Strona głównaOpinieŚwietny wykład Korwin-Mikkego. Braun trochę polemizuje, ale poleca

Świetny wykład Korwin-Mikkego. Braun trochę polemizuje, ale poleca

-

- Reklama -

Janusz Korwin-Mikke dał na Xie dobry wykład o monarchii i powstaniu listopadowym. Grzegorz Braun w szczegółach lekko się nie zgodził, ale tekst poleca jako „odtrutkę na insurekcjonizm”.

„Stanowczo polecam lekturę! W szczegółach można się spierać – ot, np. Wysocki nie był raczej płatnym agentem-prowokatorem, już prędzej Zaliwski, który sam miał się za Anglika (sic), a Wysockiego uważał za durnia – ale generalnie to doskonała odtrutka na insurekcjonizm w pigułce” – napisał Grzegorz Braun i udostępnił poniższy tekst Janusza Korwin-Mikkego.

Podchorążowie

Janusz Korwin-Mikke

Moją ulubioną książką w dzieciństwie było „Ogniem i Mieczem” – cenna tym bardziej, że niby nie zakazana… ale nie wolno było jej wydać, bo anty-ukraińska. Przedwojenne wydania przechodziły więc z rąk do rąk i były żarliwie czytane (tu uwaga do reżymowców: jeśli chcecie, by młodzież coś czytała, to trzeba tego zakazać!).

Jednym z bohaterów był ppłk.Jan Werner – dowódca zaciężnej roty niemieckiej. Otoczony przez Kozaków i namawiany, by zdradził i przeszedł do Chmielnickiego, odparł: „Nie – bo przysięgaliśmy Janowi Kazimierzowi – a poza tym, gdybyśmy zdradzili, nikt by nas więcej nie wynajął”. I w walce z Kozakami zginął – wraz z tysiącem Niemców.

Przyznacie: autentyczny bohater.

Używałem tego jako przykładu, że wojsko zaciężne jest lepsze niż „pospolite ruszenie”, które walczyło jak chciało, i kiedy chciało. Teraz użyję w innym celu.

Dziś jest podobno „Dzień Podchorążego”. 29-XI-1830 podchorążowie rozpętali w Warszawie ruchawkę, która przerodziła się w powstanie „listopadowe”. By rozpocząć powstanie musieli znaleźć dowódców. Armia Królestwa Polskiego składała się z oficerów, którzy w niejednej wojnie brali udział. Prawie wszyscy walczyli w powstaniu „kościuszkowskim”, praktycznie wszyscy w wojnach Księstwa Warszawskiego – w tym w wojnie z Rosją. Obecnie byli generałami Królestwa Polskiego, którzy złożyli przysięgę na wierność królowi Mikołajowi I.

Śp.gen.Maurycy hr.Hauke-Bosak był Niemcem, konkretnie: Sasem – i pradziadkiem śp.ks.Filipa Edynburskiego, męża śp.Elżbiety II – ale przebył podobną karierę wojskową, jak Jego polscy koledzy. W Królestwie pełnił funkcję ministra wojny. Gdy dowiedział się o zamieszkach, powinien był zwołać ze dwie roty regularnych żołnierzy i zamknąć warchołów na odwachu – ale widząc, że to podchorążowie, śmiało podszedł do nich i tłumaczył, że powstanie to szaleństwo: „Zastanówcie się, póki nie jest za późno”. Podchorążowie w odpowiedzi zaproponowali, by stanął na ich czele. Oczywiście odmówił. I zginął na miejscu od kilkunastu strzałów. Razem z Nim zamordowano śp.płk.Filipa Nereusza Meciszewskiego, który wolał podzielić los dowódcy, niż zdradzić.
(Po kilku miesiącach w ręce powstańców trafiła śp.Zofia Hauke; jako wdowa po „zdrajcy” została zarąbana szablami, a Jej ciało powieszono na płocie).

Taki sam los spotkał cenionych i lubianych generałów: śśpp.Stanisława Potockiego, Józefa Nowickiego, Stanisława Trębickiego, Ignacego Blumera (O’Bloomera) i Tomasza Jana Siemiątkowskiego.
Tych siedmiu bohaterskich oficerów, którzy nie chcieli zdradzić, śp.Mikołaj I uczcił pomnikiem zaprojektowanym przez śp.Antoniego Corazziego. Pomnik postawiono na placu Zwycięstwa… a potem, by zrobić miejsce dla prawosławnego soboru, przeniesiono go na plac Zielony; bardzo dobre, mało eksponowane, miejsce, gdzie powinien do dzisiaj stać. Zamiast tego czci się przygłupów i morderców, którzy wywołali to katastrofalne powstanie.

Wywołali – bo wywołali; ale ludność je poparła. Dlaczego? Śp.Mikołaj Gómez Dávila mówi krótko: „Idea polityczna, która nie prowadzi do katastrofy, nigdy nie jest popularna”. Jednak niepodpisany autor „Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej” MEN chyba słusznie zauważa, że decydującym czynnikiem, w wyniku którego ludność w większości poparła powstanie, było pokutujące od czasów śp.Henryka Walezego przekonanie, że szlachta polska ma prawo zakładać konfederacje i wypowiadać posłuszeństwo królowi.

