Strona głównaMagazynNajpierw PiESEL, teraz KROPiK. Kolejny skok na właścicieli psów?

Najpierw PiESEL, teraz KROPiK. Kolejny skok na właścicieli psów?

-

- Reklama -

Niestety w Polsce nie ma grupy społecznej, która mogłaby spać spokojnie, wiedząc, że rządzący nie spróbują dobrać się do jej pieniędzy. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku mamy już do czynienia z drugą (!) próbą skoku na pieniądze… właścicieli psów i kotów.

Jak pisałem kilka miesięcy temu na łamach „Najwyższego Czasu!”, na początku 2024 roku odbywała się zmasowana akcja promocyjna projektu PiESEL, który zakładał wprowadzenie obowiązku odpłatnego rejestrowania i czipowania zwierząt (tytułowy PESEL dla psów). Nad ustawą pracowało Stowarzyszenie Prawnicy na Rzecz Zwierząt z mocnym poparciem Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej. Jednak pomimo szumnych zapowiedzi przedsięwzięcie z jakichś przyczyn zostało wstrzymane. Zapewne merytoryczna krytyka ekspertów, w tym prawników i ekonomistów, zrobiła tu swoje. O ile wówczas można było na chwilę odetchnąć z ulgą, to okazuje się, że wakacje były jedynie okresem dla uśpienia uwagi społeczeństwa. Po urlopach politycy podjęli bowiem kolejną próbę.

- Reklama -

Rząd, a dokładnie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (we współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji), pracuje obecnie nad projektem ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów (KROPiK). Inicjatywa wyszła konkretnie od wiceministra rolnictwa Jacka Czerniaka z Lewicy. Ponownie chodzi o państwowy system gromadzenia danych umożliwiających identyfikację psów i kotów oraz ich właścicieli. Według założeń publiczny rejestr miałby być prowadzony przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). Omawiany projekt ma zostać przyjęty przez Radę Ministrów w IV kwartale 2024 roku i skierowany do Sejmu. W razie pomyślnej ścieżki legislacyjnej przepisy wejdą w życie już w 2025 roku, ale raczej nie od 1 stycznia. Jakie są główne założenia KROPiK-u, którymi raczej powinni martwić się miłośnicy zwierząt?

Co przewiduje KROPiK?

Projekt zobowiąże Polaków do odpłatnej rejestracji zwierząt (pod karą grzywny), a także aktualizacji danych na ich temat, co jest faktycznie narzuceniem kolejnej daniny na właścicieli/opiekunów zwierząt. Dotychczas psy i koty były bezpłatnie znakowane m.in. przez gminy, organizacje prozwierzęce, fundacje czy stowarzyszenia (w istniejącym systemie jest ok. 4 mln rekordów). Co warto podkreślić, Polacy decydowali się na to dobrowolnie, bo jak na razie w prawie nie ma obowiązku znakowania czworonogów. Przykładowo Stołeczne Biuro Ochrony Środowiska od 15 lat prowadzi bezpłatne znakowanie zwierząt dla mieszkańców Warszawy (do tej pory 200 tys. pupilów). Bezpłatnie rejestrują również lekarze weterynarii korzystający z dostępnych rozwiązań. W jaki sposób urząd miasta/gminy, który od lat zapewnia bezpłatne znakowanie, ma teraz przekazać beneficjentom swoich programów, że muszą zapłacić za ponowną rejestrację?

Koszt utworzenia bazy od podstaw wyniesie aż 105 mln zł, a od lat istnieją już prywatne rejestry z milionami zarejestrowanych zwierząt, które można byłoby wykorzystać przy konstruowaniu jednego wspólnego systemu. Niezrozumiałe jest również powierzenie zadania prowadzenia bazy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. ARiMR jest agencją płatniczą obsługującą system pomocy i dotacji dla sektora rolnictwa i rybołówstwa, ale nie ma zbyt wiele wspólnego z psami i kotami. Co więcej, ustawodawca zakłada stworzenie 20 nowych miejsc pracy w ARMiR odpowiedzialnych za prowadzenie rejestru. Koszt roczny zakładany przez ministra to aż 6,7 mln zł. Ponadto zostaną uprzywilejowani wybrani lekarze weterynarii, tj. zrzeszeni w Krajowej Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej (KILW), którzy jako jedyni będą mogli rejestrować zwierzęta. Warto zauważyć, że przy poprzednim projekcie, tj. PiESEL-u, była mowa o tej samej organizacji.

Kto na tym skorzysta?

Ilość niezrozumiałych zapisów lub zwykłych bubli prawnych sprawiła, że do recenzowania projektu szybko przystąpili zarówno politycy opozycji, jak i specjaliści: prawnicy czy ekonomiści. Jak nie trudno się domyśleć, ich opinie co do zasady nie są przychylne nowemu pomysłowi ekipy rządzącej. Przyjrzyjmy się kilku z nim.

