W Koalicji Obywatelskiej zorganizowane zostaną prawybory, w których wyłoniony zostanie kandydat na prezydenta. Zmierzą się ze sobą Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski. Krótko po ogłoszeniu prawyborów Sikorski ogłosił nową „świecką tradycję”, wedle której pierwsza dama powinna być Żydówką. I wedle tej tradycji, Trzaskowski przegrywa.
Pierwsza dama nie jest ważna?
Gdy byłem w liceum, nauczycielka od historii – który to przedmiot był na poziomie rozszerzonym – w dość brutalny sposób wyjaśniła nam, dlaczego Jadwiga była królem, a nie królową Polski. Otóż, jak raczyła nam krótko wyjaśnić, „król rządzi, a królowa to ta, która daje królowi”.
Jest to oczywiście spłycenie roli królowej, niemniej ten jeden aspekt się zgadza. Ale nawet tak płytkie przedstawienie roli królowej nadaje większy sens interesowaniu się nią, niż pierwszej damie. Nie ma bowiem totalnie żadnego powodu, by istniał tytuł „pierwszej damy”. Taka osoba to dosłownie żona wybranego urzędnika na kilka lat.
W przeciwieństwie do królowej nie zależy od niej ciągłość władzy. Królowa wchodziła w związek małżeński z królem, dawała mu potomstwo, które potem przejmowało władzę i była częścią rodziny królewskiej. Demokracja, musząc parodiować monarchię, wymyśliła sobie tytuł pierwszej damy, czyli żony prezydenta. Nic od niej nie zależy i w żaden sposób nie wpływa ona na ciągłość władzy. Teoretycznie powinna być nikim. Prezydent bowiem jest wybrany i pełni swoją funkcję do końca kadencji lub do śmierci. I tyle.
Pierwsza dama powinna być Żydówką w Polin
No więc wygląda na to, że moje podejście zostało „zaorane” przez „nową świecką tradycję”, którą ogłosił Radosław Sikorski. Bo na podstawie żony kandydata na prezydenta można przewidzieć, kto przez system będzie promowany, a kto odpadnie w przedbiegach. Otóż chodzi o to, by pierwsza dama była Żydówką.
„Afera” wybuchła w wyniku rozmowy Sikorskiego z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” w TVN24. Olejnik przywołała tekst z „Tygodnika Powszechnego”, wedle którego „dla członków KO problemem jest pochodzenie jego żony” Anne Applebaum.
– Jest już świecką tradycją, że pierwszymi damami powinny zostać osoby pochodzenia żydowskiego – odpowiedział Radosław Sikorski. Następnie wyszedł jeszcze przed wyłączeniem kamer ze studia, nad czym rozczulały się media mętnego nurtu. Politycy KO – w tym Rafał Trzaskowski – wyrażali solidarność z Sikorskim i jego żoną, zaś Olejnik zarzekała się, że nie chodziło jej o podważanie miłości do Żydów.
Sam Sikorski wykonał zaraz potem ciekawy manewr. Napisał na X dość absurdalną jak na demokratyczną rzeczywistość, tezę.
– Uważam, że ustawianie pochodzenia żony kandydata jako tematu w wyborach prezydenckich jest niedopuszczalne. Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów. Od TVN i Warner Bros./Discovery żądam przywrócenia standardów dziennikarskich – napisał na X Radosław Sikorski.
Faktem jest, że większość społeczeństwa interesuje się pierwszymi damami i kandydatkami na to „stanowisko”, które nikomu nie służy i z którego nic dobrego nie wynika. Tymczasem Sikorski sugeruje, że jest to coś złego? Druga sprawa to fakt, jak szybko Polska „awansowała” z ksenofobicznego, antysemickiego kraju do „nie jesteśmy krajem antysemitów”. Jak widać, wystarczy zmiana władzy…
Pierwsze damy III RP były Żydówkami
Wracając do pierwszych dam, publicznie „wydało się”, że teoria spiskowa o wszechobecnych Żydach na najwyższych stanowiskach lub tuż obok osób takowe zajmujące jest prawdziwa. Wygłoszono to w największej telewizji w Polsce przez jednego z dwóch potencjalnych kandydatów na prezydenta z niemal najbardziej prosystemowej – zaraz za PiS – partii, czyli KO.
– Minister Sikorski przyznał u Moniki Olejnik, że pierwsze damy w Polsce, to Żydówki! Ameryki może nie odkrył, ale Polacy mogliby wreszcie otworzyć oczy, że począwszy od Jolanty Kwaśniewskiej, mooooże z pominięciem tylko Marii Kaczyńskiej, co do której nie mam pewności, WSZYSTKIE żony prezydentów Polski były żydówkami! Niech Polacy w końcu ogarną, że przypadkowi ludzie nie zostają w naszym kraju prezydentami, a naród tylko myśli, że ma wybór – napisał na X Piotr Korczarowski z eMisja.tv.