Tak czy owak: powstanie wybuchło, a śp.ks.Konstanty (którego podchorążowie też chcieli zamordować!) nie chciał użyć wojska rosyjskiego przeciwko Polakom, bo kochał Polaków. O wiele lepiej by się przysłużył Polsce, gdyby powstanie błyskawicznie stłumił. Co było dziecinnie łatwe.

Królestwo Polskie było wtedy bardziej niepodległe, niż Polska czy Litwa pod rządami Jagiellonów. Miało własny Senat, Sejm, Skarb, pieniądz, konstytucję, sądownictwo…

Tu chwila przerwy. Polacy bowiem uważają własny samorząd za coś dobrego. Ja tak nie uważam: wraz ze śp.Józefem Piłsudskim podzielam opinię śp.Fryderyka Wielkiego, że „Dla Polaków można czasem coś zrobić; z Polakami – nigdy!”. Jeśli jednak ktoś tak sądzi, to powinien zauważyć, że Polska miała w 1829 roku świetnie rozwinięty samorząd… czyli była w znacznie lepszej sytuacji od Rosji, która go nie miała. Jak można było na to narzekać??!? Car był w Rosji samodzierżcą – w Polsce: królem konstytucyjnym; to Rosjanie powinni się buntować, nie Polacy!

Taki układ stworzył śp.Aleksander I (właściwie w Polsce Drugi – ale przyjęło się używać numeracji rosyjskiej), który Polaków (w przeciwieństwie do Rosjan) lubił i cenił. Pod Jego rządami Polska kwitła. Po Jego śmierci Polacy oczekiwali, że od śp.Mikołaja I otrzymają jakieś dalsze przywileje. Tu się zawiedli: Mikołaj I Polaków nie lubił – a jeszcze bardziej nie lubił tego, że w Polsce jest królem tylko konstytucyjnym.

Na Jego szczęście wybuchło powstanie. Mikołaj I znalazł się początkowo w głupim położeniu, które w Warszawie określano zwrotem: „Niech król Mikołaj wojuje z carem Mikołajem”. Sprawę – i ręce Mikołajowi I – rozwiązał Senat, detronizując króla.

Nie wzbudziło to dla Polaków sympatii w monarchistycznej Europie – powstanie zaś przerodziło się w regularną wojnę polsko-rosyjską. Wszczętą w fatalnym momencie, bo Mikołaj I zakończył był już wojnę z Turcją z 1828 (tak nawiasem: ks.Konstanty odmówił poparcia przez wojsko polskie Rosji w tej wojnie!!) i zaczął koncentrować wojsko na Zachodzie, by stłamsić katolicką Belgię, która chciała się oddzielić od protestanckich Niderlandów. Osłabienie Niderlandów popierała Anglia, więc istnieją silne podejrzenia, że śp.Piotr Wysocki otrzymał od angielskich agentów sporą sumkę za wywołanie powstania, które zmusiło Mikołaja I do zaniechania tych planów.

Skutki tego powstania znamy: 40.000 zabitych Polaków, prawie tylu-ż Rosjan. Mikołaj I cieszył się jednakże, bo nie był już konstytucyjnym królem Polski: podbił ją ręką zbrojną i narzucił ustrój, jaki chciał. Co ciekawe: zostawił Polsce spory zakres autonomii – którą utraciliśmy po kolejnym, jeszcze idiotyczniejszym, powstaniu.

Z tego powstania względnie najlepiej wyszli… wojskowi (oczywiście ci, którzy przeżyli…). Wielu generałów poprosiło ks.Konstntego o zgodę na udział w powstaniu – i ją otrzymało! Część przyłączyła się do powstania po detronizacji Mikołaja I – i też nic się im nie stało. Natomiast ci, co wzięli udział w powstaniu bez zgody króla lub księcia, dostawali wyroki kilku lat zesłania, i to w Rosji europejskiej. Po czym niektórzy wrócili do służby w carskim już wojsku – przy czym, uwaga: zaliczano im awanse, jakie otrzymali w walce przeciwko Rosji!

Reszta uciekała przed gniewem carskim. Co prawda wyroków śmierci wydano tylko 264 – ogromną większość zaocznie, bo na emigrantów – ale za to wiele było wyroków zsyłki i car z lubością konfiskował buntowszczikom majątki, rozdając je zasłużonym Rosjanom. W połączeniu z normalnymi skutkami wojny była to gospodarcza katastrofa Królestwa, które przecież było znacznie zamożniejsze od Rosji.

Na koniec losy Piotra Wysockiego, prowodyra tego nieszczęścia. Ja bym Go kazał natychmiast rozstrzelać – jednak w wyniku kolejnych próśb rodziny zamieniono Mu karę śmierci na 1000 kijów – potem na 500 – potem na 200 – i wreszcie na 100, które otrzymał. Potem spędził 20 lat na Syberii – i pozwolono Mu wrócić do Polski zakazując tylko zbliżania się poniżej 100 wiorst do Warszawy. Ostatnie 18 lat spędził więc głównie w Radomiu, lub (naginając trochę warunki) w Warce – wychwalając dobrego cara.

Najnowsze