Po pierwszej turze prowadzi premier i kandydat na prezydenta Marcel Ciolacu. Według dwóch pierwszych sondaży prowadzenie objął szef socjaldemokratycznego rządu, któremu sondaże przydzieliły około 25% głosów.
Toczy się jednak walka o wejście do II tury pomiędzy kolejnymi kandydatami na prezydenta Rumunii, którzy według tych sondaży „idą łeb w łeb”. Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbyła się w niedzielę 25 listopada. Lokale wyborcze zamknęły się o 21:00 czasu polskiego.
Według tych sondaży socjaldemokrata uzyskał 25% głosów, wyprzedzając Elenę Lasconi (18%), centroprawicową burmistrz małego miasteczka i dwóch kandydatów prawicy (15–16%).
Marcel Ciolacu (56 l.) już podziękował swoim wyborcom za uzyskanie „krystalicznie czystego” wyniku, jednocześnie wzywając, aby poczekali na pełne dane, które odpowiedzą na pytanie, kto będzie jego rywalem w II turze zaplanowanej na 8 grudnia.
Prawodpodobny rywal to Elena Lasconi, 52-letnia była dziennikarka, która została politykiem.„Wyniki są bardzo zbliżone, nie czas jeszcze na świętowanie” – powiedziała do swoich wyboàrców.
Lider prawicowej partii AUR (Sojusz na rzecz Jedności Rumunów) George Simion (38 lat), któremu dawano drugie miejsce w przedwyborczych sondażach, jest obecnie czwarty, tuż za prorosyjskim kandydatem Calinem Georgescu (62 lata). Wynik tego ostatniego jest niespodzianką.
Simion stwierdził, że bardziej prawodpodobne wyniki sondaży poznamy o godzinie 23:00 i zadeklarował, że bitwa jeszcze trwa i będzie dotyczyć także wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 1 grudnia. Dopiero tydzień później odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich.
Źródło: AFP