Anne i Małgorzata
Sikorski w prawyborach może wygrać, bo Trzaskowski nie ma Żydówki za żonę, tylko obrażoną na Kościół kobietę o wołyńskim pochodzeniu, która z przyczyn politycznych odmawia z katolickiej perspektywy zbawienia swoim dzieciom. Żona prezydenta Warszawy to Małgorzata. Nie mówiła o sobie „Żydówka”, tylko „dumna Ślązaczka, oddana Warszawianka”.
Sama określa, że jest zaangażowana w tzw. prawa kobiet. Oczywiście, pod tym pojęciem chodzi o promowanie prawa do mordowania nienarodzonych dzieci. Ponadto w rozmowie z „Vogue Polska” ogłosiła, że nie posłała swojego syna do I Komunii Świętej. Powód: Działania biskupów.
– Uznaję otwarte powiązanie polskiego Kościoła z władzą za zaprzeczenie wartościom, których miał być wzorem: skromności, empatii, pomocy słabszym. Kościół nie zdał egzaminu, gdy PiS atakował sądy czy prawa kobiet – powiedziała Małgorzata Trzaskowska.
– Kwestie wiary są osobistą sprawą każdego człowieka. Pochodzę z rodziny, która czynnie udzielała się w życiu Kościoła. To dla mnie ważna sprawa. Dzieci w przyszłości same zdecydują o swojej relacji z Kościołem. Ja tak je wychowuję, aby wartości wynosiły z domu, a przykazania i prawdy wiary miały w sercu – przekonywała z kolei w rozmowie z rybnik.naszemiasto.pl.
Tymczasem Anne Applebaum to Żydówka z rodziny żydowskich progresywistów. Jak sama twierdzi, jej pradziadkowie wyemigrowali do USA w trakcie panowania cara Aleksandra III z terenów dzisiejszej Białorusi.
Jest lansowana w mainstreamie na dziennikarski autorytet, choć jej polityczna publicystyka opiera się na prostych – żeby nie powiedzieć, że prostackich – hasłach toporności typu „ktoś jest be i śmierdzi”. Wystarczy wspomnieć artykuł w „The Atlantic” jej autorstwa, który zatytułowała „Trump mówi jak Hitler, Stalin i Mussolini”. Fundamentem jej „autorytetu dziennikarskiego” jest nagroda Pulitzera, którą otrzymała 20 lat temu za książkę „Gułag. Historia sowieckich obozów”, która jednak jest publikacją dotyczącą historii.
Z kolei jak Trzaskowska ma korzenie na Wołyniu, tak Applebaum polskością najwyraźniej gardzi, za to zachwyca się ukraińskością. Np. portal onet.pl w maju 2014 roku przytoczył tekst Applebaum – którą wtedy przedstawiał „Anna”, a nie „Anne” – dla newrepublic.com. Żona Radosława Sikorskiego usprawiedliwiała w nim „niewielkie nacjonalistyczne grupy na Ukrainie” jako „jedyną nadzieję” Ukrainy od rozpadu i degeneracji społecznej. Z tej okazji nawet usprawiedliwiała nacjonalizm.
Ma także właściwe dla systemu zamordystyczne tendencje. 11 listopada na stronie internetowej „Tagesschau” opublikowano wywiad z Anne Applebaum, w którym z przerażeniem wręcz stwierdza, że ludzie przestali słuchać „dziennikarzy”, tj. propagandystów od powtarzania haseł w mainstreamowych mediach, tylko o wiele częściej wiedzę czerpią na własną rękę z mediów społecznościowych. W związku z tym Applebaum chce „uregulowania” tj. kontroli i cenzury mediów społecznościowych.
Applebaum inna od innych żydowsko-prezydenckich żon?
Redaktor Naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer ocenia, że żona Radosława Sikorskiego jako pierwsza dama byłaby innym rodzajem Żydówki, niż dotychczasowe.
– Między żonami prezydentów Komorowskiego i Dudy a żoną prekandydata Sikorskiego, jest jednak zasadnicza różnica. Te dwie pierwsze to katoliczki pochodzenia żydowskiego, a ta druga to po prostu Żydówka i syjonistka, która nawet dobrze nie mówi po polsku. Choćby to świadczy o tym, kto w tym stadle dominuje kulturowo – napisał na X dr Sommer.
Rzeczywiście, jest to istotna różnica i wiele nam mówi o państwie na ziemiach polskich. Z drugiej strony czy kogoś to dziwi?
Polacy pozwolili się wpędzić w kompleksy i żyją przeszłością sprzed kilkudziesięciu lat. W USA od kilku lat, obok skrajnego czarnego rasizmu i ojkofobii, dumnie podnosi głowę patriotyzm i reakcja sprzeciwiająca się obcej dominacji. Tymczasem przeciętny tubylec żyjący na terenie Polski – przekonany o swojej „normalności” – cały czas podkula ogon po oskarżeniu o rasizm czy ten słynny antysejsmityzm. Co widać chociażby po niby-prawicowych politykach, którzy zrobili karierę na antysystemowych hasłach czy też niby-prawicowej dużej partii, która też przecież uczyniła prezydentem gościa z żoną „żydowskiego pochodzenia”.