany za niewinnego. Więc oczywiście można z nim zrobić wywiady. Natomiast jest pytanie, jak ocenić jego czyn – zaznaczył.
– Uważnie słuchajmy tego, co mówi pan Janusz Waluś. Zdajmy sobie sprawę, że to była dramatyczna decyzja. Zabić człowieka, przecież nie będąc pewnym, że on zrobi to, przecież co ja teraz ostrzegam. Przecież gdyby w 1928 roku ktoś zamordował Adolfa Hitlera, przecież nie byłoby żadnego dowodu, że on zrobi to, co zrobił później, prawda? – zauważył prezes partii KORWiN.
– Także pamiętajmy o tym, że to są bardzo dramatyczne decyzje i nie możemy dzisiaj po 30 latach ich tak osądzać, mimo że wiemy znacznie więcej – podsumował Janusz Korwin-Mikke.