Okazuje się, że szokujące słowa jednego Jerzego Zięby są większym zagrożeniem dla zdrowia obywateli, niż polityka państwa, kiedy to w czasie ogłoszonej pandemii koronawirusa odnotowano ok. 200 tys. zgonów nadmiarowych. Tak przynajmniej można wywnioskować z reakcji resortu zdrowia, który teraz przypomniał sobie o zasadzie primum non nocere, a w poprzednich latach utrudniał pacjentom dostęp do placówek medycznych.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało w środę wspólne oświadczenie minister zdrowia Izabeli Leszczyny, rzecznika praw pacjenta (RPP) Bartłomieja Chmielowca, Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, Polskiego Towarzystwa Ginekologii-Onkologicznej i Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego.
Wspólne oświadczenie ww. to efekt wypowiedzi Jerzego Zięby. Autorzy oświadczenia podkreślili, że inżynier Jerzy Zięba, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, nie ma wykształcenia medycznego, a mimo to podobno od wielu lat promuje teorie nieznajdujące oparcia w rzetelnych badaniach naukowych. „Ani metody przez niego promowane, ani jego zalecenia nie bazują na medycynie opartej na dowodach naukowych (evidence-based medicine)” – podkreślili.
Autorzy stanowczo sprzeciwili się treści wypowiedzi Zięby na temat leczenia przeciwnowotworowego, „w tym porównaniu efektów chemioterapii do cyklonu B używanego w komorach gazowych nazistowskich obozów zagłady w trakcie II wojny światowej”. Autorzy stanowiska zaznaczyli, że leczenie systemowe, obejmujące m.in. chemioterapię, jest uznaną i naukowo potwierdzoną metodą leczenia chorych na nowotwory.
Zięba powiedział podczas swojego programu, że „czasami do tych rozwiązań trzeba sięgnąć, szczególnie do rozwiązania takiego, jakim jest chemia”. – Są momenty, kiedy chemii trzeba użyć. Staram się nie używać słowa chemioterapia, bo chemia, z którą mamy do czynienia w szpitalach nie jest żadną terapią. To jest cyklon B w w swoim stylu, który stosowano wiecie gdzie – powiedział.
Autorzy oświadczenia podkreślili, że fragment tej wypowiedzi jest głęboko nieetyczny i szkodliwy. Ich zdaniem takie treści mogą wywołać niepokój u pacjentów chorujących na nowotwory i u ich bliskich, skłaniać do odrzucania skutecznych metod leczenia. Może to – jak zaznaczyli – prowadzić do pogorszenia się stanu zdrowia chorujących pacjentów, a nawet do ich śmierci.
W stanowisku przypomnieli, że zasada etyczna primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić) obowiązuje lekarzy i personel medyczny, ale nie obowiązuje osób szerzących pseudomedyczne treści.
Ponadto zaznaczyli, że leczenie systemowe (obejmujące leki cytotoksyczne – czyli chemioterapię, leki ukierunkowane molekularnie oraz immunoterapię) jest uznaną i naukowo potwierdzoną metodą leczenia chorych na nowotwory.