Wobec zwycięstwa Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich, coraz więcej uwagi poświęca się jego zapowiadanemu planowi zakończenia wojny na Ukrainie. Według dostępnych informacji plan pokojowy może zawierać propozycje, które niekoniecznie spotkają się z ciepłym przyjęciem krajów wspierających Ukrainę. Najnowsze doniesienia skomentował Radosław Piwowarczyk.
Plan pokojowy Trumpa, co prawda oficjalnie nie został w żaden sposób przedstawiony, ale mamy wypowiedzi doradców prezydenta, którzy mu doradzali w tej kampanii, a także medialne przecieki.
Według ujawnionych szczegółów, Trump planuje zastosować podejście dwutorowe, wywierając presję zarówno na Rosję, jak i na Ukrainę. Doniesienia w tej sprawie skomentował publicysta „Najwyższego Czasu!” Radosław Piwowarczyk.
– Donald Trump ma taki plan, żeby wziąć prezydenta Putina i powiedzieć mu: 'Słuchaj Wołodia, kończymy wojnę na Ukrainie, będą dla ciebie korzystne warunki. Nie zgadzasz się? Dobrze, w takim razie zwiększamy pomoc dla Ukrainy’ – interpretuje Piwowarczyk.
I dodaje, że podobne ultimatum ma być postawione stronie ukraińskiej. – Prezydenta Ukrainy też by tak wziął na bok i powiedział mu: 'Słuchaj, kończymy tę wojnę, dobrze wiesz, że Ukraina nie wygra. Nie podoba ci się? No to kończymy z wsparciem finansowym i militarnym ze strony Stanów Zjednoczonych’.
„Wall Street Journal” przedstawił szczegółowe punkty planu Trumpa, które obejmują zamrożenie konfliktu na obecnej linii frontu, utworzenie strefy zdemilitaryzowanej o długości 1300 km, przekazanie odpowiedzialności za nadzorowanie pokoju krajom europejskim oraz wykluczenie członkostwa Ukrainy w NATO przez najbliższe 20 lat.
– Co ciekawe, Amerykanie nie zamierzają angażować się w pilnowanie tej strefy ani pokoju na Ukrainie. To miałoby być powierzone krajom położonym bliżej naszego wschodniego sąsiada, czyli Polsce, Niemcom, Francji czy Wielkiej Brytanii – podkreśla Piwowarczyk.
Agencja Reuters donosi o gotowości Władimira Putina do rozmów pokojowych z Trumpem. Prezydent Rosji stawia jednak dwa kluczowe warunki: wykluczenie akcesji Ukrainy do NATO oraz uznanie kontroli Rosji nad częścią okupowanych terytoriów.
– Widać więc, że postulaty stawiane przez prezydenta Putina są właściwie tożsame z tym, co proponuje prezydent Donald Trump – zauważa Piwowarczyk. – Można mieć wrażenie, że rosyjski przywódca spojrzał na to, co Trump jest w stanie mu dać […] i zażądał tego, co Trump mu może dać, by później móc występować w rosyjskiej propagandzie w takiej chwale zwycięzcy – dodaje.