To, co miało być radosnym wydarzeniem, zmieniło się w prawdziwy koszmar. W sierpniu 2020 roku w podwarszawskich Markach po zakończeniu weselnych poprawin doszło do zbrodni.
24-letnia Karolina D., pełniąca rolę świadkowej na ślubie swoich przyjaciół, Ewy i Dariusza, dopuściła się okrutnego czynu. Po powrocie do mieszkania, gdzie miała spędzić noc ze swoim 48-letnim partnerem Piotrem J., kobieta dokonała zabójstwa z zimną krwią. Gdy partner zasnął, Karolina wbiła mu w serce nóż o długości 28 centymetrów.
Śledztwo ujawniło, że ostrze noża zagłębiło się w ciało ofiary na połowę swojej długości, co nie pozostawiło Piotrowi szans na przeżycie. Po dokonaniu morderstwa, 24-latka podjęła próby zatarcia śladów – umyła narzędzie zbrodni i nieudolnie próbowała usunąć ślady krwi z podłogi. Dodatkowo, ciało ofiary zostało przemieszczone.
Podczas przesłuchania Karolina D. przedstawiła nieprawdopodobną wersję wydarzeń, twierdząc, że to Piotr sam zadał sobie śmiertelny cios. Jednak śledczy szybko odrzucili tę teorię. Dochodzenie ujawniło, że para była w burzliwym związku od około ośmiu miesięcy. Karolina miała skłonności do agresji, często wyładowując swoje frustracje na partnerze. Według nieoficjalnych informacji, Piotr J. trafił nawet kiedyś do szpitala w wyniku jednej z kłótni.
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie wydał wyrok w tej sprawie. Karolina D. została uznana za winną zabójstwa i skazana na 15 lat pozbawienia wolności. Prokurator Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga na łamach „Super Expressu” potwierdził, że sąd nie miał wątpliwości co do winy oskarżonej.
W toku śledztwa na ławie oskarżonych znaleźli się również nowożeńcy, Ewa i Dariusz. Postawiono im zarzuty utrudniania postępowania oraz pomocnictwa w zacieraniu śladów zbrodni. Para nie przyznała się do winy i ostatecznie została uniewinniona.