Strona głównaMagazynAkcja walczy dalej. Sprawdzian dla Warszawy

Akcja walczy dalej. Sprawdzian dla Warszawy

-

- Reklama -

W drugiej turze wyborów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związkowi Chrześcijańskich Rodzin udało się zdobyć tylko jeden mandat. W nowym Sejmie, który zostanie zaprzysiężony 14 listopada, będzie miała więc łącznie trzech deputowanych. W odróżnieniu od Polaków, którzy dali się złapać na lep list partii litewskich, oferujących im mandaty, będą oni upominać się o przestrzeganie praw polskiej mniejszości. Te zaś, jak można wnioskować z lektury ustawy o mniejszościach narodowych, są stale zagrożone. Ustawa ta jest bowiem bezwartościowym świstkiem papieru.

Niestety nie udało się Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związkowi Chrześcijańskich Rodzin – zdobyć w dogrywce jeszcze trzech mandatów. Zdobyła tylko jeden (łącznie będzie miała 3 zamiast spodziewanych 5). W Okręgu Wilno-Południe bardzo dobry wynik uzyskał Czesław Olszewski, wygrywając i to znacznie z przedstawicielką konserwatystów minister spraw wewnętrznych Litwy Agne Bilotaite.

- Reklama -

Dwaj pozostali kandydaci Akcji także uzyskali bardzo dobry rezultat, ale w wyniku machinacji władz przy granicach okręgów wyborczych okazał się on niewystarczający. I tak Edita Tamosinaite w Okręgu Nowa Wilejka, składającego się z 13 dzielnic wyborczych, wygrała w 8, ale okazało się to niewystarczające do zdobycia mandatu. Litwini, przyłączając do okręgu dzielnice z centrum miasta, w tym Dzielnicy Filaretów, doskonale wiedzieli, co robią. Waldemar Urban w Okręgu Rzesza, składającego się z 23 dzielnic, wygrał w w większości, ale litewskie głosy w pozostałych jednak przeważyły. Łącznie akcja musi się zadowolić tylko trzema mandatami, z czego jeden zdobyty w dogrywce.

Lider Akcji Waldemar Tomaszewski tak podsumował jej udział w wyborach: „Nasz rezultat to wielkie zwycięstwo. Inne partie, które miały wcześniej frakcje i dobre wyniki, takie jak Partia Pracy czy Partia Wolności, uzyskały gorszy wynik, podczas gdy my zachowaliśmy stabilną pozycję z 4-procentowym poparciem i to jest dużo, gdyż ludzi na Litwie niestety ubywa. Wygraliśmy w 3 okręgach i była to wygrana po bezprawnej zmianie granic okręgów wyborczych, która jest sprzeczna z międzynarodowymi zobowiązaniami”.

Waldemar Tomaszewski w powyborczym wystąpieniu podkreślił, że w niepodległej Litwie podczas pierwszych wyborów Polacy otrzymali 2 proc. głosów, uzyskując 2 mandaty z listy, a kolejne 2 wywalczali w okręgach jednomandatowych. Gdyby takie zasady jak wtedy panowałyby obecnie, polska partia zdobyłaby 7 mandatów. Zdaniem Tomaszewskiego próg wyborczy powinien wynosić najwyżej 3 procent. Ten obecny, wynoszący 5 proc. powoduje, że aż 20 proc. wyborców nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie.

Jak ważna jest obecność posłów Akcji w parlamencie, świadczy m.in. najnowszy produkt ustępującego parlamentu Litwy, czyli tzw. ustawa o mniejszościach narodowych. Zdaniem przedstawicieli Akcji ustawa ta jest całkowicie bezwartościowa i nie spełnia oczekiwań mniejszości narodowych.

„Pusta, jak wydmuszka”

Twierdzą oni, że jest ona „pusta jak wydmuszka”. Litewski Sejm pracując nad nią, nie wziął zupełnie pod uwagę propozycji zgłaszanych przez dwóch posłów Akcji, czyli Czesława Olszewskiego i Rity Tamasuniene. Wnosili oni m.in. propozycje dotyczące używania języków mniejszości narodowych w urzędach, na terenach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość narodową, także pisowni imion i nazwisk mniejszości narodowych w paszportach. Członkowie Akcji zabiegali też o to, aby ustawa zabraniała asymilacji mniejszości narodowej wbrew jej woli, ale ta propozycja również nie zyskała poparcia.

Swoistą ciekawostką jest, że ustawę tę opracowało Ministerstwo Sprawiedliwości, kierowane przez Polkę Ewelinę Dobrowolską z Partii Wolności. Świadczy to wyraźnie o tym, że Polacy zwerbowani przez litewskie partie za cenę mandatów czy stanowisk, nie załatwiają żadnych spraw nurtujących polską mniejszość. Służą one litewskim partiom jako swoiste listki figowe, ułatwiające propagowanie twierdzeń, że nikt na Litwie Polaków nie dyskryminuje, że mogą oni pełnić w państwie nawet stanowiska ministerialne. Sytuacja znakomicie ilustruje tezę, że tylko Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin walczy o interesy mniejszości polskiej na Litwie. Nadmienić warto, że nie tylko polska partia uważała, że uchwalona przez Sejm Ustawa o mniejszościach narodowych jest całkowicie bezwartościowa.

Opozycja zbojkotowała

Głosowanie nad nią zbojkotowała cała litewska opozycja: Socjaldemokraci, Związek Demokratów „W imię Litwy”, Świt Niemna, Związek Chłopów i Akcja Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin.

Na przyjęcie bezwartościowej ustawy szczególnie nalegał przywódca konserwatystów i szef litewskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Gabrielus Landsbergis. Jego zdaniem dalsze jej odkładanie mogło zaszkodzić stosunkom polsko-litewskim. Z logiki jego oświadczenia wynika, że był pewien, że Warszawa łyknie każdy dokument, byle tylko nosił nazwę „Ustawa o mniejszościach narodowych”. Ustawa ta ma deklaratywny i ogólnikowy charakter. Nie chroni praw mniejszości narodowych, zwłaszcza językowych i oświatowych. Szereg jej punktów jest sprzecznych i wzajemnie się wykluczających. Ustawa z jednej strony zezwala na używanie języków mniejszości w sferze publicznej, z drugiej strony stwierdza, że sposób realizacji tego prawa nie może stać w sprzeczności z przepisami o języku państwowym. Konstytucja Republiki Litewskiej jednoznacznie zaś stwierdza, że takim jest wyłącznie język państwowy.

Sprawdzian dla Warszawy

Nowa ustawa, jeżeli naprawdę miałaby spełnić swoją rolę, a nie być tylko propagandową „wydmuszką” , według działaczy powinna być koniecznie znowelizowana, czyli poprawiona. Powinna się tego domagać m.in. Warszawa, jeżeli zależy jej na trwaniu polskiej mniejszości na Litwie. Będzie to niewątpliwie sprawdzian dla władz polskich. Należy kuć żelazo, póki gorące. Inaczej za parę lat na Litwie będą tylko Polacy służący tamtejszym władzom za listki figowe przykrywające ich właściwe cele. Jeden z nich, niejaki Aleksander Radczenko, tzw. działacz polskiej mniejszości zajmujący się zwalczaniem Akcji Wyborczej i doradca prawny przewodniczącej Sejmu Viktorii Čmilytė-Nielsen już ogłosił, że przyjęcie ustawy to historyczny moment.

Najnowsze