– Jeszcze w tym roku podobno zostanie wprowadzony specjalny rejestr psów i kotów. Tak jakby nie było ważniejszych tematów. Będą one oznakowane elektronicznie. A projekt ustawy na ten temat przygotowało ministerstwo rolnictwa. Niezarejestrowanie psa lub kota może skutkować karą grzywny lub będzie prawdopodobnie źródłem dodatkowych dochodów państwa, ponieważ wszystko na to wskazuje, że taka rejestracja będzie dodatkowo płatna. Jak widać, ta dziura budżetowa, która jest coraz większa, rozszerza się. Będzie wymagała tego, aby właściciele psów i kotów dołożyli się do tego, aby ją próbować zasypać. Naprawdę jest dużo więcej problemów do rozwiązania. Są rosnące ceny energii, jest inflacja, są kolejki do szpitali, jest odwoływanie planowanych wizyt i zabiegów. Naprawdę tym się zajmijcie, a nie gnębieniem właścicieli psów i kotów – apelował 13 października z mównicy sejmowej poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.

– Jakkolwiek rządowy projekt ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów ma zmierzać do ograniczenia zjawiska bezdomności zwierząt domowych, to przyjęte w nim propozycje rozwiązań stanowią głęboką a nieuzasadnioną i nieproporcjonalną ingerencję w prawa i wolności wielu podmiotów, a przy tym mogą okazać się przeciwskuteczne. Skutkiem ustawy będzie wygaszenie działalności gospodarczej podmiotów prowadzących prywatne bazy danych oznakowanych zwierząt domowych. Będzie nim również wzrost kosztów usług znakowania i rejestracji zwierząt, które obecnie są często świadczone nieodpłatnie. Oddziaływać to będzie na sferę majątkową schronisk dla zwierząt (a pośrednio – samorządów gminnych), hodowców zwierząt i właścicieli zwierząt domowych. Projektodawca nie uzasadnił braku możliwości wprowadzenia rozwiązania alternatywnego, umożliwiającego agregację i integrację danych z funkcjonujących już baz danych (i dalsze prowadzenie przez te bazy działalności), zapewniającego interoperacyjność baz oraz poprawność (rzetelność) gromadzonych danych – wskazuje dr Grzegorz Piasecki w opinii prawnej będącej „oceną zgodności projektu ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów z Konstytucją RP”.

– Nie sposób wreszcie nie dostrzec, że Projekt, pod pozorem osiągania społecznie uznanych, pożądanych i popieranych celów, zdaje się realizować przede wszystkim interesy fiskalne państwa (wpływy z podatku VAT za usługi znakowania i rejestracji zwierząt oraz aktualizacji danych), lekarzy weterynarii (uprawnionych do dokonywania ww. czynności – teraz bezwarunkowo odpłatnych) oraz grup interesu związanych z funkcjonowaniem Agencji. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że przyjęcie projektowanej ustawy wywoła głęboko negatywne skutki w sferze ekonomicznej podmiotów prowadzących prywatne bazy danych (które będą zmuszone do skrajnego ograniczenia, a dalej – zaprzestania prowadzenia działalności gospodarczej), schronisk dla zwierząt i pośrednio: samorządów (które będą musiały ponosić poważne koszty realizacji ustawowych obowiązków) oraz hodowców zwierząt i właścicieli zwierząt domowych (którzy będą mieli możliwość rejestracji zwierząt jedynie odpłatnie, w KROPiK). Tymczasem motywacja czysto fiskalna (nie wspominając o motywacji w postaci realizacji interesów partykularnych), zwłaszcza skrywana pod pretekstem ochrony dobrostanu zwierząt, nie może stanowić legitymowanego celu dla ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności – uzasadnia adwokat.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zasada stara jak świat, która obowiązuje i w tym przypadku. Co zaskakujące, polski rząd swoim światłym projektem przebił nawet Unię Europejską, która przecież jest znana z wielu niezbyt sensownych przepisów, najczęściej narzucanych siłą krajom członkowskim. Okazuje się bowiem, że od dłuższego czasu trwają prace nad przygotowaniem wspólnych rozwiązań prawnych, które miałyby obowiązywać na terenie UE. Tyle że założenie projektu rozporządzenia unijnego w tym zakresie mówi wyłącznie o konieczności współdziałania istniejących baz danych w ramach ponadnarodowego systemu. Brukselscy decydenci nie mówią zatem wcale o tworzeniu państwowych molochów od zera. Po co więc nasi przywódcy się za to zabierają? A, tak, powtarzam się – wszyscy doskonale wiemy, jak to działa.

Najnowsze