Gdy rządził jeszcze PiS, Polska straciła około 900 mln dolarów na kontrakcie na amerykański gaz skroplony LNG. Z powodu konstrukcji umowy w przyszłości Polska będzie przepłacała za ten surowiec.
W 2018 roku PGNiG zawarło kontrakt na dostawę LNG z USA. Władze spółki zapewniały, że umowa jest korzystna dla Polski. Jak zawsze oczywiście.
– Warunki kontraktowe w USA są bardzo atrakcyjne. Cena gazu LNG w tym kontrakcie oparta jest na amerykańskim indeksie Henry Hub wraz z kosztami skroplenia – mówił wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak w 2018 roku.
– To pierwsze długoterminowe kontrakty na zakup LNG z USA ogłoszone w Europie Środkowej – podkreślał.
Teraz jednak okazuje się, że kontrakt był niekorzystny dla nas. Z danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej wynika, że w 2022 roku dostawy LNG do Polski wynosiły 3,417 mld m3. W kolejnym roku wzrosły do 3,746 mld m3.
Pojawiły się ogromne różnice w cenach płaconych przez poszczególnych odbiorców gazu z jednego terminalu. Chodzi o Calcasieu Pass.
Polska płaciła 35,77 dol. za 1 tys. stóp sześciennych, czyli około 1410 dol. za 1 tys. m3. W tym samym czasie Włosi i Chińczycy kupowali ten sam surowiec za 14,10 i 15,63 dol. za 1 tys. stóp sześciennych. Z kolei Francuzi płacili 24,48, Brytyjczycy 25,70 a Holendrzy 25,70 dol..
Rzuca się także w oczy fakt, że Polska z pozostałych amerykańskich terminali dostawała gaz już w korzystniejszych cenach. Terminal Cameron w Luizjanie sprzedawał LNG po 11,57 dol., Corpus Christi w Teksasie po 11,53 dol., zaś Freeport w Teksasie po 8,76 dol..
Jednak najbardziej niekorzystny terminal był też głównym dostawcą LNG. Pochodziło stamtąd aż 1,2 mld m3 gazu.
Różnica wzięła się stąd, że właściciel Calcasieu Pass, Venture Global LNG wykorzystała najpewniej lukę w kontrakcie z Polską. Firma orzekła, że jest w trakcie rozruchu technologicznego, co zwolniło ją zgodnie z umową z realizacji długoterminowych umów po ustalonych cenach.
Polski kontrakt, w przeciwieństwie do umów z Włochami czy Chinami, nie zawierał zapisów gwarantujących dostawy w okresie rozruchu po preferencyjnych stawkach. Terminal sprzedawał więc LNG po tzw. cenach spotowych, czyli uwarunkowanych w danym momencie. Było to korzystne dla firmy, ponieważ nastąpił kryzys energetyczny z powodu agresji Rosji na Ukrainę i działań rządów związanych z tą sytuacją.
Hiszpania i Grecja podobnie nie miały zabezpieczenia w kontrakcie. Jednak szybko zrezygnowały z dostaw po zawyżonych cenach. Polska tego nie zrobiła i przepłaciła około 900 mln dol..
– Moim zdaniem tego typu negocjacje prowadzi się w ten sposób, że za grube miliony dolarów, co przy takiej skali kontraktu i potencjalnych odszkodowań nie jest wysoką ceną, zatrudnia się wyspecjalizowaną kancelarię i to oni są w dużej mierze odpowiedzialni za negocjacje. Płaci się te miliony nie za napisanie umowy. Bo tę napisze student prawa albo dzisiaj Chat GPT. Ale za to, żeby właśnie takich błędów nie było – powiedział portalowi money.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ i ekspert rynku paliwowego.