Wysłannik ustępującego prezydenta Demokratów Joe Bidena na COP29 w Baku, starał się w poniedziałek 11 listopada zapewniać świat, że Stany Zjednoczone „nie porzucą walki ze zmianami klimatycznymi”. Mało kto mu uwierzył.
Nic dziwnego, bo Donald Trump jest w tych kręgach uważany za „heretyka” i co najmniej „sceptyka klimatycznego”. Emisariusz Bidena – John Podesta zapewniał jednak, że „nawet gdy rząd federalny USA pod przewodnictwem Donalda Trumpa wstrzyma działania klimatyczne, w Stanach Zjednoczonych prace nad powstrzymaniem zmian klimatycznych będą kontynuowane z zaangażowaniem, pasją i wiarą”.
Pożyjemy, zobaczymy. Donald Trump obiecał cofnięcie dotowania tzw. energetyki odnawialnej i pojazdów elektrycznych. Po jego wyborze, wiele firm porzuca „zieloną” politykę, która krępowała ich rozwój. Padła też zapowiedź porzucenia przez USA klimatycznego „porozumienia paryskiego”.
Rozwód Stanów Zjednoczonych z „porozumieniem paryskim” i „ambitnymi celami klimatycznymi” ma być jednym z pierwszych dekretów podpisanych przez prezydenta Donalda Trumpa, po objęciu urzędu w styczniu 2025 roku.
Wydaje się, że trwająca w stolicy Azerbejdżany konferencja klimatyczna COP29 jest mocno bezproduktywna, a delegacja USA robi po prostu dobrą minę do przegranej już gry…
Źródło: AFP/ France Info